niedziela, 26 sierpnia 2012

Zarry.

Hej! ;). To znowu ja, ale tym razem na krótko. Chciałabym was zaprosić na mojego nowego bloga, będzie on o Zarry'm, póki co jest tam tylko prolog (zbieram czytelników...). Tak, więc zapraszam na http://be-my-safety.blogspot.com/ . Komentarze mile widziane ;d. #muchlove :) xxxx.

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 28 : Kocham Cię - ostatni.

Od dwóch miesięcy trwały przygotowania do ślubu, który mieli dzisiaj zawrzeć trzy pary. Mianowicie Rose i Harry, Destiny i Zayn oraz Eleanor i Lou. 6 września wszyscy byli bardzo podekscytowani, szczególnie, że dziewczyny Harry'ego i Louis'a były w ciąży. Rose starała się ze Styles'em o kolejnego maluszka, ponieważ nie chcieli, aby dzieci łączyła duża różnica wieku. Destiny z Malik'iem będą chcieli adoptować jeszcze jedno dziecko, jednak chęć na swoje dziecko, nie przeszła, wręcz przeciwnie, tylko się nasiliła.
Wszystko było idealnie przygotowane, tak, że nic nie zepsuje tej uroczystości. Z pomocą dziewczyn Rose jako pierwsza założyła na siebie swój strój. Była to biała, długa suknia na ramiączkach, bez gorsetu niestety, ponieważ była ona w ciąży, co było już widać, w końcu to już 3 miesiąc. Następnie dziewczyny pomogły się ubrać Eleanor. Jej suknia różniła się od sukni Rose i to o wiele. Po pierwsze jej kolor był kremowy, po 2 była ona wąska, idealnie dopasowana do jej zgrabnego ciała, a po 3 nie miała ramiączek i podkreślała jej piersi. W końcu nadszedł czas, w którym Destiny, nałożyła swoją sukienkę. Gorset zrobiony z koronki, w który bardzo chciałaby się wcisnąć Rose, w tym momencie dopasował się do sylwetki jej przyjaciółki. Jej suknia była piękna i nikt nie znalazłby innych słów, aby ją opisać. Kosmetyczka kończyła już swoją pracę i po chwili trzy kobiety stały przed lustrem, podziwiając swój wygląd. Były one szczęśliwe, a łzy powstrzymały z wielkim trudem, dusiły w sobie emocje tylko dlatego, żeby nie zepsuć makijażu, nad którym przez ostatnią godzinę pracowała Maggie - ich kosmetyczka.
Mężczyźni w tym czasie przygotowywali się w domu One Direction. Niall oraz Liam, bardzo zaangażowali się w pomoc przy ślubie, bowiem to właśnie oni dopilnowali, aby wszystko było na swoim miejscu. Liam tylko poprawił czarną muszkę Harry'ego i krawaty Zayn'a i Louis'a i już wsiadali do limuzyny, która dowiozła ich do kościoła, gdzie w środku przed ołtarzem, poczekają na swoje przyszłe żony.
Wyszli z auta, a na zewnątrz przywitał ich tłum ludzi i chociaż miały być tylko najbliższe im osoby, znaleźli się tutaj mniej ważni ludzie, ale nie przeszkadzało im to, pomyśleli, że dzięki nim będzie jeszcze lepsza zabawa, chociaż wystarczyła by jedna, ta ukochana osoba, aby mogli się dzisiaj dobrze bawić.
Dosłownie za sekundę, każdy z nich miał powiedzieć słowa przysięgi małżeńskiej. Stres powoli dawał o sobie znać, jednak byli pewni swoich decyzji. Krople potu na ich czołach wcale nie oznaczały złego wyboru, oni po prostu nie chcieli niczego zepsuć. To miał być najlepszy dzień w ich życiu.
Muzyka w końcu zaczęła grać, a trójka dziewczyn wraz ze swoimi ojcami u boku powolnym krokiem weszła do środka i zbliżała się ku ołtarzowi. Dla tej szóstki, ludzie przestali istnieć, wydawało się, że w kościele znajdują się tylko te trzy pary. Byli wpatrzeni w siebie jak w obrazek i wcale nie zanosiło się, aby ktokolwiek miał spuścić wzrok. Nareszcie kobiety doszły do swoich przyszłych mężów, a ojcowie oddali córki w ręce mężczyzn. Z uśmiechem na twarzy, każdy zajął swoje miejsce i doczekiwał się kontynuacji uroczystości. Muzyka ucichła, a ksiądz wygłosił kazanie, które idealnie wyjaśniało to, dlaczego ludzie się tutaj zgromadzili. W końcu nadszedł ten czas, w którym to zakochani mieli powiedzieć sobie uroczyste TAK. Wszyscy wstali i za moment słychać było już uroczyste słowa przysięgi małżeńskiej.
- Ja Harry, biorę sobie Ciebie Rose za żonę i ślubuję Ci miłość, - w tym momencie pani Tomlinson, a raczej teraz już pani Styles, odpłynęła, nie liczyła się dla niej żadna osoba tutaj przybyła. Była tylko ona i jej przyszły mąż. – wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. - jako pierwszy wypowiedział te słowa z dumną i łzami w oczach. Jego partnerka płakała, ale były to łzy szczęścia tylko i wyłącznie. Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak długą drogę przeszli oni oboje, aby w końcu znaleźć się tutaj, teraz, razem, w takim dniu. Za moment reszta nowożeńców wypowiedziała te same słowa, z tymi samymi pozytywnymi emocjami. Każdy w pomieszczeniu dał spust emocjom i w oczach nawet nastolatków, pojawiły się łzy, które zaraz płynęły po policzkach, niemniej jednak ich usta były uśmiechnięte.
Niall spojrzał na Liam'a i dopiero teraz zauważył, że chłopak od kilku dobrych minut nie wpatruje się w szóstkę na ołtarzu, tylko na niego. Płakał, podobnie jak każdy tutaj zgromadzony. Blondyn wytarł opuszkiem palca wilgotny policzek chłopaka, który za chwilę powiedział bezdźwięczne "Kocham Cię", po czym przybliżył się do niego i złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
W tym samym momencie ksiądz wypowiedział słowa "A teraz możecie pocałować swoje żony". Na sali rozległy się oklaski, a trzy pary złączyły swoje usta w namiętnym, pełnym pożądania pocałunku. Za moment jako pierwsi opuścili próg kościoła, wybiegając z niego jak oparzeni. Na zewnątrz zostali obrzuceni pieniążkami, które postarali się jak najszybciej pozbierać, po czym wysłuchiwali długich życzeń od najbliższych. Po nich nowożeńcy weszli do swoich limuzyn, a goście do autobusów, które zawiozły ich na wesele.
Po kilku minutach wszyscy stali już przed wielkim udekorowanym budynkiem. Zgodnie z tradycją w szóstkę wypiliśmy kieliszek wódki. Pomyślicie sobie pewnie jak to? Przecież Eleanor i Rose są w ciąży! Zamiast wódki mieli tam sok, ponieważ ich mężowie nigdy nie zgodziliby się na alkohol w takim stanie. Następnie mężczyźni wzięli kobiety na ręce i przeszli z nimi przez próg sali. Żony ciągle się uśmiechając złożyły delikatny pocałunek na ustach swojego wybranka. Chwila moment, a na podwyższeniu, gdzie stała rozłożona kapela, znalazł się Niall wraz z Liam'em, którzy zaczęli śpiewać, a nowożeńcy zatańczyli swój pierwszy taniec, jako mąż i żona. Kroków uczyli się przez ostatnie trzy dni, ponieważ panowie nie mogli wszystkiego załapać, ale całe szczęście na weselu wszystko wyszło idealnie. Później zostały im już tylko tańce i zabawa do białego rana, która faktycznie taka była, czyli jak na normalnej tego typu uroczystości. Jednak to nie była normalna uroczystość. To był najważniejszy dzień w ich życiu, dzięki któremu mają przy sobie na całą wieczność ukochane osoby i którego z pewnością nigdy nie zapomną oraz będą opowiadać swoim dzieciom, a następnie wnukom.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie... KONIEC :).
____________________________________
Najpierw przepraszam, trochę inaczej wyobrażałam sobie ten rozdział, ale nie potrafiłam go w żaden sposób rozbudować, ani przerobić.
Tak, to już ostatni rozdział, nie będzie już następnych i następnych... I jest mi ciężko go kończyć, nawet nie wiecie jak bardzo, bo to mój najpopularniejszy blog, z którym wiążę naprawdę dużo wspomnień, zarówno tych lepszych, jak i gorszych, ale głównie chcę pamiętać te lepsze, kiedy liczba komentarzy wynosiła 68, kiedy z każdym kolejnym dniem przybywało obserwatorów, albo kiedy liczba wyświetleń z rozdziału na rozdział wynosiła +1000 . To było piękne i chciałabym za to podziękować tym, którzy byli ze mną od początku do końca, oraz tym którzy nie byli od początku, ale doszli później. Na dzień dzisiejszy blog ma 78 obserwatorów, 919 komentarzy *.*, 28 rozdziałów.  Naprawdę wszystkim, którzy to czytali i wchodzili (tym samym nabijając ponad 40 tysięcy wejść na dzień dzisiejszy!!) ogromnie DZIĘKUJĘ! <3.
Ale szczególnie chciałabym podziękować :
Giovi Monster, która wiele razy doradzała mi odnośnie jakiegoś rozdziału, potrafiła podsunąć pomysł, motywowała do pisania, nawet jak wychodziło mi to naprawdę marnie, jednym słowem wspierała mnie, all day all night. DZIĘKUJĘ! :*.
Lavi, za to, że zaraziłaś mnie yaoizmem i, że pomagałaś pisać scenki z gejami, a nawet sama napisałaś tutaj pierwszą scenkę z Niam'em. DZIĘKUJĘ! ♥.
@iHugHoran, Tobie podziękuję, za każdy komentarz, bo je czytało mi się zawsze bardzo miło, uwielbiałam jak rozpisywałaś mi się w komentarzu i na pewno będę za tym tęsknić, tak więc DZIĘKUJĘ! ;*.
Kaja Malik Karolina Szymczak, dziękuję za każde dopytywywanie się o kolejny rozdział i o motywację, którą mi tym dawałaś. DZIĘKUJĘ! ; **.
I całej reszcie, która była tutaj razem ze mną, czytała każdy rozdział, komentowała i poświęcała czas na tego bloga. JESZCZE RAZ BARDZO WAM WSZYSTKIM DZIĘKUJĘ ! :* <3.

A gdyby ktoś chciał jeszcze poczytać coś mojego autorstwa, to zapraszam na http://dancewithjband1d.blogspot.com/ , a za jakiś czas na kompletnie nowego bloga :) x.

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 27 : Zaskoczył mnie.

** Z perspektywy Liam'a **
Trochę smutny, przygnębiony, a nawet zły, wyszedłem z naszego mieszkania. Payne coś Ty narobił. Zraniłem go, zraniłem osobę, na której tak strasznie mi zależało. Chciałem z nim porozmawiać jeszcze raz, może wyjaśnić wszystko, jednak Niall nie dał mi szansy. Pobiegł do swojego pokoju i chyba czymś rzucił, ponieważ po całym domu rozległ się głośny huk. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Danielle, ponieważ byliśmy na dzisiaj umówieni. Randka? Czy ja wiem, czy to tak można nazwać... Lepiej spotkanie przy winie, przynajmniej ja tak to traktowałem. Po około godzinie jazdy, byłem już pod domem dziewczyny. Wyjąłem z samochodu butelkę z czerwonym trunkiem i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Szatynka niemal natychmiast znalazła się przede mną. Jak zawsze przywitaliśmy się pocałunkiem w policzek, po którym wszedłem do środka. Z początku było miło, zjedliśmy kolację, którą Danielle przygotowała, następnie rozmawialiśmy, ale jakoś nie chciałem mówić jej o swojej rozmowie z Niall'em. Nie wiem czemu, tak po prostu chciałem zostawić to dla siebie.
Kiedy opróżniliśmy całą butelkę wina, a tematy do rozmów się skończyły, postanowiłem wrócić do domu. Bardzo mądre posunięcie z mojej strony, siadać po alkoholu do samochodu. Niestety brązowooka nie pozwoliła mi nawet wyjść z pokoju, w którym siedzieliśmy. Popchnęła mnie do ściany, na co uśmiechnąłem się. To chyba dało jej 'zielone światło', ponieważ szybko przywarła ustami do moich warg. Niekoniecznie o to mi chodziło, kiedy się zaśmiałem, ale nie odepchnąłem jej od siebie. Próbowałem wczuć się jakoś w tą rolę. Przesunąłem rękoma po jej plecach i delikatnie rozpiąłem zamek od jej sukienki, która w mgnieniu oka znalazła się na podłodze. Sam po minucie zostałem już bez koszuli i spodni, zmierzając w stronę sypialni Danielle. Położyłem ją delikatnie na łóżku i zdjąłem ostatnie ciuchy, które zakrywały jej ciało. Ona z kolei pozbyła się moich bokserek. Nie powiem, że nie, bo czułem się nieswojo. Jakoś nie włożyłem zbytnio serca w seks z nią. Było mi to szczerze mówiąc obojętne, a dziewczyna wijąca się po całym łóżku z podniecenia, nie robiła na mnie żadnego wrażenia, chociaż chciałbym, aby robiła. W końcu doszedłem i wyszedłem z dziewczyny kładąc się u jej boku. Danielle po chwili już słodko spała. Mnie natomiast doszły wyrzuty sumienia. czułem się tak jakbym zdradził Niall'a. Moment, ja właśnie to zrobiłem... Do oczu napłynęły mi łzy, które zaraz płynęły po moich policzkach. Dopiero teraz doszło do mnie, że za nim tęsknię. No tak, trzeba coś stracić, by coś docenić. O wiele bardziej wolałbym teraz leżeć obok niego i bawić się jego blond włosami. Zawaliłem sprawę, a najgorsze jest to, że nie wydaje mi się, aby Niall chciał ze mną, chociażby porozmawiać. Jestem straszną świnią, ponieważ zraniłem dwie bliskie mi osoby.

** Z perspektywy Niall'a **
Leniwie otworzyłem oczy i spróbowałem podnieść się do pozycji siedzącej, niestety na próżno. Głowa mi pękała, a gardło krzyczało o chociażby kropelkę wody, mimo, że na jednej z pewnością by się nie skończyło. Spojrzałem w lewo, ewidentnie znajdowałem się w swoim pokoju, co rozpoznałem po rozwalonej gitarze, wydawało mi się jednak, że wczoraj była ona w lepszym stanie, na szafce nocnej dostrzegłem swój telefon, wyciągnąłem rękę i chwyciłem go tylko i wyłącznie w celu sprawdzenia godziny. Jak się okazało była 14, wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia, chociaż było to niczym, w porównaniu z tym, co zobaczyłem po swojej prawej stronie. Obok mnie leżała przepiękna, naprawdę przepiękna blondynka. 'Kurwa Horan, coś Ty odjebał' - karałem siebie w myślach. Co jeśli się z nią przespałem? To był pierwszy scenariusz, który przyszedł mi do głowy. Sądząc po moim stroju to właśnie, to zrobiłem. Strzeliłem facepalma, a zaraz po tym złapałem się za głowę, to był nieprzemyślany krok z mojej strony. Ostrożnie, tak, aby nie obudzić dziewczyny, wyszedłem spod kołdry i podążyłem w kierunku łazienki, gdzie szybko wszedłem pod prysznic. Byłem w nim dość długo, ponieważ chciałem, aby pomógł mi w odzyskaniu świadomości. Fakt, zimna woda dodała mi trochę energii. Owinąłem sobie ręcznik wokół bioder i wróciłem do swojego pokoju w celu wygrzebania jakiś ciuchów na dzisiaj. W zasadzie to chwyciłem pierwsze lepsze bokserki, spodnie i koszulkę, po czym wróciłem do łazienki, gdzie umyłem zęby i ubrałem się. Kiedy wróciłem do pokoju, na łóżku siedziała owa blondynka, była już ubrana i w miarę ogarnięta.
- ym.. Hej? - zająknąłem się, bardziej wolałbym przywitać ją po imieniu, ale był z nim problem, bowiem nie pamiętałem go.
- Katy, cześć Niall. - niestety zauważyła to, a ja spaliłem buraka.
- Masz ochotę na coś do jedzenia? - zaproponowałem, chociaż było mi głupio jak nigdy wcześniej.
- Nie pogardziłabym czymś do picia. - odpowiedziała z uśmiechem.
Razem udaliśmy się w kierunku kuchni, gdzie przygotowałem jajecznicę dla nas obojga, oraz nalałem soku pomarańczowego do dwóch szklanek. Teraz na trzeźwo Katy wydawała się całkiem miłą dziewczyną. Rozmowa jako tako nam się kleiła, chociaż miałem kilka pytań, na które musiałem znać odpowiedź. Kiedy kończyliśmy konsumować śniadanie, odezwałem się niepewnie.
- Katy czy my... No wiesz, czy między nami do czegoś wczoraj doszło?
Ta tylko uśmiechnęła się i szybko odpowiedziała mi na moje pytanie.
- No prawie. - na jej twarzy znowu pojawił się ten piękny uśmiech.
- Prawie? - powtórzyłem. - Przepraszam, ale mam jedną wielką pustkę w głowie. - zaczerwieniłem się.
- Naprawdę nic, a nic nie pamiętasz? - zapytała z niedowierzaniem.
- Nic, a nic. - odpowiedziałem niezbyt zadowolony.
- No więc, w barze przysiadłeś się do mnie i zamówiłeś mi drinka, przedstawiłeś się i nawet miałam z Ciebie ubaw, ponieważ nie byłeś już wtedy trzeźwy. No więc z początku nie mogłam uwierzyć, że tak sławna osoba jak Ty, zwróciła na mnie uwagę, na mnie to znaczy dziewczynę z podpuchniętymi oczami i rozmazanym tuszem od łez. Zapytałeś co się stało, więc opowiedziałam Ci o swoim chło.. przepraszam, byłym chłopaku, a później Ty zacząłeś opowiadać mi o Liam'ie, o tym, że poszedł do Danielle, a Ciebie zostawił. Mówiłeś, że go kochasz, ale zranił Cię tak strasznie, że nie wiesz czy kiedykolwiek będziesz mógł z nim chociażby normalnie porozmawiać, żaliłeś się jeszcze, że od czasu, kiedy wszyscy członkowie One Direction znaleźli dziewczyny, zostałeś kompletnie sam. Jako, że oboje mieliśmy spore problemy, postanowiliśmy zatopić je w alkoholu, z tym, że w czasie, kiedy Ty wypiłeś trzy kolejki, ja zdążyłam wypić jedną. Byłeś totalnie zalany i trochę się do mnie przystawiałeś, jeśli mam być szczera, to parę razy się pocałowaliśmy, aż w końcu przyjechaliśmy tutaj, od razu poszliśmy do sypialni, gdzie zdążyliśmy się rozebrać, stety lub też nie, zasnąłeś na łóżku, więc między nami do niczego nie doszło. Jako, że byłam tak samo padnięta jak Ty, wtuliłam się w Ciebie i zasnęłam. I oto cała historia. - wytłumaczyła mi, a ja poczułem ogromną ulgę, wiem, to głupie, przecież nie jestem już z Liam'em, ale jeśli między nami by do czegoś doszło, czułbym, że go zdradziłem.
Przez następne 3 godziny siedziałem z Katy, wspólnie oglądaliśmy telewizję, przy czym opowiedziała mi jeszcze raz co zaszło pomiędzy nią, a jej chłopakiem. Zrobiło mi się jej żal, ponieważ jej eks odszedł do innej, czyli w zasadzie spotkało ją to samo co mnie. Chcąc poprawić jej humor włączyłem playstation i zaczęliśmy grać w gry samochodowe, o dziwo blondynka o niebieskich oczach je uwielbiała. Pewnie poprawialibyśmy sobie humor znacznie dłużej, gdyby nie to, że około 19 do domu wparował Liam.
- O widzę, że znalazłeś już swoją nową miłość. - rzucił oschle.
- O jak tam Twoja świetna Danielle? Czyżby nie zadowoliła Cię w nocy, że masz taki podły humor? - spytałem ironicznie.
- A ona - wskazał palcem na Katy. - Jaka jest w łóżku?
- To raczej ja powinienem zapytać, jak bardzo dobra jest w łóżku Danielle, hę? - ciągnąłem tą wymianę zdań, całkiem bezsensowną zresztą.
- Nie tak bardzo jak Ty. - odpowiedział już zdecydowanie niższym tonem, a mnie zatkało.
- Co to ma kurwa być Payne?! - wydarłem się na niego. - Myślisz, że po jednej nocy wrócisz do mnie z podkulonym ogonem to przyjmę Cię z powrotem, co?!
- Niall przepraszam, wiem, że zrobiłem źle, ale tak naprawdę dopiero teraz to wszystko przemyślałem, a jak zobaczyłem Cię z tą dziewczyną, to coś jakby we mnie pękło... Nie kocham Dannielle, nigdy jej nie kochałem. - wytłumaczył się, a ja nie wiedziałem co powiedzieć. Wraca po JEDNEJ nocy i chce, żebym mu wybaczył? Zresztą co takiego zmieniło się w ciągu paru godzin?
- W takim razie dobrze myślisz. - dokończyłem już słabszym głosem.
Będę tego żałował, oj będę, ale kocham go. Jak mógłbym go odrzucić? I chociaż nie wiem dlaczego tak szybko zmienił decyzję, to chcę mu wybaczyć, a przynajmniej postarać się to odbudować. Usiadłem na kanapie, a Liam zrobił to samo.
- Możesz mi to wszystko wytłumaczyć? - poprosiłem.
- Tak, ale pamiętaj, że to Ty jesteś dla mnie najważniejszy, okej?
- Mów jak bardzo narozrabiałeś. - uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
- Wiem, że to było głupie z mojej strony, mówiąc to, mam na myśli Danielle i to co pomiędzy mną, a nią było. Nie powinienem z Ciebie rezygnować dla niej. Trochę zbliżyliśmy się do siebie w ostatnim czasie, no i jakoś tak zapragnąłem posmakować czegoś innego. Odrzuciłem Ciebie w taki sposób, przepraszam.
- Na to jeszcze przyjdzie pora, kontynuuj.
- Myślałem, że dam radę żyć bez Ciebie przy moim boku, z początku mi to świetnie wychodziło, aż do wczoraj. Po naszej rozmowie, pojechałem do niej. Byłem, albo inaczej, nie byłem sobą. Denerwowałem się, myślałem... - wziął głęboki wdech. - Przespałem się z nią. - wydusił i spuścił wzrok. - I dopiero po tym mnie olśniło, nie czułem się wtedy jakoś wyjątkowo. Czułem się tak jakbym posuwał jakąś dziwkę, która i tak nic dla mnie nie znaczy, nie było w tym czegoś, co powinno być podstawą. Miłości. I nie to, że Danielle nic dla mnie nie znaczy, bo znaczy, ale niczego więcej poza przyjaźnią nie mogę jej zaoferować. - uśmiech zszedł mi z twarzy, nie mogłem wydobyć z siebie ani słowa. - Niall, wiem, że zjebałem wszystko, ale ta dziewczyna, która tu niedawno była... Czy wy, no wiesz... - speszył się, a ja zdobyłem się, aby wydusić z siebie kilka słów.
- Nie, Liam. Między mną, a Katy do niczego nie doszło. - szczerze mówiąc nawet nie zauważyłem, kiedy blondynka opuściła nasze mieszanie. - Daj mi trochę czasu, muszę pomyśleć, okej? - powiedziałem i wyszedłem z salonu.
Szedłem przed siebie, nie zwracając uwagi na krzyczące za mną fanki. Przydałby mi się teraz spokój, a one mi go nie dają. Rozumiem, że chcą zdjęcie, autograf, ale nie dzisiaj. Wyminąłem wszystkich i poszedłem do samochodu. Odpaliłem silnik i pojechałem nad morze, czyli w miejsce, gdzie będę miał święty spokój od tego wszystkiego. Kiedy dojechałem poszedłem w stronę wody. Usiadłem na mokrym piasku. Jak zwykle nikogo tutaj nie było, a ja miałem czas, żeby pomyśleć, ponieważ nie wiedziałem co mam teraz zrobić.

** Z perspektywy Rose **
2 miesiące później.
Kolejny dzień, w którym miałam pobudkę o godzinie 4:25, z precyzją co do minuty. Mała szalała o tej porze już czwarty dzień z rzędu. Byłam zmęczona i szczerze mówiąc chciałabym dostać jakieś wakacje. Harry pomagał przy Darcy, nie mogłam na niego narzekać, ale potrzebowałam chociażby dnia odpoczynku. Zgodnie z moim obowiązkiem, wstałam i próbowałam uciszyć Darcy, mała była głodna, więc nakarmiłam ją, po czym próbowałam ponownie ułożyć do snu. Moja córcia niestety miała inne plany, na które ja szczerze mówiąc, nie miałam ani siły, ani ochoty.
- Darcy, proszę Cię zaśnij, mama jest zmęczona. - błagałam ją, a ta tylko mnie wyśmiała, przez co na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Kochałam tego małego szkraba, jak nic na świecie i mimo, że, brzydko mówiąc, padałam na ryj, potrafiła jednym uśmiechem sprawić, że ja sama się uśmiechnęłam.
- Daj ją, idź spać. - usłyszałam za sobą głos Harolda, który zabierał mi już małą.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i pocałowałam go w usta, po czym wróciłam do łóżka.
Z miejsca gdzie stało łóżeczko, słyszałam cichy śpiew Hazzy, który również mi, pomógł przy zaśnięciu.
**
Powoli otworzyłam oczy, po czym rozejrzałam się dookoła. Siedziałam w samochodzie, na przednim siedzeniu, obok mnie, samochodem kierował mój chłopak, a za mną siedziała mała Darcy. Pierwsze słowa, które wypowiedziałam po obudzeniu się, pewnie nikogo nie zdziwią:
- Harry, o co chodzi? 
- O już wstałaś. Cześć Skarbie. - przywitał się ze mną, jak gdyby nigdy nic. - Jak się spało? 
- Dobrze, dziękuję, ale mógłbyś mi wytłumaczyć co jest grane? - poprosiłam ponownie.
- No więc, kiedy zobaczyłem jak bardzo jesteś zmęczona ostatnimi dniami, pomyślałem, że przydałby Ci się odpoczynek, tak więc spakowałem nas, przeniosłem Ciebie do samochodu i jedziemy w sekretne miejsce. - wytłumaczył z wielkim bananem na twarzy. 
- Aha. - odpowiedziałam, tak naprawdę mało co kontaktując. 
Wiedziałam do czego jest zdolny Harold, ale tego bym się akurat po nim nie spodziewała. To trochę nie na miejscu zostawiać tak wszystko z dnia na dzień i jechać, gdzieś, bo tak w zasadzie to nawet nie wiem gdzie jadę. Miałam na sobie piżamę, co nie było spełnieniem moich marzeń, w dodatku moje włosy wyglądały jakbym się trzy dni nie czesała. Sięgnęłam do kieszeni moich spodni w poszukiwaniu telefonu, ale na próżno, ponieważ Hazza zaraz uświadomił mi, że wszystko zostało w domu. Super. 
- Jesteś na mnie zła. - stwierdził po chwili. 
- Nie, ale mógłbyś wziąć przynajmniej mój telefon. - odpowiedziałam mu.
- Przepraszam, chciałem żebyś miała spokój... - powiedział smutnym tonem, a mi zrobiło się szczerze mówiąc głupio. Chłopak naprawdę chciał dobrze, a ja na niego najeżdżam, zdecydowanie ma racje, przyda mi się odpoczynek.
- Nie, to ja przepraszam. Miałeś kompletną rację, powinniśmy dostać kilka chwil dla siebie, życie w Londynie zdecydowanie zbyt szybko się toczy. - wyjaśniłam i pocałowałam go w policzek. - I dziękuję. 
- Ależ nie ma za co. - uśmiechnął się zwycięsko, a ja się zaśmiałam. 
Później próbowałam wyciągnąć od Harry'ego gdzie jedziemy, jednak był on nieugięty i za wszelką cenę nie chciał mi wyjawić swojej niespodzianki. Droga tam trwała dość długo, więc zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdzie nakarmiłam i przewinęłam małą, a sama się przebrałam i kupiłam gumy miętowe, Harry'ego jak zwykle dopadły szalone szesnastki, więc zrobił sobie z nimi parę zdjęć, a kiedy byłam już gotowa, pojechaliśmy dalej. Po drodze było nam całkiem wesoło, tak w zasadzie, to w końcu spędzamy czas jak prawdziwa rodzina. Zazwyczaj to, albo Harry jechał nagrywać nową płytę, a kiedy wracał ja i Darcy już spałyśmy, albo ja zostawiałam mu małą i szłam na zakupy z dziewczynami. Tak w zasadzie, to zaczęłam się cieszyć z tego wyjazdu coraz bardziej. 
W końcu po jakiś trzech postojach i dziesięciu godzinach jazdy, dojechaliśmy na miejsce. Byliśmy gdzieś na odludziu, wokół nas były lasy, a dosłownie kilka metrów przed jednym z nich, stał drewniany domek jednorodzinny. Wzięłam małą i zgodnie z poleceniem Hazzy, poszłam z nią w kierunku domku. Usiadłam na ławce znajdującej się przed nim i czekałam na Harolda. W końcu przyszedł z dwoma walizkami, wyciągnął z kieszeni jakiś klucz, którym jak się później okazało, otworzył drzwi. Weszłam do wewnątrz, a widok w środku kompletnie mnie zaskoczył. Myślałam, że będzie to mało komfortowa chatka z łazienką, kuchnią i pokojem, jednak było kompletnie inaczej. Były tutaj dwa piętra, na pierwszym znajdował się salon, w którym był kominek, nad którym wisiał telewizor, na przeciwko znajdowała się biała kanapa, a przed nią stół, podłogę przykrywał czerwono-kremowy dywan, a całość idealnie ze sobą komponowała, kuchnia i łazienka były zaopatrzone w podstawowe sprzęty dla tych pomieszczeń. Na górze znajdowały się dwie sypialnie, w jednej stało wielkie łoże małżeńskie, a w drugiej łóżeczko dla dziecka oraz normalne łóżko jednoosobowe. Podsumowując - bardzo mi się tutaj spodobało. 
Poszłam do łazienki, wziąć prysznic, a Harry w tym czasie rozpalił kominek, ponieważ było trochę chłodno. Kiedy wróciłam nakarmiłam małą, a w tym czasie z toalety skorzystał mój chłopak. Chciałam zrobić kolację, ale Harry zdecydowanie się temu sprzeciwił i zabrał mnie i naszą córkę, na spacer. Z początku byłam przeciwna, ale Harold mnie przekonał i w trójkę udaliśmy się w miejsce niespodziankę. Mój mężczyzna z minuty na minutę zaskakiwał mnie coraz bardziej, szliśmy przez las, a w zasadzie to przez jego obrzeża, przez dobre pół godziny. W końcu zatrzymaliśmy się, a Harry wyciągnął z kieszeni czerwoną chustę, którą zasłonił mi oczy, świetnie. Tym razem nie sprzeciwiałam się mu, ponieważ i tak postawiłby na swoim. Chwyciłam jego rękę i razem poszliśmy dalej. Po około pięciu minutach, Harry puścił moją dłoń, ale zabronił mi zdjąć z oczu chustę. Zgodnie z jego zakazem nie zrobiłam tego, tylko zatrzymałam się. 
- Harry już mogę? - zapytałam po raz kolejny. 
- Chwilka, daj mi rękę i chodź. 
- Już?! - zniecierpliwiłam się, kiedy przeszliśmy kilka kroków. 
- Tak, teraz już. - odpowiedział, po czym zdjął mi z oczu chustę, a moim oczom ukazał się niesamowity widok.
Byliśmy nad jakąś rzeką. Promienie księżyca przepięknie rozjaśniały się na wodzie. W oddali było widać jedną i tą samą długą rzekę, wokół której znajdowała się roślinność. Było to miejsce nie do opisania. Pierwszy raz widziałam coś tak pięknego. Zaniemówiłam, kiedy na to patrzałam, ale jeszcze bardziej odebrało mi języka w buzi, kiedy spojrzałam na Harry'ego. Klęczał on przede mną, a w dłoni trzymał granatowe pudełeczko, w którym znajdował się srebrny pierścionek z malutkim brylantem.
- Rose Tomlinson, zostaniesz moją żoną? - z jego ust wydobyło się to pytanie, a do moich oczu napłynęły łzy. Kilka razy faktycznie zastanawiałam się jakby ten moment wyglądał, ale w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałabym, że Harry aż tak się postara. 
W jednej chwili przypomniałam sobie wszystkie chwile spędzone razem, początki, które z pewnością nie były dobre, ale za to późniejsze przeżycia były zdecydowanie lepsze, tak właściwie to najlepsze w całym moim życiu. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza, a zaraz po tym Darcy zaczęła płakać. 
- Skarbie, nie płacz. - zwrócił się do mnie Harry, a zaraz potem wstał. - Jeśli nie chcesz nie musimy... - zmieszał się, pewnie inaczej to sobie wyobrażał...
- Ale kiedy ja chcę, ja bardzo chcę zostać w końcu Twoją żoną. - odpowiedziałam, a na twarzy Harry'ego zagościł wielki uśmiech. Nie byliśmy zbyt dobrymi rodzicami, ponieważ Darcy wciąż płakała, a my uśmiechaliśmy się do siebie. W końcu przybliżyłam swoją twarz, do mojego narzeczonego i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Ręce wplątałam w jego loki, a on swoją lewą ręką złapał moją twarz i pogłaskał kciukiem. O dziwo mała przestała płakać, a zaczęła się śmiać. Oderwaliśmy się od siebie. 
- Spłodziliśmy zboczeńca. - zaśmiałam się do Harrego i ponownie złożyłam pocałunek na jego wargach. 

** Z perspektywy Niall'a **
Wraz z Liam'em przygotowywaliśmy babeczki, na które już od dawna miałem ochotę, ale dopiero teraz zebrałem siebie i Payne'a do roboty. 
Od dwóch miesięcy zmieniło się tyle, że ponownie jesteśmy razem, a Liam nie utrzymuje już kontaktów z Danielle, ale nie dlatego, że ja tak chciałem, tylko dlatego, że dziewczyna kategorycznie odmówiła wszelkich kontaktów z moim chłopakiem, uważała, że ją wykorzystał i jest skończoną świnią. Szczerze mówiąc miała rację, ale jakoś nie bardzo się tym przejąłem, wręcz przeciwnie, cieszyłem się, że w końcu będę miał spokój od szatynki. Co ze mną? Jakoś się pozbierałem i postanowiłem zapomnieć o wydarzeniach, które miały miejsce niedawno. Nie miałem mu czego wybaczać, bo w końcu nie byliśmy wtedy razem, ale Liam niejednokrotnie mnie przepraszał za tamten epizod. Podsumowując wszystko się jakoś poukładało i znowu jesteśmy razem szczęśliwi. 
Po około dwóch godzinach ciężkiej pracy, a tak w zasadzie to ciężkiej pracy Liam'a, bo ja tylko wyjadałem mu czekoladę, nasze babeczki stały już gotowe na talerzu, gotowe do spożycia. Payne już łapał za jedną, kiedy ja strzeliłem mu w ręce, chłopak tylko się skrzywił i zrobił pytającą minę. 
- Chciałeś zapewne zjeść naszą PIERWSZĄ WSPÓLNĄ babeczkę sam, nie mogłem do tego dopuścić. - szybko mu wyjaśniłem szczerząc się jak dziecko. 
Chwyciłem babeczkę do ręki po czym wsadziłem ją sobie do połowy do buzi, całe szczęście Liam zrozumiał o co mi chodzi i ugryzł drugą stronę, jak się później okazało, pysznej czekoladowej babeczki. Pogryzłem ją, delektując się jej smakiem, Payne naprawdę robił świetne wypieki. Kiedy połknąłem ostatni kawałek, oblizałem swoje wargi i pochwaliłem mojego chłopaka, ten z kolei przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Szkoda tylko, że tym razem ja zapragnąłem czegoś więcej. Przybliżyłem się do niego ponownie i złączyłem nasze wargi w namiętnym pocałunku. Wepchnąłem mu język do środka, przedzierając się przez szereg jego białych ząbków, aby w końcu przejechać nim po jego podniebieniu. Liam nie pozostawał mi dłużny i odwdzięczył się tym samym. Popchnąłem go delikatnie do tyłu, nie przerywając pocałunku, chciałem bowiem szybko znaleźć się w naszej sypialni, po drodze zdjąłem koszulkę swoją i swojego chłopaka. Całe szczęście po chwili już byłem przygwożdżony do ściany, która była mi tak dobrze znana. Palcami sprytnie odpiąłem guzik i rozporek od jego spodni, a następnie pomogłem im znaleźć się na podłodze. Liam zrobił to samo z moimi, przy czym jednocześnie pozbył się także moich bokserek, zostałem teraz nago, a Payne pocałował mój dołek pod uchem, a językiem przejechał przez moją szyję, klatkę piersiową, brzuch, aż w końcu dotknął nim mojego przyjaciela, który stał już na baczność. Bez wątpienia droczył się ze mną, czego nie lubiłem, może dlatego sprawiało mu to tak wielką satysfakcję. 
- Liam, proszę. - wydusiłem pomiędzy oddechami.
Całe szczęście brązowooki spełnił moją prośbę i delikatnie objął ustami mojego członka, wkładając w to jak najwięcej uczucia. Mój oddech zdecydowanie przyśpieszył, palce wbiłem w ramiona Liam'a. Liżąc, poruszał głową w tym samym tempie, a ja jęczałem z podniecenia, co bez wątpienia dawało mu wiele satysfakcji. Rękoma chwycił moje uda, a ja właśnie doszedłem. Ten tylko przełknął to, co znajdowało się w jego jamie ustnej i oblizał wargi. Podniósł się z kolan, a ja wyszeptałem mu na ucho kilka słów, mianowicie "chcę iść na całość, Liam". Zdjąłem z niego jego bokserki i popchnąłem na łóżko, zagryzając tym samym dolną wargę. Z lubością zassałem jego dwa palce, po czym on pocałował mnie w szyję. 
- Zrób to Payne. - zachęciłem go poruszając brwiami. 
Musnął po raz ostatni moje usta, po czym włożył we mnie swój jeden palec. Zabolało, ale tylko trochę. Dość nieprzyjemne uczucie. Nogi splotłem na jego talii i zacisnąłem palce u stóp. Po chwili włożył swój drugi palec, co zabolało znacznie bardziej, a z moich ust wydarło się niekontrolowane 'ała'. Miarowo ruszał palcami, aż w końcu naruszył nimi moje czułe miejsce, a ja tylko odchyliłem głowę do tyłu, jęcząc przy tym niemiłosiernie. Do oczu napłynęły mi łzy, było to teraz naprawdę bolesne. 
- Na pewno tego chcesz? - zapytał z troską Payne.
Nie odpowiedziałem mu nic, tylko pokiwałem głową w celu potwierdzenia tego. Za moment poczułem w sobie jego przyjaciela, zabolało jeszcze mocniej, aż nie wytrzymałem i wydarłem się na pół mieszkania, ale w tym momencie mnie to nie interesowało. Jego pchnięcia były delikatne, a z czasem ból przerodził się w całkiem pozytywne uczucie. Bez wątpienia mojemu chłopakowi było dobrze, widziałem to po jego wyrazie twarzy, wkrótce także jego ciało owładnęło tym stanem, zaczął lekko drżeć z rozkoszy, co poprawiło moje mniemanie o sobie. Pocałował mnie w usta, po czym oblizałem językiem swoje rozwarte usta. Jęknąłem ponownie, a zaraz po tym poczułem w sobie ciepłą maź wypełniającą moje wnętrze, przy czym sam doszedłem po raz kolejny tego dnia. Liam położył się obok mnie, głęboko dysząc. 
- Ups, ubrudziłem Cię. - odezwałem się i wskazałem palcem na jego brzuch. - Posprzątam po sobie. - poinformowałem go, po czym zlizałem białą spermę, a następnie z wielką satysfakcją, położyłem się na klatce piersiowej mojego chłopaka. 
- Kocham Cię. - wyszeptał, pomiędzy oddechami, które zaczynał powoli kontrolować.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałem, po czym przytuliłem go do siebie jeszcze bardziej.

_____________________________________________________
Pisałam ten rozdział 3 dni, a jeśli będzie pod nim znowu 13 komentarzy, to idę się powiesić.
No i wiem, zjebałam całkowicie Niama, przepraszam :(.  Za resztę błędów również przepraszam.
Zmieniłam układ bloga, ale wydaje mi się, że tak się lepiej czyta ;) x.
@iHugHoran - tak, Liam zajebiście wygląda w nowej fryzurze, gwałcę każde jego zdjęcie *.*
Tak w zasadzie to nie wiem co mogłabym więcej napisać, rozpiszę się bardziej w następnym rozdziale. Kocham Was bardzo mocno i do następnego (a i dajcie mi na niego trochę czasu, bo nie chcę go zjebać, max. tydzień) ♥.