środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział 19 : Lou, przepraszam.


- Nie chcieliśmy Ci tego mówić przez telefon... – zaczęła mama. – Zresztą nie myśleliśmy o tym, żeby Ci to kiedykolwiek powiedzieć, ale chyba nadszedł czas..
- No powiedz to wreszcie. – nakazałem jej.
- Tylko proszę Cię synku, nie denerwuj się… Rose.. Ona jest adoptowana.. – wydusiła w końcu.
W tym momencie szczena mi opadła... Że co przepraszam bardzo?! Nie, to przecież niemożliwe. Serce zaczęło mi walić jak młot, a w głowie mnożyły mi się miliony myśli.
- Mówimy Ci o tym teraz, ponieważ jest jeszcze coś, co powinieneś wiedzieć.. – kontynuował tata ze spuszczoną głową.
Nie odpowiedziałem im nic, czekałem tylko na kolejną wiadomość. Przeczuwałem, że ta również mnie nie zadowoli.
- Rozwodzimy się. – dokończył.
- Nie. Żartujecie sobie ze mnie?! Co to ma być?! Jakiś żart? To się nie dzieje. Proszę powiedźcie, że to nie prawda.  – powiedziałem ze łzami w oczach.
- Chcielibyśmy, ale u nas już od dawna się nie układa… - smutno stwierdziła moja rodzicielka.
- Dlaczego teraz? Musicie nam to robić teraz?! TERAZ, kiedy Rose ma takie problemy? Chcecie ją dobić? Co z was za rodzice?
- Louis synku.. – mama chciała się do mnie zbliżyć.
- Idźcie sobie! Tak naprawdę, nigdy nie byliście prawdziwymi rodzicami, zawsze z Rose musieliśmy dbać o siebie. Mam was dosyć! Wynoście się z mojego domu. I nawet nie ważcie się mówić o tym mojej siostrze, bo mimo, że przez całe życie nas oszukiwaliście, ona nadal jest moją siostrzyczką i zawsze nią będzie. Zejdźcie mi z oczu, nie chce was widzieć. – wykrzyczałem i pobiegłem do swojego pokoju.
Jak oni mogli? Nie mieści mi się to w głowie… położyłem się na łóżku i zacząłem płakać.. Dlaczego? Tylko to pytanie chodziło mi po głowie.
** Z perspektywy Rose **
- No to zostaliśmy sami. – odezwał się Harry.
- Co będziemy robić? – zapytałam.
- A na co masz ochotę?
- Może spacer? – wysiliłam się na uśmiech.
- Jasne.
Założyliśmy buty i zaczęliśmy iść w stronę pobliskiego lasku. Po drodze dokładniej przyjrzeliśmy się naszemu ogrodowi. Harry cały czas się wygłupiał. Nawet udało mu się raz mnie rozśmieszyć. Znał nazwy prawie wszystkich kwiatów w ogrodzie, co wywołało u mnie lekki szok, ale i uśmiech, kiedy robił swoje głupie miny. Później wróciliśmy do domu, gdzie wspólnie przygotowaliśmy dla siebie posiłek. Wieczorem postanowiliśmy obejrzeć mecz. O dziwo, nawet mi się podobał, chociaż nigdy jakoś nie przepadałam za futbolem. Kiedy się skończył poszłam zrobić kakao i wyszłam na taras. Usiadłam na huśtawce i przyglądałam się niebu rozmyślając. Po chwili dołączył do mnie Hazza.
- Tam jest duży wóz. – wskazał palcem do góry.
- A tam mały. – uśmiechnęłam się do niego i pokazałam mu go na niebie.
- Mogę wiedzieć o czym myślisz?
- Harry.. Nie traktuj mnie tak. – poprosiłam go.
- Ale jak? – zapytał zdezorientowany.
- Zachowuj się w stosunku do mnie normalnie. Nie lubię, kiedy wszyscy są tak przesadnie mili i uprzejmi. Tak, dzięki temu jest mi lepiej, ale chcę już, żeby było normalnie. – wyjaśniłam.
- Zawsze Cię tak traktowałem. Wiesz jaka jesteś dla mnie ważna. Zawsze będziesz…
- Myślę o Lou. Trochę się martwię. – zmieniłam temat, nie chciałam, żebyśmy weszli na temat nas.
- Na pewno wszystko jest okej. – uśmiechnął się.
Przesiedzieliśmy razem na dworze jeszcze jakieś pół godziny, a kiedy zaczęło się robić zimno wróciliśmy do domu i położyliśmy się spać. Czułam, że znowu zaczynam być sobą. Wsparcie Louisa i Harrego bardzo mi pomaga. Położyłam się na boku i spróbowałam zasnąć.
** Z perspektywy Louisa **
Kiedy rano wstałem, znowu sobie przypomniałem o tej całej sytuacji. Postanowiłem, że dzisiaj porozmawiam z rodzicami. Wstałem, ubrałem się, wykąpałem i zjadłem śniadanie. Chłopaki wypytywali co jest nie tak, ale nie mogłem im tego teraz powiedzieć. Powiem im, ale później. Po śniadaniu postanowiłem pojechać do Eleanor, w końcu ona też miała dla mnie jakąś wiadomość. Zapukałem do drzwi, a po chwili w progu mieszkania stanęła moja dziewczyna, jak zawsze wyglądała pięknie. Była zaskoczona moim widokiem, ale szczęśliwa, rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować. Odsunąłem ją od siebie i wbiłem swoje wargi w jej. Delikatnie przejechałem językiem po jej podniebieniu. Uśmiechnęła się. Uwielbiała kiedy to robiłem.
- Cieszę się, że wróciłeś. – wyszeptała.
Weszliśmy do domu, gdzie Eleanor zrobiła herbatę i usiedliśmy na kanapie. Z początku dziewczyna usiadła obok mnie, ale zaraz posadziłem ją na swoich kolanach. Muskałem ustami jej szyi. Tęskniłem za nią, dopiero teraz to odczułem.
- Lou, poczekaj. – odezwała się.
- Tak, przepraszam, mieliśmy coś obgadać. Co to za ważna sprawa? – zapytałem cały czas uśmiechając się, to ona tak na mnie wpływała.
Zeszła z moich kolan i usiadła obok. Swój wzrok wbiła w podłogę.
- Eleanor co się stało? – zapytałem trochę zmartwiony.
- Dostałam propozycję sesji.
- To przecież wspaniale. – uśmiechnąłem się. – Może dzięki temu, dostaniesz więcej propozycji. W czym problem?
- Bo… Louis to nie jest taka normalna sesja..
Wpatrywałem się w nią z miną typu WTF?
- Będę musiała wyjechać za granicę… No i może tam zostanę.. Na zawsze Lou.. – wytłumaczyła mi, a w moich oczach mimowolnie pojawiły się łzy.
- To znaczy, że będziemy musieli się rozstać.. – szepnąłem patrząc w podłogę. – Nie rób mi tego… Nie potrafię bez Ciebie żyć… Kocham Cię? Rozumiesz, kocham.. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
- Lou ja też nie, ale to dla mnie szansa… Ogromna szansa.. – powiedziała już płacząc.
- Błagam Cię, nie rób mi tego.. – po moim policzku spłynęła łza.
Eleanor spojrzała na mnie i wytarła opuszkiem palca słoną kropelkę, po czym przysunęła swoją twarz do mojej. Delikatnie musnęła moje usta.
- Lou, przepraszam… – wyszeptała i udała się do kuchni… 
__________________________________________
No jakieś flaki z olejem są -,-' . Wiemy, biedny Lou :(. Mi samej, jak to czytam, to go szkoda. : <. 
Przepraszamy, że tak długo, ale miałyśmy trochę swoich problemów... 
+ wszystkim trzecioklasistom, życzymy powodzenia na językach ;). 
Pozdrawiamy i do następnego :) x. 

środa, 18 kwietnia 2012

Rozdział 18 : Poczułam się bezpieczniej.


** Z perspektywy Harrego **
Niam, Zayn i Destiny wrócili do domu. Przyjaciółka Rose czuła się fatalnie, więc czarnowłosy postanowił, że wróci z nią do domu i odpocznie, a reszta musiała wrócić, ponieważ mieliśmy mieć jakiś wywiad, którym nikt nie zaprzątał sobie teraz głowy, oprócz Johna. Zostałem tylko ja i Lou, który poszedł coś zjeść. Ja natomiast postanowiłem wejść do sali, w której leżała dziewczyna, którą kochałem najmocniej na świecie.. Lekko zapukałem do drzwi i wszedłem. Usiadłem na krześle, które stało obok łóżka. Zgodnie z wskazówkami psycholożki nie odezwałem się. Rose zresztą też nie, nawet nie odwróciła się, żeby spojrzeć kto wszedł. Leżała i wpatrywała się okno. Padał silny deszcz, a krople wody spływały po szybie, no tak, w końcu londyńska pogoda. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Białe ściany, na których nie było, żadnego obrazu, kompletnie gołe, jedynie naprzeciwko wisiał zegar, którego głośnie tykanie trochę mnie denerwowało… Zastanawiałem się dlaczego? Dlaczego to właśnie Rose, musi tutaj leżeć.. Nie zasłużyła na to, zresztą… Nikt nie zasłużył na takie coś. Karciłem siebie za to, że nie poszedłem z nią wtedy, że zostałem i grałem w te głupie gry na xboxsie. Mogłem rzucić to w cholerę i pobiec za nią. Chociażby ją śledzić, bo raczej wątpię, żeby chciała ze mną rozmawiać. To moja wina.. Ale więcej nie popełnię tego błędu, będę jej pilnował jak oka w głowie…
Wybiła punkt 23. Późno już – pomyślałem, ale nie miałem zamiaru wychodzić. Delikatnie położyłem ręce na jej łózku i ułożyłem na nich swoją głowę. Zamknąłem oczy i próbowałem zasnąć. Chciałem po prostu być przy niej. Nie liczyło się nic innego niż ona. Obawiałem się jedynie, że mnie wygoni, ale nie zrobiła tego, wydaje mi się, że nawet nie bardzo przejęła się moją obecnością. Po około 15 minutach zasnąłem..
** Z perspektywy Rose **
Usłyszałam jak ktoś wszedł do sali, z początku zastanawiałam się kto to, ale kiedy dokładnie wsłuchałam się w sposób jaki ten ktoś oddychał, poznałam, że to Harry. Nie miałam siły odwrócić się i sprawdzić, czy aby to na pewno on. Nie miałam siły na nic. Wpatrywałam się tylko w to okno pustym wzrokiem. Po jakimś czasie usłyszałam chrapanie.. Z początku pomyślałam, że to jakiś żart. Czyżby Harold chrapał? Nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Odwróciłam się, żeby spojrzeć co się dzieje. Nie myliłam się, Hazza leżał na moim łóżku, a w zasadzie to jego głowa, i chrapał. Uśmiechnęłam się. Tak słodko wyglądał. Opuszkami palców dotknęłam jego loków. Zawsze je uwielbiałam. Widziałam jak kąciki jego ust podnoszą się do góry, uśmiechał się przez sen. Delikatnie pogłaskałam go po policzku, a później chwyciłam jego rękę. Może to głupie, ale poczułam się bezpieczniej. Położyłam swoją głowę na poduszce i zamknęłam oczy, postarałam się zasnąć..
** Z perspektywy Louisa **
Kiedy wróciłem z obiadu, poszedłem do lekarza zapytać o Rose. Oświadczył mi, że moja siostra wychodzi już jutro. Ucieszyłem się, w końcu będzie mogła się jakoś odnaleźć w tym wszystkim. Poszedłem do domu, ponieważ chciałem załatwić wszystkie sprawy odnośnie naszego wyjazdu. Rose zostawiłem z Harrym. Wiedziałem, że przy niej będzie. Całe szczęście mama Hazzy nie miała nic przeciwko, żebyśmy zamieszkali na pewien czas w jej domku, a nawet zorganizuje jakieś atrakcje. Pytała się o moją siostrę, troszczyła się. Pewnie o wszystkim wiedziała z mediów. Później postanowiłem porozmawiać ze swoimi rodzicami na skype. Niestety nie mogli przyjechać do Londynu, byli wściekli, że mówię im o tym dopiero teraz. Oczywiście, praca zawsze najważniejsza, więc nawet nie przeglądają gazet i nie wiedzą co dzieje się na świecie. O dziwo nie obwiniali mnie za wszystko. Byli nawet spokojni, mama jedynie popłakała się. Chciałaby teraz przy niej być, ale nie może.. Po za tym obiecali, że zadzwonią do mnie na dniach, ponieważ chcą mi powiedzieć coś bardzo ważnego. Kiedy już skończyłem z nimi rozmawiać było po 23. Mimo wszystko wróciłem do szpitala. Powolutku nacisnąłem na klamkę, nie chciałem obudzić Rose, a o tej porze mogła już spać. Widok, który tam zastałem bardzo mnie zszokował. Rose i Harry trzymali się za ręce i spali. Najnormalniej w  świecie spali. Uśmiechnąłem się. Ciekawe co takiego zrobił Hazza, że mu na to pozwoliła. Postanowiłem nie przeszkadzać i wróciłem do domu gdzie spakowałem siebie, Harrego i Rose na jutro. Pojedziemy od razu na wieś, tak zadecydowałem i tak będzie. Później tylko wziąłem kąpiel i poszedłem spać.
** Z perspektywy Rose **
Jego spocone dłonie zakneblowały moje usta. Pociągnął mnie za sobą w jakieś krzaki. Rozejrzałam się. Nade mną stało pięciu facetów. Krzyczałam w niebogłosy, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Trzymali mnie bardzo mocno. Jeden moje ręce, a dwóch pozostałych nogi, czwarty zaczął się rozbierać. Spróbowałam wyswobodzić swoją nogę i udało mi się to. Uderzyłam jednego w krocze.
- Pożałujesz tego suko. – wydarł się w moim kierunku.
Jednym ruchem zdjęli moje spodnie i bieliznę. Mężczyzna się przybliżał do mnie.. Uklęknął i..
- Rose! Rose obudź się. – ktoś próbował mnie obudzić.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po sali. Byłam cała spocona i czułam łzy w oczach.
- To tylko sen, już dobrze. – odezwał się Harry i przytulił mnie do siebie.
Rozpłakałam się. Pierwszy raz zrobiłam to przy kimś. Wyrzuciłam z siebie te emocje..
- Nie płacz, już spokojnie. – szeptał i głaskał mnie po plecach.
Po chwili doszłam do siebie. Harry odsunął się ode mnie i usiadł na krześle.
- Już lepiej? – zapytał.
- Tak.. – powiedziałam i otarłam ręką łzy. – Pójdę do łazienki. – oznajmiłam mu.
Wstałam z łóżka i powędrowałam do toalety. Stanęłam przed lustrem i przyglądałam się sobie. Nie trwało to długo, zaraz spuściłam wzrok i odkręciłam zimną wodę. Przemyłam nią twarz. Związałam włosy w koka i wróciłam do mojego pokoju. Tam czekał już na mnie Lou i Harry. Trochę się przestraszyłam, nie powiem, że nie. Nie wiedziałam jak mam się zachowywać w stosunku do nich. Usiadłam na łóżku i czekałam aż coś powiedzą.
- Mam dla Ciebie niespodziankę. – odezwał się Loui.
- Jaką? – wysiliłam się na uśmiech.
- Jedziemy na wieś. – odpowiedział.
- O fajnie. - powtórzyłam uśmiech, ale ten był już raczej szczery, cieszyłam się, że nie wracam do domu. – Kiedy tak w ogóle wychodzę? – zapytałam.
- Dzisiaj! – poinformował mnie z uśmiechem Lou.
- Super, spędziłam tutaj jeden dzień, a już mam dosyć tego miejsca.
Atmosfera była trochę krępująca. Starałam się być normalna, taka jak zawsze, ale nie bardzo mi to wychodziło.. W myślach miałam tylko tamten sen..
** Z perspektywy Louisa **
Lekarz o 12 przyniósł wypis Rose ze szpitala i spokojnie mogliśmy pojechać w umówione miejsce. Pożegnałem się z Eleanor, która pierwszy raz przyszła do szpitala, ale czekała na korytarzu wraz z Niallem, Liamem oraz Destiny i Zaynem. Rose nie chciała się z nikim żegnać, poprosiła mnie tylko, żebyśmy wyszli tylnym wyjściem, bo chciała uniknąć paparazzi, ale to akurat sam zaplanowałem wcześniej. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. Po jakimś czasie Rose zasnęła, w sumie to dobry pomysł. Zobaczyłem, że Harry też śpi. Postanowiłem pójść w ich ślady, zamknąłem oczy i ani się obejrzałem, a byliśmy już na miejscu. Wzięliśmy walizki i udaliśmy się w stronę domku. Na zewnątrz wyglądał ładnie. Pokryte czerwoną farbą ściany i brązowy dach. W przodu był duży taras z krzesłami i stolikiem, a z tyłu ogród, w którym znajdował się basen. Wokół rosło dużo kolorowych kwiatów i aż roiło się od zieleni. Wszędzie słychać było ćwierkanie ptaków.
- Ładnie tu. – powiedziałem.
Rose i Harry przytaknęli mi. Nawet powietrze było tu inne. Weszliśmy do środka. Niebieskie ściany, na których wisiały obrazy, ukazujące góry i tego typu krajobrazy. Na środku stał stół, a przy nim kanapa. Opadliśmy na nią zmęczeni. Tylko Rose bacznie przyglądała się jednemu z portretów.
- Gdzie będzie moja sypialnia? – odezwała się po chwili.
Harry jako osoba, która doskonale znała rozmieszczenie tego domku odpowiedział jej
- Jest jedna sypialnia, prosto i w lewo. Są tam dwa łóżka, jedno podwójne i jedynka. My z Lou możemy wziąć dwójkę.
- Aaa.. Dobra, to idę się zdrzemnąć. – oznajmiła nam i udała się do drugiego pokoju.
Nie wychodziła z niego przez dobre dwie godziny, więc ja z Harrym postanowiliśmy przyrządzić coś do jedzenia. Zdecydowaliśmy się na ulubione danie Rose. Po naszej akcji 'gotowanie' zawołaliśmy moją siostrę, która ogromnie się ucieszyła na widok spaghetti i podziękowała nam za nie. Zajadaliśmy się nim we trójkę. Wieczorem usiedliśmy razem na tarasie, pijąc herbatę.  Właściwie cały czas panowała cisza. Każdy bal się odezwać, a Rose nie paliła się jeszcze do rozmowy. Później udaliśmy się do naszej sypialni, gdzie razem z Harrym trochę się powygłupialiśmy, aby poprawić humor mojej siostrze. Nasz cel został osiągnięty, bo Rose nawet się uśmiechała. Następnego dnia rano obudził mnie głośny dzwonek telefonu. Co jest?  - pomyślałem , po czym szybko złapałem za komórkę i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
- Halo? – powiedziałem zaspany.
- Louis? Synku, cześć tu mama. Musimy porozmawiać. Wybieramy się z ojcem do Ciebie, do Londynu.
- Co mamo? Ale ja...
- Przepraszam Skarbie, muszę kończyć, pakujemy się. - przerwała mi i rozłączyła się.
Nie ma co, super! Swoją drogą, ciekawe co ode mnie chcą. Pewnie oberwie mi się za Rose... Ale co. Bronił się nie będę, bo rzeczywiście, miałem jej pilnować… Dzień minął nam szybko. Dzisiaj z kolei rozmawialiśmy trochę więcej, chociaż nie doszło do tematu gwałtu czy tamtego wieczora. W zasadzie to ja z Harrym robiliśmy z siebie głupków, tylko po to, aby na twarzy Rose zagościł uśmiech. Wieczorem postanowiłem odsłuchać wiadomości. Może ktoś nagrał mi się na sekretarkę.
„Musimy pilnie porozmawiać, to bardzo ważne, chodzi o nas. Proszę Louis, wróć. – Eleanor.”
Czyli wspólne spędzenie czasu z Rose nie wchodzi w grę.. Boże czego oni wszyscy ode mnie chcą?! Następnego dnia rano postanowiłem się spakować, bałem się zostawiać siostrę, ale Harry obiecał, że się nią zaopiekuje, wiedziałem, że mogę mu zaufać. Spakowałem swoje rzeczy, pożegnałem się z nimi i wróciłem do Londynu. W domu już czekali na mnie rodzice, którzy obwieścili mi pewną wiadomość..  
_____
Ciekawi jaka to wiadomość? Mamy nadzieję, że tak ;). Najbardziej nam się podoba początek :D. Postarałam się ;d - Marcela xd. No i wgl kuźwa, oglądałyście twitcama Niama ?! O kuźwa ja tylko tak : ; ooo . "aaaaaaaaaaaaaaa!!!! LOUIS . AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAaaa ZAYN !! " Jarałam się i dalej się jaram jak pochodnia tym <3 . Niech częściej wchodzą i chcę zobaczyć Hazzę :D . I wgl powiedzieli raz na pewno, a drugi to nie wiem, POLAND ! To też ZGON na miejscu *.* Idealni ♥. A z tą truskawką jak Niall ją próbował zjeść Liamowi, to aaaaww ! <3. Piękne, piękne ! ♥.  Mogłabym się rozpisać jeszcze bardziej, ale dobra lepiej nie, bo nie skończę nigdy ;D.
A no i zapraszam jeszcze na rozdział 2 na http://dancewithjband1d.blogspot.com/ ♥.
Kochamy Was BARDZO BARDZO MOCNO #Directioners ! ♥.  Do następnego Miśki . <3.

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 17 : Rozmowa.


Otworzyłam oczy. Wszystko mnie bolało. Spojrzałam na swoją rękę… Jedyne co poczułam to odrazę do samej siebie. Do mojego łóżka zaraz podbiegł Louis, Harry, Zayn, Liam, Niall i Destiny.
- Rose? Rose! Jak się czujesz? – pytali.
Nie chciałam im odpowiedzieć… Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. W moich oczach pojawiły się obrazy tamtej sytuacji. Szybko się rozpłakałam. To bolało.. Lou chciał mnie przytulić, ale odepchnęłam go od siebie.
- Idźcie sobie! – krzyknęłam do nich.
Chciałam być sama, ale oni jakoś nie zwrócili zbytniej uwagi na to, co przed chwilą powiedziałam. Stali tylko i wpatrywali się we mnie.
- Wyjdźcie. Chcę być sama. – powtórzyłam, tym razem już spokojniej i przewróciłam się na drugi bok.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają, a za moment zamykają. Zostałam sama. Właśnie tego chciałam.. To wszystko.. Te zdarzenie.. Przerastało mnie. Nie mogłam na siebie patrzeć. Brzydziłam się sama sobą.
- Rose, to nie Twoja wina. – po głosie poznałam, że to Harry.
Czy powiedziałam niewyraźnie? Chcę być do cholery sama!
- Wyjdź. – odpowiedziałam, nawet na niego nie spoglądając.
- Rose.. – zaczął.
- Zamknij się i wyjdź w końcu! – nie dałam mu dokończyć, tylko wydarłam się na niego.
Chłopak zgodnie z moim poleceniem udał się w kierunku drzwi.
- Pamiętaj, że Cię kocham. – rzucił na odchodne.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej… Kocha mnie? Pewnie brzydzi się mną tak samo, jak ja sobą.. Może nawet bardziej. Nie chciałam żyć. Nie wyobrażałam sobie mojego dalszego istnienia. Rozejrzałam się po sali, w której leżałam. Zobaczyłam tylko dwa okna, kilka wolnych łóżek i półek nocnych. Byłam tutaj całkiem sama. Bałam się.. Bałam się tego, że zaraz ktoś tutaj wejdzie i zrobi mi krzywdę… Naciągnęłam na siebie tylko kołdrę i zaczęłam szlochać. Miałam dosyć całego mojego życia.
*** Z perspektywy Louisa ***
- Musimy jej jakoś pomóc. – odezwałem się, kiedy Harry wyszedł z pomieszczenia, w którym leżała moja siostra.
- O 14 będzie tutaj psycholog. – odezwał się Liam.
- To wszystko moja wina. – mówiła Destiny. – Gdybym poszła z nią na ten spacer! Cholera! Czemu jej nie zatrzymałam?! – rozpłakała się.
Widziałem jak Zayn próbuje ją pocieszyć. Od początku dnia przyjaciółka mojej siostry tylko się obwinia o całą tą sytuację.. Ale przecież, to nie była jej wina. Jedyną osobą, którą można o to oskarżyć, jestem ja. Miałem jej pilnować. Obiecałem to rodzicom. Co ja im teraz powiem?! Jak ja im spojrzę w oczy? Tak, samo jak spojrzę w oczy Rose.. W mojej głowie dudniły słowa policjanta „Rose Tomlinson, to Twoja siostra? Została zgwałcona w parku. Znalazł ją przypadkowy przechodzień, który szedł rano do pracy. Rose znajduje się obecnie w szpitalu..”.
Byliśmy teraz na korytarzu. Nikt się nie odzywał, a ta cisza? Paraliżowała mnie z każdą chwilą coraz bardziej. Rose nie dopuszcza do siebie nikogo.. Ani lekarza, ani pielęgniarek, nawet mnie… Nie dziwię się.. To musi ją boleć.. Chociaż, w zasadzie co ja mogę wiedzieć? Jedyną osobą, która mogła ją zrozumieć, był ktoś, kto przeszedł to samo… Spojrzałem na zegarek. Za chwilę druga. Ten psycholog mógłby już przyjść.. Chciałem, żeby w końcu ktoś jej pomógł, powiedział jak może sobie z tym poradzić… Przede mną stanęła wysoka brunetka w okularach.
- Louis Tomlinson? – zapytała.
- Tak, to ja. Coś się stało? – od razu pomyślałem, że z Rose jest gorzej.
- Nie, nic się nie stało. Spokojnie. – uprzejmie się uśmiechnęła.- Jestem psychologiem, mam porozmawiać z Twoją siostrą. Gdzie leży?
Pokazałem palcem, białe drzwi z numerem 145.
- Dziękuję. – odpowiedziała i weszła do środka.
Miałem nadzieję, że kiedy wyjdzie pomoże mi. Da jakieś wskazówki jak powinniśmy się teraz zachowywać w stosunku do Rose. Bałem się jak to teraz będzie. Będę chciał, żeby wróciła do domu. Nie może zostać w Londynie. Tutaj przytrafiają jej się same złe rzeczy. Najpierw wypadek, teraz to… Nie ma mowy, żeby tutaj dalej mieszkała. Brunetka siedziała w jej sali już bardzo długo. Popatrzeliśmy z Harrym na siebie. Widziałem, że mu też jest ciężko. Tak samo jak ja czy Des, obwiniał się o to. Wstałem i podszedłem do okna. Pogoda była okropna. Padał deszcz, a na chodnikach widziałem ludzi z parasolami. Wszyscy biegli, nie zwracając uwagi na drugiego człowieka. Dlaczego tak jest? Dlaczego nie zwracamy uwagi na innych?
- Louis. – z rozmyślań wyrwał mnie kobiecy głos.
- Tak? – odwróciłem się.
- Możemy porozmawiać na osobności? – zaproponowała.
- Wolałbym, żeby oni, też byli przy tej rozmowie. Muszą wiedzieć jak powinni się zachowywać. Jesteśmy jak rodzina.. – stwierdziłem.
- Dobrze.. – wysiliła się na uśmiech. – Rose, jak każda ofiara gwałtu, czuje obrzydzenie do samej siebie. Minie sporo czasu, zanim komuś zaufa. Nawet nie próbujcie teraz jej dotykać. Nie chciała ze mną rozmawiać, dopiero po wielu staraniach udało mi się zamienić z nią kilka słów, więc bądźcie delikatni. Nie naciskajcie. Jeśli nie będzie chciała mówić, po prostu odpuśćcie, bardziej przyda jej się kogoś obecność. Bez słów. Wydaje mi się, że powinniście zabrać ją gdzieś.. Może na wieś? Wydaje mi się, że to dobry pomysł. Powinna odpocząć od tego biegu. Po za tym, powinna być z bliską jej osobą. Najbliższą… Czyli z Tobą Lou. Znasz ją najlepiej ze wszystkich, z tego co podejrzewam. Znajdźcie jej tam jakieś zajęcie. Cokolwiek, kontakt ze zwierzętami też się przyda. Ale pamiętajcie, nic na siłę. Wszystko małymi, wolnymi kroczkami. Nie ma się co śpieszyć. – dała nam wykład, któremu wszyscy się przysłuchiwali. – No i zero paparazzich. Rose, nie może być teraz w świetle reflektorów.
- Dziękujemy. – powiedziałem, za nas wszystkich.
- Nie ma za co. Gdyby było z nią bardzo źle, macie mój numer telefonu, dzwońcie o każdej porze dnia i nocy. Chociaż Rose jest silna. Da sobie radę. Teraz, muszę już iść. Powodzenia i w razie czego dzwońcie. Do widzenia. – uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję jeszcze raz, do widzenia. – uścisnąłem jej dłoń, a nawet wysiliłem się na uśmiech.
Kobieta zniknęła szybko w drzwiach.
- Lou. – odezwał się Harry.
- Mów..
- Moja mama ma domek za miastem. Są tam zwierzęta. To świetne miejsce dla Rose. Pojedziemy tam, kiedy wyjdzie ze szpitala. – powiedział.
- To świetnie. Ja i Rose, pojedziemy tam.
- Ja też. – odezwał się.
- Harry, nie słyszałeś co mówiła psycholożka? Mam być tylko ja i Rose.
- Ona mnie kocha i ja o tym wiem. Nie mam zamiaru jej zostawiać. Jadę z wami. – upierał się.
- Ale Hazza no.. – zacząłem.
- Lou! Jadę z wami. Koniec kropka. – wtrącił mi się w zdanie.
Nawet nie próbowałem się dalej upierać. Nie dałbym rady. Harry i tak postawiłby na swoim..
________________________________________
No to 17 za nami :).  Dziękujemy wam za 57 komentarzy. Jesteście wielcy :). 
Dzisiaj, chciałabym zaprosić Was na blogi Giovi. http://everything-about-u.blogspot.com/ i http://you-in-my-bed.blogspot.com/ . Są naprawdę świetne ! ♥. 
Po za tym, zapraszam na mojego drugiego bloga, również o chłopakach, z tym, że w tym blogu jest jeszcze Justin Bieber link : http://dancewithjband1d.blogspot.com/ . Mam nadzieję, że Wam się spodoba i liczę na wasze komentarze . - Marcela :). 
Do rozdziału 18 ! :). Kochamy Was ♥.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 16 : To bolało.


Rano obudziłam się w swoim pokoju. Kochany braciszek – pomyślałam. Ogarnęłam się w łazience i kiedy już schodziłam ze schodów, w tym samym czasie Harry wbiegał na górę. Spojrzał na mnie, lecz ja uniknęłam jego wzroku. Nie chciałam patrzeć mu w oczy. Nie miałam odwagi? Nie wiem.. W każdym razie czegoś się obawiałam…
Po całym domu rozchodziły się piękne zapachy. Domyśliłam się, że Louis i Niall przygotowują śniadanie. Na stole wszystko było już gotowe, a przy nim siedziała Destiny z Zaynem, oczywiście.. Moje gołąbki przytulali się do siebie. Wyglądali naprawdę słodko. Usiadłam jak najdalej krzesła Harrego i zajadałam się przysmakami, które przygotowali chłopacy.
- Smacznego Rose. – powiedział Hazza, kiedy wszedł do kuchni.
- Emm… Dzięki? – zdziwiło mnie to.
Myślałam, że po wczoraj nie będzie się do mnie odzywał, ale okej.. Po śniadaniu wszyscy krzątali się po pomieszczeniu. Harry za każdym razem, kiedy przechodził obok mnie, starał się dotknąć mojej dłoni. A ja za każdym razem, kiedy to robił, odsuwałam się. Kiedy wychodziłam z salonu natknęłam się na Destiny, korzystając z okazji, że dawno nigdzie nie wychodziłyśmy razem, złapałam ją za rękę i stanęłyśmy w korytarzu.
- Słuchaj. Może pójdziemy gdzieś na jakiś spacer, albo zakupy? Chciałabym pogadać… - zaproponowałam.
- Ja bardzo chętnie.. Tylko Rose innym razem, okej? Bo wiesz z Zaynem mamy rocznicę, taką malutką  i chcieliśmy spędzić ten wieczór razem.. Przepraszam. – tłumaczyła się.
- No dobrze. Rozumiem. – uśmiechnęłam się.
- Ale nie gniewasz się?
- No jasne, że nie głuptasie ! – wtedy Zayn zaszedł ją od tyłu i pocałował w policzek.
- Co to za tajne rozmowy? – zaśmiał się.
- Idźcie się sobą nacieszyć, a nie. – pchnęłam ich w kierunku schodów.
- Dziękuję. – powiedziała Destiny i razem z Zaynem powędrowali do swojego pokoju.
Postanowiłam pójść na ten spacer sama, ale to wieczorem. Teraz chciałam ogarnąć swoją szafę, ponieważ był w niej niezły syf.  Poszłam do swojego pokoju i z niechęcią spojrzałam na moją garderobę. Zajmie mi to z dobre dwie godziny. – pomyślałam sobie. No, ale nie ważne, wzięłam się za porządki… Po dwóch godzinach, to ja miałam dopiero poukładane połowę moich ciuchów. Postanowiłam, że zejdę na dół i zrobię sobie herbatę. Tak też zrobiłam, szybko ją zaparzyłam i wróciłam do siebie. Zaskoczyło mnie co tam zastałam. Na moim łóżku siedział Harry. Po moim ciele przeszły ciarki.
- Co tutaj robisz? – zapytałam go.
- Chciałem pogadać.. – odpowiedział mi.
- Słucham. – powiedziałam i postawiłam kubek na szafce nocnej, a sama skierowałam się w stronę moich ciuchów.
- Rose.. Ja wiem, że zrobiłem źle, ale proszę Cię. Daj mi drugą szansę… Zmieniłem się. Naprawdę mi na Tobie zależy.
Przez moment oderwałam się od składania bluzki i spojrzałam na niego.
- Na zaufanie się pracuje, nie dostaje się go w prezencie, szczególnie jeżeli już raz ktoś je zawiódł.. – nastąpiła chwila ciszy. – Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz..
Chłopak ze smutną miną wstał i wyszedł z mojego pokoju, a ja położyłam się na łóżko. Było mi ciężko, od tak dawna z nim nie rozmawiałam, a teraz jeszcze posłałam go do diabła… Miałam już rzucić to wszystko i rozpłakać się, ale Lou zawołał mnie na obiad. Posłusznie zeszłam na dół i udawałam, że nic się nie dzieje. Po posiłku, chłopacy zaproponowali, abyśmy pograli na xboxie. Zgodziłam się, chciałam się w końcu szczerze uśmiechnąć. Wypadło akurat tak, że ja i Harry byliśmy w jednej drużynie, ale nie przeszkadzało mi to. Starałam się być miła i nawet razem się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Później nadszedł wieczór i zgodnie ze swoim postanowieniem, założyłam trampki, nałożyłam kurtkę i krzyknęłam, że wychodzę. Nałożyłam tylko słuchawki na uszy i powędrowałam w stronę parku.
*** Z perspektywy Destiny ***
Weszliśmy do naszego pokoju, gdzie miała czekać na mnie niespodzianka. Tak, jak Zayn sobie coś postanowi to tak ma być. Wcześniej zawiązał mi oczy chustą, której chciałam się szybko pozbyć.
- Gotowa? – zapytał.
- No jasne, zdejmuj to. – rozkazałam mu, zniecierpliwiona.
Chłopak powoli odwiązał czerwoną chustę, a moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok, jaki kiedykolwiek widziałam… Wszędzie było pełno świeczek, płatków róż.. To było takie perfekcyjne.. Musnęłam jego usta.
- Jesteś Kochany. – szepnęłam, dalej wpatrując się w przepięknie przystrojony pokój.
Zayn natomiast przygwoździł mnie do drzwi i połączył nasze usta. Całował mnie na początku delikatnie. Następnie jego pocałunek zaczynał zmieniać się w coś natarczywego. Jego dłoń powędrowała pod moją bluzkę. Poczułam jego zimny dotyk na mojej skórze. Był niczym lek. Potrzebowałam jego. Pragnęłam. Pożądałam. Postanowiłam objąć władzę nad tym zdarzeniem i popchnęłam go tak, że wylądował na łóżku. Nie, nie sądziłam, że to może za wcześnie. Czułam, że znam go już długo. Nic nie zmieni mojego postanowienia. Podeszłam i usiadłam na nim. Patrzył mi głęboko w oczy.
- Nie dam się tak łatwo… - powiedział i zrzucił mnie z siebie i położył na mnie.
Znowu zaczął mnie całować. Teraz już z nutką pożądania. Musnął ustami mój dołek pod uchem, zszedł niżej. Jego wargi dotykały mojej szyi. Wplątałam dłonie w jego włosy. Wydałam z siebie cichy jęk. Dobrałam się do jego koszuli i szybkimi, zwinnymi ruchami zaczęłam odpinać guziki. Ujrzałam jego nagi tors. Byłam pod wielkim wrażeniem. Dotknęłam jego klatki piersiowej by poczuć bicie jego serca.
- Jesteś pewna?
Skinęłam głową. Zaczął powoli ściągać ze mnie bluzkę. Ja pozbyłam się jego spodni, a on nie pozostawał dłużny i ściągnął moje. Zostaliśmy w samej bieliźnie. Znowu mnie pocałował. Nasze języki tańczyły. Idealnie współgrały ze sobą. Wymieniliśmy się śliną. Łaskotał moje podniebienie, wewnętrzną część policzka… Nigdy nie byłam czegoś bardziej pewna, niż dzisiaj. Pomogłam mu odpiąć mój stanik. Polizał mnie od brody do piersi. Jak on to robił?! Czyżby był w tym doświadczony? Cóż.. nie dziwię się. Zaraz potem oboje byliśmy nadzy. Spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy. Łagodnie uśmiechnęłam się. Ufałam mu. Miałam pewność, że nic mi nie zrobi. A ból… Pierwszy raz zawsze boli. Powoli, delikatnie zaczął we mnie wchodzić. Poczułam przerażający i przeszywający moje ciało ból. Syknęłam tylko cicho, bo zaraz, dzięki jego płynnym ruchom, wszystko ustępowało to uldze i pięknemu uczuciu. Moje jęki były z chwili na chwilę coraz głośniejsze. Poruszał się we mnie pewniej i sam też jęczał. Oboje byliśmy zadowoleni. Wiedziałam, że za chwilę dojdę. Jeszcze kilka ruchów i.. Opadł na mnie. Byliśmy zmęczeni, a Zayn sapał ciężko, jego oddech muskał moją szyję..
*** Z perspektywy Nialla ***
- Dziwnie to zabrzmi, ale .. – urwałem, by móc jakoś sensownie skleić słowa.
Usiadłem po turecku na swoim łóżku. W pokoju wisiały jedynie jakieś marne plakaty, które kupiłem, każdy na pamiątkę z miasta, gdzie mieliśmy koncert. Justin Bieber, The Gazette, Lifehouse, Fall out boy, Birdy, Paramore, znalazłby się też Tokio Hotel. Po prostu brałem pierwszy lepszy. Pod oknem znajdowała się moja gitara, a całe pomieszczenie miało stonowane ciemne kolory.
– Pociągasz mnie. – Wyznałem.
- Co proszę ? – Liam stał przede mną, spojrzał mi w oczy, miał oparte ręce o biodra.
Siliłem się na odwagę by to powtórzyć, ale bez skutku. Moje usta nie miały najmniejszego zamiaru mówić czegoś więcej, chciały jedynie skosztować jego pełnych warg. Matko, ale ja mam wizje. Gapiłem się jak głupi na niego. W pewnym momencie chłopak pochylił się nade mną, nasze twarze dzieliło zaledwie dziesięć centymetrów. Wolałbym, żeby to była bliższa odległość. Idioto, garnij.. – nim zdążyłem skończyć myśl, brunet musnął opuszkami palców mój policzek. Zadrżałem po wpływem jego dotyku. Przejechał niżej, na podbródek, tym samym złapał za niego, przybliżył do siebie i złączył nasze usta. Nie był to jakiś dziki pocałunek, raczej nieśmiały. Jego język przedarł się przez szereg moich zębów i połączył się z moim. Położył ręce na moich ramionach i usiadł na mnie, przywierając bardziej ciałem. Mimowolnie odchyliłem się do tyłu, czując jak dokładnie penetruje moje wewnętrzne części policzków, podniebienie.. Powoli zatracałem się w tym wszystkim. Nasze języki rozpoczęły dziki taniec by zaraz to zakończyć. Oderwał się ode mnie i popchnął tak, że leżałem już na łóżku. Nachylił się i pocałował dołek pod moim uchem, potem wrócił do całowania. Przyłożyłem dłoń do jego klatki piersiowej. Zauważyłem, że jego koszula była trochę rozpięta, palcem złapałem kolejny guzik i rozpiąłem go. Polizał moją dolną wargę i potem ją lekko zagryzł. Nie chciałem być gorszy, więc przewróciłem go i teraz ja byłem na górze, ale nie wiedziałem co robić. Zdałem się na instynkt. Na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek i zacząłem całować niezgrabnie (bo to przecież ja, Niall) jego szyję. Wplątał palce w moje jasne włosy i wydał z siebie ciche westchnienie. Złapał moją dłoń i zmusił tym samym do wstania. Musnąłem jego usta i wepchnąłem do środka język, całowaliśmy się tak jeszcze przez chwilę. Oderwaliśmy się od siebie, a Liam zlizał moją ślinę z warg. Uśmiechnął się, unosząc przy tym jedną brew do góry.
- Z pewnością ty mnie też. – sprostował i wyszedł z pokoju, nie oglądając się za siebie.
*** Z perspektywy Rose ***
Niebo dziś było lekko zachmurzone. A na ulicy? Żadnej żywej duszy, prócz mnie i ludzi żebrających o jedzenie. Przez cały czas idąc czułam na sobie czyjś wzrok. Jakby ktoś mnie śledził. Ale to przecież niemożliwe. Zaczęłam rozmyślać o wszystkim co działo się ostatnio w moim życiu. Postanowiłam, że spróbuje już trochę bardziej rozmawiać z Harrym. Nie chce by przez całe życie był moim wrogiem. Nagle usłyszałam szczekającego psa, kiedy się odwróciłam czyjeś spocone dłonie zasłoniły mi usta.
- Cicho bądź mała, bo pożałujesz.  - usłyszałam męski, poważny głos.
Próbowałam kopać , ale to nic nie dało. Bałam się, cholernie się bałam. Dlaczego byłam taka głupia, żeby wychodzić sama?! Facet wciągnął mnie w jakieś krzaki. Przez ten cały czas nie pokazał swojej twarzy. Usłyszałam śmiechy innych mężczyzn. Wtedy już wiedziałam, co się stanie. Jeden z nich podbiegł do mnie dotykając mojej twarzy.
- Zostaw mnie! - wydarłam się.
- Jaka ostra. - przeraźliwie się zaśmiał. - Cicho skarbie . Nie denerwuj się - wciąż mówił.
Chciałam uciekać, ale za mocno mnie trzymali. Jednym ruchem zerwali ze mnie bluzkę. Krzyczałam. Kiedy jeden z nich już dobierał się do moich piersi, inni już ściągali spodnie, ochryple przy tym rechocząc. Za chwilę byłam już bez majtek. Trzymali mi nogi i ręce. To było straszne. Nie mogłam nic zrobić. Wciąż krzyczałam. Zatkali mi usta jakąś brudną szmatką. Kopnęłam jednego z nich w kroczę. Osunął się na ziemię. Kiedy próbowałam wstać jeden z nich krzyknął :
 - Ty mała szmato. - po czym włożył we mnie swojego penisa.
Jego ruchy były za mocne. Zdecydowanie za mocne. Bolało. Kiedy facet skończył, podciągnął spodnie, powiedział, że mi się należało i poszedł, a za nim reszta. Zostałam sama. Obolała...
__________________________________
łohooohoh. Jaki długi i jak szybko :D . A to wszystko dlatego, że chciałyśmy Wam zrobić niespodziankę, jesteśmy waszymi zajączkami wielkanocnymi hahahah ;D. Mamy nadzieję, że rozdział Wam się spodoba, bo dużo się dzieje. Przepraszamy za końcówkę.. Zastanawiałyśmy się, czy aby na pewno to zrobić, ale po długich namysłach, stwierdziłyśmy, że jednak to tutaj damy.. Za wszelkie błędy przepraszamy.
Sceny erotyczne by Lavi. Dziękujemy jeszcze raz, GENIUSZU <3. jesteś NAJLEPSZA, po prostu :). Dzięki raz jeszcze :*.
A i coś ostatnio bardzo cienko z komentarzami, więc nowy rozdział za minimum 43 komentarze. ♥
Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT, SMACZNEGO JAJKA, MOKREGO DYNGUSA I BOGATEGO ZAJĄCA ! <3. 

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 15 : Tak, to prawda Louis.


Rano zostałam znów zaskoczona. Niall podzielił się ze mną śniadaniem. Wszyscy to widzieli. Nawet Harry. A jego mina? Bezcenna.
- Niall… Co Ci się stało? Przecież Ty nigdy nie dzielisz się jedzeniem. – powiedział zszokowany Zayn.
- Zależy z kim. Prawda Rose? – objął mnie w talii.
- Jasne. – dałam mu buziaka w policzek.
Zobaczyłam, że Harry wyszedł z kuchni. Mrugnęłam do Nialla i szepnęłam mu do ucha, że nieźle nam idzie.
- Niall, możemy pogadać? – usłyszeliśmy trochę zdenerwowanego Liama.
- W każdym miejscu, o każdej porze. – odpowiedział uśmiechnięty, po czym złapał mnie za rękę i razem z Liamem wyszliśmy z kuchni. Poszliśmy do jego pokoju.
- Ja nie mogę na to patrzeć! Chcę być z Tobą, przecież wiesz, że Cię kocham! – odezwał się pierwszy.
- Ja też Cię kocham. – Niall uśmiechnął się do niego. – To wszystko to jedna wielka ustawka. Mój „związek” z Rose. Chciała, żeby Harry był zazdrosny, a ja chciałem, żebyśmy w końcu byli pewni swoich uczuć. Teraz już wiem, że możemy być razem.
W tym miejscu się pocałowali. Przyznam szczerze, że mnie trochę zemdliło. W końcu to niecodzienny widok. Gdy skończyli, postanowiłam się wtrącić.
- ekhem. – odkaszlnęłam. – No, bo wiesz Niall… Mógłbyś dalej ze mną udawać? – spytałam troszkę zawstydzona.
- Liam? – zwrócił się do chłopaka.
- Ja się nie zgadzam. – ten zaprzeczył.
- Ale Liam… Proszę. To będzie tylko udawanie. Gdy Harrego nie będzie w pobliżu, Niall jest cały Twój. – prosiłam.
- Nie jestem pewien, czy to wszystko, to dobry pomysł.. Ale okej, skoro musicie.. – zgodził się smutno.
- Dziękuję. – znów się pocałowali, a ja dyskretnie wyszłam z pokoju.
Pomyślałam sobie, że dzisiaj zrobimy jakąś mocną akcję. Niech się Hazza popłacze. Zaśmiałam się. Kiedy przyszła pora kolacji, chłopcy zbiegli z góry. Niall od razu podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek. Usiedliśmy obok siebie i zajadaliśmy się pizzą. Po jedzeniu, kiedy miałam zamiar wyjść z kuchni blondyn złapał mnie za rękę, obrócił i przygwoździł do ściany. Całował mnie po szyi, a ja udawałam podnieconą jego dotykiem. Tak swoją drogą, ma chłopak wprawę. Jęknęłam. Wtedy Harry wstał od stołu, podszedł do nas i odwrócił Nialla w swoją stronę. Zamachnął się i walnął mu z pięści w twarz, krzyknął, że ma dosyć i wyszedł.
- Harry! – krzyknęłam, po czym rzuciłam się na ziemię. – Niall, żyjesz? – wszyscy podeszli.
- Żyje, żyje. – z nosa sączyła mu się krew.
- Nie pozwolę! – Niall wstał, otarł krew i wybiegł z kuchni. Wszyscy poszliśmy za nim. Harry siedział zdenerwowany na kanapie.
- Myślisz, że możesz mnie tak bezkarnie bić?! To Ty człowieku powinieneś dostać. To Ty jesteś tak głupi, że nie zauważyłeś jaka wspaniała jest Rose! To Ty nie umiałeś tego docenić. To Ty jesteś zasranym dupkiem, który ją zranił. Myślisz, że na nią zasługujesz?! Wcale! Nie zasługujesz na żadną dziewczynę! A mój związek z Rose? To żaden związek. Wszystko było ustawką, żeby Cię wkurzyć. Widzisz? Dobrzy jesteśmy. – Niall wykrzyczał wszystko w stronę Harrego, a ja myślałam, że zaraz mu walnę, tego mógł nie mówić..
- USTAWKĄ?! Czyli jednak Ci zależy? – zrobił swój głupi uśmieszek, kompletnie olewając całą przemowę Nialla.
- Właśnie wcale. I dlatego chciałam Cię zdenerwować. Ale nie wiedziałam, że jesteś tak głupi, żeby uderzyć Nialla! Już nigdy nic do Ciebie nie poczuję dupku! – zdenerwowałam się.
- Ja i tak swoje wiem. – Harry wyszedł, a mnie przytulił Louis.
Chciało mi się płakać, nie wiem czemu, ale miałam na to ogromną ochotę… Jednak powstrzymałam się i podeszłam do Nialla, aby opatrzyć jego nos. Przy okazji przeprosiłam go za całą tą sytuację, było mi głupio, bo dostał za mnie, ale upierał się, że nic się nie stało. Później postanowiłam wyjść na balkon. Potrzebowałam pobyć chwilę sama. Wzięłam krzesło i usiadłam na nim. Przyglądałam się niebu, na którym świeciło tysiące gwiazd. Po chwili dołączył do mnie mój brat.
- Pogubiłaś się w tym wszystkim. – to nie było pytanie, on po prostu to stwierdził.
- Wiem, że źle zrobiłam, nie musisz mi tego mówić. Chciałam się tylko odegrać, a tutaj takie coś.. – było mi smutno, co Louis zauważył i podszedł do mnie, aby mnie przytulić. – Ja naprawdę nie chciałam. – rozpłakałam się.
- Cicho, mała. Nie płacz. Wszystko się ułoży, ale już więcej żadnych ustawek, okej? – poprosił.
- Nawet, gdyby ktoś mi to zaproponował, to bym mu odmówiła. – odpowiedziałam stanowczo.
- Nie myślałaś nad tym, żeby w końcu wybaczyć Harremu. Znam Cię, wiem, że go kochasz.. Nie oszukasz mnie. – zapytał po chwili.
- Nawet nie chcę.. Tak Louis, kocham go.. Ale nie potrafię zapomnieć.. Chciałabym, ale nie mogę. Zawsze kiedy próbuję, słyszę tamte słowa. To za każdym razem boli tak samo. – po policzku spłynęły mi słone łzy.
Lou tylko przytulił mnie do siebie mocniej. Nie potrzebowałam niczego innego. Ważne, że był, to mi wystarczało. Wtuliłam się w niego i siedzieliśmy tak w milczeniu. Zamknęłam oczy i zasnęłam..
_____________________________________
PARTY HARD! WYGRAŁYŚMY NA ONEDIRECTION.PL !!!!!!!!!!!!!!!!!!! WSZYSTKIM BARDZO DZIĘKUJEMY ZA GŁOSY ! ŁAŁ . MASAKRA JAKAŚ ♥. DZIĘKUJEMY JESZCZE RAZ. :* 
A teraz przepraszamy, że rozdział tak późno, ale nasze lenistwo, przekroczyło wszelkie granice ;d . Co sądzicie o rozdziale ? :). Szczerze mówiąc, to nam bardzo przypadł do gustu :D. 
Czekamy na wasze komentarze i mamy nadzieję, że będzie ich więcej, bo ostatnio to jakoś cienko z nimi ;<. 
KOCHAMY WAS I DO NASTĘPNEGO ! <3. 
A i no właśnie Wesołych Świąt ! :). ♥