czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 14 : Powrót.


Zastanowiłam się chwilę co powinnam zrobić… Może, po prostu dam drugą szansę?…
- Harry, możesz podejść? – poprosiłam go, a chłopak szybko spełnił moją prośbę.
- Tak? – zapytał.
- To co zrobiliście, było naprawdę wspaniałe, jeszcze nikt, nigdy czegoś takiego dla mnie nie zrobił. – pochwaliłam go. – Jesteś kochany. – uśmiechnęłam się zalotnie. – To naprawdę słodkie. – powiedziałam, po czym chwyciłam kwiatka stojącego obok. – Ale dla mnie i tak jesteś zwykłym dupkiem! – krzyknęłam i zrzuciłam mu na głowę roślinę.
Ziemia z niego rozsypała się na jego bujnych lokach i twarzy. Spojrzałam na Zayna i Destiny, nabijali się w najlepsze. Nie powiem, ja też czerpałam z tego wielką przyjemność.
- Ale Rooose.. – powiedział smutno i wytarł sobie oczy z piasku.
- Przestań się pogrążać. – rzuciłam i wróciłam do domu.
Łał… Rose, to było naprawdę dobre – pomyślałam sobie. Nie spodziewałam się, że byłabym do czegoś takiego zdolna. Chciałam się odegrać, chciałam, żeby zapłacił, za wszystko to, co mi zrobił, żeby poczuł to co czułam ja, żeby tak samo cierpiał.. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mojego telefonu. Leżał na łóżku, szybko chwyciłam go w dłonie i napisałam sms-a. „Zgadzam się” – po czym wysłałam wiadomość do Nialla. Trzeba wcielić ten plan w życie. A, żeby to zrobić, musiałabym być blisko Harrego, ale wydaje mi się, że teraz będzie to łatwiejsze, skoro Destiny i Zayn się pogodzili. Znając moją przyjaciółkę, będzie chciała znowu zamieszkać ze swoim chłopakiem. W zasadzie pasowało mi to. Po chwili do pokoju wbiegła uradowana Des z czarnowłosym.
- Mam nadzieję, że nie będziesz miała nic przeciwko, żebym spędził dzisiejszy wieczór z wami. – odezwał się Zayn. – Swoją drogą, nie wiedziałem, że mogłabyś coś takiego zrobić, to było komiczne. – uśmiechnął się.
- Jasne, że nie mam nic przeciwko. A.. w zasadzie też jestem w szoku. – odwzajemniłam mu uśmiech. – Ale nie będę wam przeszkadzała, pewnie chcecie się sobą nacieszyć. Jak coś jestem na dole.
- Przecież, nie będziesz nam sprawiała kłopotu. – chłopak się szybko sprzeciwił.
- Cicho bądź. – skarciłam go. – Powodzenia. – szepnęłam do Des, która wyszeptała do mnie bezdźwięcznie dziękuję.
Wyszłam z pokoju i udałam się do salonu, gdzie włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać mój ulubiony program. Miałam nadzieję, że nie zdemolują mi pokoju ani nie dojdzie tam do ich pierwszego razu. Zaśmiałam się. Przykryłam się kocem i nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.
**
O 10 z góry zeszła Destiny, ja z kolei wstałam dużo wcześniej i zdążyłam posprzątać trochę mieszkanie oraz zrobić śniadanie.
- Jak tam przeżycia po samotnej nocy z Zaynem? – poruszyłam znacząco brwiami. – Mam nadzieję, że mój pokój jest w całości. – zaśmiałam się.
- Spokojnie, jest w idealnym stanie. – uśmiechnęła się.
- No opowiadaj. Co robiliście? – zapytałam ją.
- W zasadzie nic takiego… Dużo rozmawialiśmy, musieliśmy sobie wszystko wyjaśnić… - poinformowała mnie przyjaciółka. – No i tam się całowaliśmy. – uśmiechnęła się.
- Ale jest okej, tak? – zapytałam i uśmiechnęłam się do niej.
- Tak, tak. Tylko… Bo Rose.. – zaczęła. – Jest taka sprawa.
- Mów.
- No, bo… Zayn. On chciał, żebym wróciła do Londynu.. Żebym znowu z nimi zamieszkała. – odezwała się niepewnie. – Ale ja nie chcę jechać bez Ciebie i wiem, że wracanie tam, byłoby dla Ciebie trudne i w ogóle.. Nie wiem co mam zrobić.. – spuściła głowę w dół.
- Pojadę z Tobą. – uśmiechnęłam się do niej, a ona spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
- Naprawdę? Tak po prostu, bez żadnego namawiania? – zdziwiła się.
- Nie mogłabym stać wam na przeszkodzie do szczęścia. Po za tym, tęsknię za Louisem, te rozmowy na skype wcale nie są takie fajne. No i jakoś dam sobie radę, w końcu jestem dużą dziewczynką. – odpowiedziałam jej.
- No, a Harry?
- Raczej wątpię, żeby po ostatnim wieczorze dalej próbował mnie odzyskać.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką pod słońcem. – powiedziała do mnie i przytuliłyśmy się.
Następnie do pokoju wszedł Zayn w samych bokserkach. Boże, jakie on ma ciało! Przywitał się najpierw z Des, a później ze mną. Zaproponowałam śniadanie i po chwili siedzieliśmy już przy stole konsumując tosty. Po skończonym posiłku moja przyjaciółka i Zayn poszli do niej, spakować jej ciuchy, a ja powędrowałam do swojej sypialni również zrobić tę czynność. Zajęło mi to mniej więcej godzinę. Następnie poinformowałam rodziców, że wracam do Louisa, nie byli z tego powodu zachwyceni. Bali się o mnie. Mimo to, jednak się zgodzili. Poprosiłam ich, aby nie dzwonili do niego, bo chcę mu zrobić niespodziankę. Obiecali, że zaczną go pouczać dopiero wtedy kiedy będę już w stolicy. Uśmiechnięta wzięłam swoje walizki, pożegnałam się z rodzicami i wsiadłam do samochodu, w którym czekali na mnie Zayn i Destiny. Droga minęła mi dość szybko, ponieważ włączyłam muzykę w mp4 i zdrzemnęłam się. Kiedy dojechaliśmy, wybiegłam z samochodu jak oparzona, szybko znalazłam się w domu i szukałam Louisa. Znalazłam go w jego pokoju z Eleanor, całe szczęście, że tylko rozmawiali. Był zaskoczony moim widokiem, ale ucieszył się, przytuliliśmy się do siebie. Później uściskałam jego dziewczynę, a następnie poszłam przywitać się z Liamem i Niallem. Ten drugi, chyba postanowił już wcielić nasz plan w życie, ponieważ na samym początku mocno mnie ścisnął i pocałował w policzek, Harry siedział na kanapie. Widziałam w jego oczach zaskoczenie na widok takiego przywitania mnie przez blondyna. Uśmiechnęłam się. Czyli to działa. – pomyślałam. Resztę dnia spędziłam u Louisa w pokoju, głównie opowiadałam mu co robiłam w domu, co u rodziców itd. Oczywiście do mojego brata zadzwoniła mama, która kazała mu mnie bardziej pilnować, ten jej obiecał, że nie spuści ze mnie wzroku ani na chwilkę.. Czyli teraz będę pod jego stałym nadzorem. Świetnie.. Na koniec dnia wróciłam do swojego pokoju, który zajmowałam sama, ponieważ Destiny była u Zayna. Byłam zmęczona podróżą, więc szybko wzięłam kąpiel i położyłam się spać. 
____________________________________________
Przepraszamy, że rozdział tak późno, ale niestety brak weny :(. 
http://onedirection.pl/ tutaj dalej prowadzimy i jeszcze raz dziękujemy za głosy. ;) Wgl to się JARAMY prawie 11 tyś. wejść !! :OOO . OMG ! ♥ . MASSIVE THANK YOU! ♥. 
Komentujcie i do następnego ! :). ♥. 

piątek, 23 marca 2012

Rozdział 13 : Moments.


Światło było zgaszone , więc nie mogłam zobaczyć kto to. Ktoś po cichu podszedł do łózka. Słyszałam, jak brał krzesło żeby usiąść.
- Jeszcze raz cześć Rose. – poznałam go po głosie.
- Cześć Niall. Co Ty tutaj robisz? Dlaczego nie poszedłeś z resztą? – zapytałam słabo, już prawie zasypiałam.
- Bo ja muszę Ci coś powiedzieć. To ważna sprawa i proszę, żebyś zostawiła to dla siebie. Mianowicie, chodzi o to, że… - usłyszałam tylko tyle, chyba zasnęłam.
** Z perspektywy Nialla **
- … Więc co o tym sądzisz? – cisza. – Rose? Słyszysz? – cisza. – Pewnie śpi. – powiedziałem sam do siebie.
W zasadzie też jestem zmęczony, chyba nie będzie miała nic przeciwko… Położyłem się obok Rose, nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem.
** Z perspektywy Louisa **
- Co jest w ogóle? – wykrzyczałem, kiedy zobaczyłem Nialla, w łóżku z Rose.
Ten otworzył oczy i szybko wyskoczył z łóżka.
- Rose chciała, żebym u niej został, a musiałem gdzieś spać. – tłumaczył się.
- A po co w ogóle wróciłeś do niej? – spytał podejrzliwie Zayn.
- Zapomniałem czegoś. – zmieszał się.
- Czego?
- Weź się nie czepiaj. – Niall pchnął lekko Zayna.
- No już dobrze. – oddał mu.
- Moglibyście przestać się kłócić? – zaśmiałem się.
- Jasne. – odpowiedzieli zgodnie.
** Z perspektywy Rose **
- Co jest chłopaki? – zapytałam zaspanym głosem.
- O, królewna się obudziła. – przytulili mnie wszyscy.
- To co mi przynieśliście na śniadanko? Wolę nie myśleć, co podadzą tutaj. – zrobiłam kwaśną minę.
- Słynną jajecznicę Louisa! – krzyknął mój brat.
- Będziesz fascynował się jajecznicą? – zaśmiałam się.
- Tak. Masz coś przeciwko? – spytał obrażony.
- Ależ oczywiście, że nie mój kochany braciszku. – wyszczerzyłam się do niego.
Posiedzieli u mnie mniej więcej z 3 godziny i poszli. Została tylko Destiny.
- Co to za akcja z Niallem? – rzuciła od razu po wyjściu chłopaków.
- Jaka akcja? – nie wiedziałam o co chodzi.
- No, że on spał u Ciebie. – wytłumaczyła.
- Gdzie spał?
- Z Tobą w łóżku. – odpowiedziała.
- Ze mną w łóżku? Ej dobrze się czujesz? – zaczęłam się śmiać.
- No serio. Weszliśmy, a on leżał z Tobą. Powiedział, że chciałaś, żeby został. – spojrzałam na nią miną typu WTF? O czym ona gada.
- Nic takiego się nie wydarzyło. Był u mnie wieczorem, ale nie pamiętam, żebym chciała, by został…
- Czyli  coś tutaj śmierdzi. – szybko wywnioskowała. – Ciekawe… - zaczęła się zastanawiać. – Ale dobra, ja już pójdę, odpocznij sobie. – pocałowała mnie w czoło i wyszła.
Zastanawiałam się o co chodzi.. To jest dziwne.. Muszę pogadać o tym z Niallem i wszystko wyjaśnić.
2 dni później.
- To my będziemy lecieć. Przyjdziemy jeszcze wieczorem. – powiedział mój brat i przytulił mnie.
- Okej. Będę czekać. – uśmiechnęłam się. – Niall, mógłbyś na chwilkę zostać? – poprosiłam blondyna.
- Jasne. – odpowiedział.
Gdy wszyscy już wyszli, odezwałam się.
- Może wytłumaczyłbyś mi, o co chodzi z tą akcją w nocy? – zapytałam lekko z wyrzutem.
- Dobrze.. Tylko proszę… Nie bierz mnie za jakiegoś odmieńca. Jestem jak każdy inny. – spuścił głowę.
- Mów. – odpowiedziałam po chwili.
- Chodzi o to, że ja.. No wiesz.. No ja..
- Weź to w końcu z siebie wyduś! – krzyknęłam.
- Jestem gejem!
Zamurowało mnie. Że niby kim on jest? Na pewno mnie wkręca, przecież to nie możliwe.
- Żartujesz.
- Nie… Chciałem Cię prosić o pomoc wtedy… Ale zasnęłaś, więc pomyślałem, że nie miałabyś nic przeciwko, żebym się koło Ciebie położył.. A to by już coś znaczyło..
- Proszę jaśniej.
- Bo .. Chciałem, żeby Liam.. żeby on był o mnie zazdrosny. Ostatnio lata tylko za tą Danielle. Kompletnie nie zwraca na mnie uwagi.
- Czyli on też? – zapytałam.
- Tak…
- Ktoś o tym wie? ..
- Nie. To znaczy tak. Jedna fanka kiedyś przyłapała nas jak się obmacywaliśmy, ale myślę, że nie domyśliła się niczego… Przecież u nas to normalne. – wyjaśnił.
- A dlaczego nie powiedzieliście o tym chłopakom? – to mnie najbardziej zastanawiało, oni zawsze mówią sobie o wszystkim.
- Chcieliśmy poczekać, aż będziemy pewni swoich uczuć w 100% - wytłumaczył mi.
- Rozumiem. Nie powiem nikomu, nie martw się. – uśmiechnęłam się. – Ale wytłumacz mi dlaczego akurat ja? Dlaczego akurat ja miałabym udawać z Tobą?
- Bo.. Pomyślałem sobie, że może chciałabyś zrobić na złość Hazzie… Na pewno by go to wkurzyło.. Więc jak… ? Mogę na Ciebie liczyć?
- Przepraszam Niall, ale nie. Harry mnie już nie interesuje, nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
- Okej.. rozumiem… To ja przepraszam. Pójdę już. – powiedział po czym wstał z krzesła.
- Nic się nie stało.. Dobrze na razie.
Niall wyszedł, a ja zaczęłam zastanawiać się nad jego propozycją.. I jestem jeszcze trochę w szoku.. On i Liam gejami? .. Ale akceptuję to. Tacy są i nikt ich nie zmieni.
Tydzień później.
Dzisiaj miałam wyjść do domu. Destiny pomogła mi się ubrać. Czułam się naprawdę o wiele lepiej. Cieszyłam się, że w końcu opuszczę łóżko szpitalne, którego miałam serdecznie dosyć. Chłopaki przyjechali po mnie około 12. Musieli pomagać mi wsiąść do samochodu. Przyznam, że czułam się głupio. Postanowiłam wrócić do siebie, do domu, w którym czekali na mnie rodzice. Razem z Destiny chciałyśmy zacząć od nowa. Zostawić za sobą ten cały cyrk z mediami. Znaleźć normalnych chłopaków, nie gwiazdy.. Lou i chłopaki nie chcieli się na to zgodzić. Szczególnie Zayn i.. i Harry. Ale to była nasza decyzja, nie mieli nic do gadania. Wszystko układało się naprawdę świetnie. Do czasu. Jakiś miesiąc później zdarzyło się coś, czego nie spodziewałby się nikt…
**
Jak zawsze w sobotę, Destiny miała u mnie nocować. Od czasu powrotu z Londynu, robiłyśmy sobie babskie wieczory. Już miałyśmy włączać film, kiedy nagle z ogrodu dobiegły nas dźwięki różnych instrumentów. Zaskoczone wyszłyśmy na taras. Ujrzałyśmy grupkę mężczyzn, którzy grali i śpiewali. Na ich czele stał Harry z Zaynem.. Zaczęli śpiewać :
„Shut the door, turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love…”
(One Direction – Moments)
Spojrzałam kątem oka na Destiny, była zafascynowana. Ze łzami w oczach patrzyła na Zayna. Kiedy skończyli, podbiegła do czarnowłosego i rzuciła mu się na szyję. Słyszałam, jak ją przepraszał. Ja, szczerze mówiąc, nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam nieruchomo i wpatrywałam się w Harrego, a on we mnie. W jego oczach widziałam nadzieję.. 
__________________________________________________
Dziękujemy za wszystkie komentarze pod rozdziałem 12. 
Mamy nadzieję, że wam się spodoba ten rozdział. Jest co prawda dużo dialogów, ale końcówka jest za to opisana :). Wszyscy myśleli, że to Hazza wszedł, a jednak ;D. Niespodzianka ;P. 
+ Sprawa z tym niby kopiowaniem, bardzo nas wkurzyła, bo harujemy pisząc bloga, a tam było podobne jedno zdanie, które pewnie wzięło się stąd, że czytamy różne blogi i na tamten też wpadłyśmy. Dzięki temu wzbogacamy słownictwo i będziemy robiły to dalej. Tylko nie wmawiajcie nam, że to kopiowanie, bo to nie jest kopiowanie. Gdyby np. Rose straciła wzrok, jak najbardziej moglibyście powiedzieć, że to plagiat. Więc myślimy, że to wyjaśniłyśmy.
+ Kolejna sprawa, teraz przyjemniejsza, że prowadzimy w głosowaniu na stronie http://onedirection.pl/ . Wszystkim bardzo dziękujemy za głosy. A i szybko daliście radę z 50 kom. to teraz 60 ? hahah . just kidding ;D. Następny pojawi się, jak nadejdzie wena :D. 
Jeszcze raz dziękujemy i do następnego! :). ♥
ROBIMY NOWĄ LISTĘ OSÓB, KTÓRZY CHCĄ BYĆ POWIADAMIANI O NOWYCH ROZDZIAŁACH, WIĘC JEŚLI CHCESZ, NAPISZ W KOMENTARZU ! :)

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 12 : Rose.


*** Z perspektywy Destiny ***
Siedziałam przy łóżku Rose. Cała w bandażach wyglądała okropnie. Była nieprzytomna. Leżała nieruchomo, podłączona do mnóstwa kabelków, które kontrolowały jej serce. Jedno urządzenie, które wydawało cały czas ten sam dźwięk.. Pip.. Pip.. Miała złamaną nogę w 3 miejscach, oraz wstrząs mózgu. Przy jej łóżku czuwali wszyscy z zespołu, Louis nawet na moment nie odchodził od niej. Harry siedział w sali i podobnie jak jego przyjaciel nie wychodził z pomieszczenia. Cały czas obwiniał o to co się stało siebie. Z Lou nawet nie rozmawiali.. Nie zamienili ze sobą nawet słowa..
- Des, idź do domu, prześpij się. Jesteś padnięta. – odezwał się do mnie Louis.
- Nie chcę. Zostanę przy niej.
- Przynajmniej idź coś zjeść, na pewno jesteś głodna. Nie ruszałaś się stąd od wczoraj… - powiedział.
Fakt, byłam trochę głodna. Postanowiłam, że pójdę do kawiarni obok i przyniosę też im coś do zjedzenia.
- Dobrze. Wrócę za pół godziny, jakby coś się działo, to dzwoń. Okej? – poprosiłam go.
- Jasne.
Wyszłam z sali, w której leżała moja przyjaciółka. Tak w zasadzie to nawet nie wiem co się stało. Wiem tylko tyle, że Rose wybiegła na ulicę i potrącił ją samochód… Ale coś mi tutaj nie pasowało. Ona zawsze była rozważna, uważała gdzie chodzi, czy czasami nic nie jedzie. Coś musiało się stać… Weszłam do restauracji i zamówiłam spaghetti. Przy okazji kazałam zrobić jeszcze dwie porcje na wynos. Dla Louisa i Harrego. Kiedy kelner wrócił z zamówionym daniem, do mojego stolika przysiadł się Zayn.
- Cześć. – przywitał się.
- Hej.
- Jak z Rose? – zapytał.
- Bez zmian.. – odpowiedziałam ze smutkiem. – Boże, co jej wpadło do głowy, żeby wybiegać na ulicę? – powiedziałam, a z moich oczu wydobyły się krople łez. Nie wytrzymałam.
- Zobaczysz, że z tego wyjdzie. – objął mnie ramieniem, a ja przytuliłam się do niego. – Wszystko się ułoży.. Wybaczy Harremu… Zapomni o wszystkim..
Spojrzałam na niego z miną typu WTF?
- Jak to.. Co ma wybaczyć Harremu? – zapytałam.
- No, to co zrobił…
- Ale co on zrobił?
- Ty nic nie wiesz…
- Ale o czym?! – wkurzyłam się.
- Bo.. – zaczął..
- No wyduś to z siebie. – nalegałam.
Wyjaśnił mi całą sytuację. Nie wierzyłam w to co słyszę. Boże, co za ŚWINIA! Teraz już rozumiałam… Wiedziałam, co mi nie pasuje. Chwyciłam 2 pudełka z jedzeniem i wybiegłam z pomieszczenia. Zaraz za mną podążał Zayn.
- Destiny, co Ty chcesz zrobić?! – krzyczał, ale nie słuchałam go.
Wbiegłam do sali.
- Ty podła, parszywa świnio! – zwróciłam się w kierunku Harrego, który siedział przy jej łóżku i zajmował moje miejsce.- Jak mogłeś jej to zrobić?!
- Des, opanuj się. – zwrócił się do mnie Louis.
- A Ty, jak mogłeś pozwolić mu tutaj być?! – nie rozumiałam go.
- Wyjdziemy na zewnątrz, nie będziemy tutaj przy niej krzyczeć. – powiedział Lou, po czym wszyscy opuściliśmy pomieszczenie.
- No więc? – domagałam się wyjaśnień.
- Harry żałuje. Czuje się winny, tego co się stało. Chce przy niej być. Obiecał to sobie. – odpowiedział Louis.
- Szczerze? Mam to w nosie. Nie będzie siedział w tym samym pomieszczeniu co ja. – prychłam.
- A właśnie, że będę! Nawet nie wiesz jak mi teraz ciężko, to moja wina, że ona leży teraz tam, nieprzytomna. Rozumiesz MOJA! I masz rację, jestem parszywą świnią, ale kocham ją. Rozumiesz? Kocham i nie mogę znieść myśli, że może tego nie przeżyć. Więc z łaski swojej daj mi spokój! – w końcu odezwał się Harry.
Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
- Kochasz ją? Gdybyś ją kochał, nie oszukiwałbyś jej. – zwróciłam się do niego spokojnym tonem.
- Wiem, że zrobiłem źle. I czuję się z tym fatalnie. Ale nie mogę cofnąć czasu.. Chociaż dałbym za to wszystko. Zrobię co będzie chciała, kiedy się obudzi, ale do tego momentu będę siedział przy jej łóżku. Nie zależnie od tego jak bardzo będziesz mnie oczerniała. – odpowiedział, po czym wszedł do pomieszczenia i usiadł na krześle.
- On naprawdę żałuje.. – odezwał się Zayn.
Widziałam jak Lou coś do niego mówi. Nawet nie zauważyłam kiedy wrócił ponownie do pokoju. Weszłam do sali i przystanęłam przy łóżku Rose.
- Zjedźcie coś. – odezwałam się i podałam im reklamówkę z jedzeniem.
- Dziękuję. – odpowiedzieli równocześnie.
Przysunęłam krzesło obok Lou i usiadłam w milczeniu.
2 dni później.
Wczoraj wygonili mnie ze szpitala, przy Rose mogły być góra dwie osoby. Nie chciałam jej zostawiać, ale chłopacy nie mieli najmniejszego zamiaru się stamtąd ruszyć. Dzisiaj przyszłam razem z resztą zespołu w odwiedziny. Kiedy weszliśmy do sali numer 39, mojej przyjaciółki, zarówno jak i Louisa tak i Harrego w niej nie było. Z Liamem, Niallem i Zaynem popatrzeliśmy na siebie.
- Może ją gdzieś przenieśli. – odezwał się Niall.
- A co jak jej się pogorszyło? – powiedziałam.
- Na pewno nie. – odpowiedział Zayn.
- Zadzwonię do Louisa. – rzekł Liam.
Jak powiedział, tak i zrobił. Pobiegliśmy do pokoju 109. Teraz tam leżała Rose. Kiedy weszłam do sali, zobaczyłam moją przyjaciółkę. Leżała na łóżku. Obudziła się. Wyglądała o wiele lepiej. Z jej głowy zniknęły bandaże.
- Rose! – krzyknęłam. – Kochanie, jak się czujesz? – złapałam ją za rękę, już miałam ją przytulić, ale zrezygnowałam. Nie chciałam, żeby ją bolało.
- Cześć.. – powiedziała słabo. – Cieszę się, że jesteś. Czuję się lepiej.. Głowa mnie jeszcze boli, ale po za tym jest okej. – odpowiedziała mi przyjaciółka.
Do pokoju wszedł Harry. No tak, wcześniej go nie było. Przy jej łóżku siedział tylko Louis. Pewnie bał się i stchórzył.
- Co on tutaj robi?! – zapytała ze złością Rose. – Nie chce go tutaj widzieć. – zwróciła się w kierunku Louisa. – Wyjdź, wyjdź stąd! – tym razem krzyknęła do Harolda.
- Wyjdź.. – powiedział do niego smutno Lou.
Jak chcieli, tak zrobił… Następnie wszyscy usiedliśmy przy łóżku Rose i zaczęliśmy rozmawiać. O wszystkim..
*** Z perspektywy Rose ***
- Chyba będzie lepiej jak już pójdziemy. Rose pewnie chciałaby odpocząć. – powiedział Lou.
- No dobrze. – odparli zgodnie.
Nawet nie miałam zamiaru się kłócić. Mieli rację, byłam strasznie zmęczona.
- To pa Rose, trzymaj się i zdrowiej. – przytulili mnie delikatnie.
- Pa. Uważajcie na siebie jak będziecie wracać.
- Będziemy, będziemy. – powiedzieli i wyszli.
Ułożyłam się wygodnie, zamknęłam oczy i już prawie zasypiałam, kiedy ktoś wszedł do pokoju.. 
________________________
ŁOoooooŁ . szybko sobie poradziliście z 40 komentarzami ;D. Jesteśmy ciekawe, jak dacie sobie radę z 50. To co, następny = 50 kom. ♥. 
+ Dziękujemy za głosy ! :). W końcu prowadzimy !! :D ♥ <3. Ale prosimy o więcej. Możecie głosować tylko raz, ale jak włączycie inną przeglądarkę to tam też możecie oddać swój głos. Tak więc : http://onedirection.pl/ i http://stole-my-heart1d.blogspot.com/ :) . 
+ Bierzcie bloga do obserwowanych ! ;) .
Kochamy Was, do rozdziału 13 ♥.

czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 11 : Prawda.


Harry głaskał mnie po twarzy. Obudziliśmy się już wcześniej, ale jakoś nie mieliśmy ochoty wstawać. Hazza delikatnie musnął moje usta, na co ja odpowiedziałam mu zachłannym pocałunkiem. Zaczęliśmy się całować. Nasze języki tańczyły w namiętnym tańcu. Mało brakowało, a powtórzylibyśmy sytuację z wczoraj wieczorem. Mało brakowało, ponieważ do pokoju wparował mój braciszek krzycząc :
- POBUDKA! – z wielkim bananem na ryjku, który znikł tak szybko na nasz widok, jak się pojawił.
No to pięknie. – pomyślałam sobie. Zrobiłam się cała czerwona i zakryłam się kołdrą. Harry zrobił to samo.
- Macie 5 minut na ubranie się! – krzyknął poważnym tonem Louis i wyszedł z pomieszczenia.
W ciszy ubraliśmy się usiedliśmy na łóżku.
- Będzie kazanie. – odezwałam się pierwsza, przerywając ciszę.
- I to jakie… - przytaknął mi.
Siedzieliśmy i wpatrywaliśmy się w drzwi. Nagle klamka się poruszyła, a w progu naszego pokoju stanął Lou.
- Czy wy jesteście poważni?! – zaczął się wydzierać. – Wiedziałem, że zostawianie was samych będzie miało fatalne skutki!
- Louis przecież nic się nie stało.. – odezwałam się niepewnie.
- Nic się nie stało?! Czy Ty w ogóle siebie słyszysz? – zapytał mnie. – A Ty nie lepszy. Jak mogłeś zrobić to z moją siostrą?! – zwrócił się do Hazzy, który siedział i wpatrywał się w podłogę.
Nastała krępująca cisza, ale kochany braciszek nie skończył jeszcze swojego kazania..
- Zabezpieczyliście się przynajmniej? – zapytał, tym razem łagodniejszym tonem.
Z Haroldem tylko spuściliśmy głowy w dół.
- A co będzie jak będziesz w ciąży?! – znowu zaczął krzyczeć. – Boże, co za dzieciaki!
- Przecież nie będę, Lou nie dramatyzuj.
- Nie dramatyzuj?! Rose, miałem Cię pilnować, rozumiesz? PILONOWAĆ! Obiecałem to mamie. Tymczasem, mój najlepszy kumpel się z Tobą.. – nie dokończył. – W głowie mi się nie mieści, że się nawet nie zabezpieczyliście.
- Przecież każdy wiedział, że jesteśmy razem… - powiedziałam i odwróciłam wzrok w drugą stronę.
- Ale nikt nie wiedział, że od razu będziecie uprawiali sex! – po raz kolejny podniósł głos.- Lepiej się módlcie, żebyś nie była w ciąży.
- Nie będzie. – w końcu przemówił Harry. – Zobaczysz, że nie będzie. – złapał mnie za rękę, w końcu poczułam jego wsparcie..
- Mam nadzieję. – odpowiedział prawie wychodząc. – A i jeszcze jedno! Przenosicie się do naszego pokoju, dzisiaj. – powiedział stanowczo, więc nawet nie chcieliśmy protestować.
Kiedy wyszedł z pokoju, Hazza przytulił mnie do siebie. W moich oczach stanęły łzy.
- Harry… A co jeśli on ma rację… Jeśli zajdę w ciążę. – zapytałam.
- Nie ma. – odpowiedział mocniej mnie przytulając. – Nawet jeśli, jesteśmy razem i to jest najważniejsze. – pocałował mnie w głowę. – Kocham Cię. – szepnął mi do ucha.
- Ja Ciebie też. – odpowiedziałam delikatnie całując jego usta.
- Chodź idziemy na śniadanie. – powiedział, po czym poszliśmy do restauracji, która znajdowała się w hotelu.
*** Z perspektywy Louisa ***
Jak mogłem być tak głupi i zostawiać ich samych razem na noc?! Nie mogłem sobie tego darować. Jeszcze się gówniarze nie zabezpieczyli! Boże… Oczywiście gołąbeczki przyszli razem na śniadanie. Miałem ochotę przywalić Harremu, w końcu jest starszy i powinien myśleć bardziej. Powstrzymałem się jednak, ponieważ to mój przyjaciel, po za tym z tego co widzę to ją kocha… Oby mu się nie odwidziało. Po śniadaniu mieliśmy spotkać się z Johnem. W tym czasie Destiny z Rose poszły przenieść rzeczy jej i Hazzy do naszego pokoju. Menager miał nam do przekazania parę spraw, między innymi, że zagramy koncert charytatywny, jutro i pojutrze mamy znowu jakiś wywiad i takie tam ogólne sprawy, na koniec kazał zostać chłopakowi mojej siostry. Nas natomiast wyprosił. Ciekawość zżerała mnie dlaczego właśnie jego zostawił, więc postanowiłem być trochę niegrzeczny i podsłuchałem ich rozmowę.
- Łoo. Chłopie pośpieszyłeś się. Miałeś tydzień, z tego co opowiadali chłopacy wystarczył Ci jeden dzień. Gratuluję. – odezwał się John.
- Zamknij się. – Harry zmroził go spojrzeniem.
- Bez nerwów, bez nerwów. – uspokajał go. – Swoją drogą ślicznie razem wyglądacie. – zaśmiał się. – Gratuluję po raz kolejny, a teraz lecę.- już prawie otwierał drzwi. - A i pamiętaj jeszcze, żeby częęęsto pokazywać się kamerom. – dodał i wyszedł z pomieszczenia.
W tym momencie wszystko we mnie buzowało. Doszło do mnie, że tak naprawdę Harry jej nie kochał, że zrobił sobie z niej jakiś zakład czy cokolwiek to było. Byłem wkurzony. Wbiegłem do pokoju i walnąłem z całej siły Harolda w twarz. Z jego nosa szybko pociekł strumień krwi.
- Ty świnio! – krzyczałem. – Jak mogłeś?!
- Louis daj mi się wytłumaczyć.. – zaczął.
- Naprawdę nie chcę tego słuchać. Jesteś skończonym kretynem.
- Proszę Cię.. Wysłuchaj mnie. – błagał.
Nie wiem dlaczego, ale zgodziłem się.
*** Z perspektywy Rose ***
- Musiałem to zrobić. – Harry zaciekawił mnie tymi słowami, kiedy szłam korytarzem.
Postanowiłam podsłuchać rozmowę jego z moim bratem. Wiem, to niegrzeczne, ale moja ciekawość wzięła górę. Stanęłam przy drzwiach, które były lekko uchylone.
- Pomyślałeś chociaż, co ona poczuje jak się dowie?! – zapytał wrogo Louis.
- John mi kazał. Zrozum, nie miałem innego wyjścia. Rose o niczym się nie dowie. – tłumaczył się.
- Ona jest moją siostrą, nie umiem jej oszukiwać, więc albo sam powiesz jej o tym, że wasz związek to jedno wielkie kłamstwo, albo zrobię to ja.
Kłamstwo? Czyli to wszystko było ściemą? W moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Nie wiedziałam co robić… Pchnęłam drzwi i wybiegłam z hotelu. Słyszałam za sobą krzyki Louisa i Harrego. Odwróciłam się i zobaczyłam rozpędzony samochód. Ostatnim co usłyszałam, był pisk opon. Poczułam przeszywający moje ciało ból… 
___________________________________________
Mamy nadzieję, że rozdział się spodobał. Za wszelkie błędy i brak przecinków przepraszamy.. 
Oraz za to, że rozdział jest tak późno, ale niestety cierpimy na brak weny ;< . 
+ Prosimy o więcej głosów, ponieważ nie prowadzimy :(. Jeśli moglibyście, to poproście znajomych, żeby zagłosowali.. Tak więc http://onedirection.pl/ i http://stole-my-heart1d.blogspot.com/ . Z góry dziękujemy ♥. 
+ Następny rozdział = 40 komentarzy ;)). 
 Kochamy was i do następnego :*.

niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 10 : Wywiad.


Od tygodnia zawsze w nocy wymykałam się z mojego pokoju i szłam do Harrego. W zasadzie tylko wtedy mogliśmy okazywać sobie uczucia. Przecież przed wszystkimi ukrywaliśmy nasz związek.. Było to męczące, nie powiem, że nie, ale nie chciałam, żeby wiedzieli. Jeszcze nie teraz. Dzisiaj chciałam wyjść z pokoju mojego chłopaka trochę później niż zwykle. Jakoś nie mogłam się z nim pożegnać. I tutaj był mój błąd. Rano o 7 do pokoju Harolda wpadł mój brat… chciał go obudzić, a zamiast tego zobaczył mnie w łóżku jego najlepszego kolegi.
- ym… - zaczął wyraźnie zdezorientowany.
Zrobiłam się cała czerwona i nie wiedziałam co powiedzieć..
- Możecie mi wyjaśnić co się tutaj dzieje? – zapytał.
Nastąpiła krępująca cisza. Ktoś musiał wytłumaczyć to Louisowi. Całe szczęście Harry mnie wyręczył.
- Usiądź. – wskazał palcem na łóżko. – Bo widzisz. – zaczął. – Od tygodnia jesteśmy razem. Nie chcieliśmy wam jeszcze mówić. Baliśmy się waszej reakcji… - wytłumaczył.
Lou siedział i wpatrywał się w naszą dwójkę.
- Powiedz coś… - powiedziałam szeptem.
- Powinniście powiedzieć przynajmniej mi. – powiedział i udał obrażonego.
- Czyli nie jesteś zły? – zapytałam pewniej.
- No jasne, że nie. – uśmiechnął się. – Ale teraz już raczej im powiecie nie?
- Tak, powiemy. – powiedziałam szybko, a Harry się do mnie uśmiechnął.
Później poszłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic, ubrałam się w http://stylistki.pl/do-szkoly-147897/ . Następnie zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole siedział już Harry i uśmiechał się do mnie. Zajęłam miejsce obok niego. Zaczęliśmy zajadać się tostami, które przygotował Niall. Oczywiście on zjadł ich najwięcej.
- Chcieliśmy z Rose wam o czymś powiedzieć. – zaczął Harry podczas posiłku, a wszystkie twarze oderwały zwróciły się w naszym kierunku. – Mianowicie…
- Ja to powiem. – wtrąciłam mu się w zdanie, Harold tylko uśmiechnął się do mnie i przytulił do siebie. – Mianowicie od tygodnia jesteśmy razem… Nie chcieliśmy wam mówić wcześniej.. Baliśmy się waszej reakcji. – wytłumaczyłam im, patrzyli na nas jak zahipnotyzowani i nic nie mówili. – Powiedźcie coś…
- Ja tam się cieszę. – odpowiedział Niall.
- Ja też. – przytaknął Liam i Zayn.
- A ja tam wiedziałam. – zaczęła śmiać się Destiny.
- Skąd? – zapytałam zaskoczona.
- Wiesz… W nocy mogłaś wymykać się ciszej. – odpowiedziała, a ja spaliłam buraka. – I moja ciekawość wzięła górę i poszłam sprawdzić gdzie tak chodzisz o 1 w nocy. – dokończyła.
- Ale nie masz nic przeciwko? – zapytał Hazza.
- No jasne, że nie. – uśmiechnęła się ciepło.
- No to fajnie. – odpowiedział jej i pocałował mnie w głowę.
Później poszliśmy do salonu i zaczęliśmy grać na xboxsie. Kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Ja pójdę. – powiedział Niall, który i tak czekał na swoją kolej.
Otworzył drzwi.
- O cześć John. – powiedział.
- Cześć. – odpowiedział menager i wszedł do środka. – O kogo my tutaj mamy. – odezwał się i spojrzał w kierunku moim i Harrego. – Czyżby nowa parka? – zapytał.
- Słodko razem wyglądają, prawda? – zapytał Louis.
- No jasne. – przytaknął mężczyzna, cały czas patrząc się w stronę Hazzy z uśmiechem. – Słuchajcie, przyszedłem powiedzieć, że jutro macie wywiad w Z100.
- Super. – odpowiedział Liam.
- Przyjadę po was wieczorem. Będziecie spali w hotelu i zatrzymamy się tam na jakieś dwa dni. – oznajmił.
- Okej. – odpowiedzieliśmy zgodnym chórem.
- Mam zamówić dla was osobny pokój? – zwrócił się do mnie i Harrego.
- O nie! – krzyknął Louis wyprzedzając moją odpowiedź. – Oni śpią razem z nami. Koniec kropka. – zbulwersował się, a ja zaczęłam się śmiać.
- Nie trzeba. – odpowiedziałam do Johna.
- Dobra. – powiedział i wyszedł z mieszkania.
- Idziemy się spakować? – zapytałam Destiny.
- Ja nie jadę. – odpowiedziała.
- Jak to?
- No tak.. Nie mam ochoty.
- Jedziesz i nie ma dyskusji.
- Będę wam tylko przeszkadzać, lepiej nie.
- Louis weź jej coś powiedz.
- Zgadzam się z moją siostrą, powinnaś pojechać razem z nami. – odezwał się mój brat.
- No nie wiem…
- Oj chodź i nie marudź. – powiedziałam do niej i chwyciłam jej rękę, aby pociągnąć ją za sobą.
Poszłyśmy do swojego pokoju i zaczęłyśmy się pakować.
- Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej o Tobie i Harrym? – zapytała.
- Bałam się…
- Mnie ? No proszę Cię. – prychnęła.
- No dobra… Nie chciałam, żeby zrobiło Ci się smutno.. Wiesz.. Chodzi mi o Zayna.
- Spokojnie, z Zaynem jesteśmy przyjaciółmi, tak jest o wiele wygodniej. Możemy robić co chcemy i żadne z nas nie będzie cierpiało z tego powodu. – odpowiedziała.
- W każdym razie, przepraszam.
Zaczęłyśmy się pakować, w zasadzie mieliśmy spędzić tam jedną noc, a my naszykowałyśmy się jak na trzy. Później zniosłyśmy nasze walizki na dół, gdzie czekali na nas chłopacy razem z Johnem.
- Możemy jechać. – odezwałam się pierwsza.
Wzięli nasze torby i wsiedliśmy do samochodu. Podróż mi się dłużyła, więc położyłam się na Harrym i zasnęłam…
**
- Misiu wstawaj. – szepnął Harry i pogłaskał mnie po policzku. – Już jesteśmy.
Niechętnie wysiadłam z auta. Harold wziął mnie za rękę i poszliśmy w stronę hotelu. Jestem ciekawa jak zareagowali na to ludzie… Kiedy weszliśmy do budynku pojechaliśmy na najwyższe piętro. Chciałam iść za wszystkimi, ale Harry złapał mnie za rękę.
- Nasz pokój jest tam. – powiedział z uśmiechem i wskazał palcem na pokój po przeciwnej stronie.
- Ale mieliśmy… - zaczęłam.
- Tak wiem, ale chciałem spędzić z Tobą chociaż trochę czasu sam na sam. – wytłumaczył mi.
- No dobra. – odpowiedziałam. – Ale Lou nie będzie zadowolony.
- Wybaczy nam. – pocałował mnie w policzek.
Hazza wziął nasze walizki i powędrowaliśmy do pokoju numer 358. Mieliśmy wielkie łóżko, łazienkę i takie tam podstawowe rzeczy jakie były, w każdym pokoju hotelowym. Rozpakowaliśmy się i poszliśmy do pokoju naszych przyjaciół. Tam zobaczyliśmy Louisa, który nie był z tego zadowolony, ale jakoś go przekonaliśmy, że przecież nie zrobimy niczego głupiego. Później chłopcy poszli na wywiad, a ja razem z Destiny poszłyśmy na zakupy. Chciałyśmy pobyć trochę razem.
- Czujesz coś jeszcze do Zayna? – zapytałam, kiedy przechodziłyśmy do kolejnego sklepu.
- Następne pytanie, proszę. – odpowiedziała.
- Odpowiedz mi najpierw na te.  – nalegałam.
- Tak Rose, kocham go i nawet nie wiesz jak bardzo jest mi trudno udawać, że jest mi obojętny, ale po prostu tak musi być.. Nie potrafię się pogodzić z tym co zrobił.
- Nie umiałabyś mu wybaczyć? – zapytałam z nadzieją.
- Za każdym razem kiedy próbuję widzę tamtą scenę… - powiedziała prawie płacząc.
Przytuliłam ją do siebie.
- Zmieńmy temat. – zaproponowałam.
- To dobry pomysł. – odpowiedziała mi. – Jak tam z Harrym? – zapytała.
- Wiedziałam, że o to zapytasz. Cóż.. Jest idealnie. Naprawdę, dawno czegoś takiego nie czułam. Jest taki delikatny..
- Zazdroszczę Ci. – odpowiedziała z uśmiechem.
- Sama sobie zazdroszczę.. Nie przypuszczałabym, że coś takiego może spotkać właśnie mnie.
Czas minął nam bardzo szybko, o 20 postanowiłyśmy wrócić do hotelu. Szłyśmy całe zapakowane. W każdej ręce miałyśmy reklamówki z ciuchami.
- Zaszalałyśmy. – odezwała się Destiny.
- Noo. – odpowiedziałam spoglądając na nią, ledwo co niosła swoje zakupy.
Całe szczęście przed wejściem czekał na nas Harry i pomógł nam. Poszliśmy do pokoju Destiny i chłopaków, tam opowiedzieli nam o wywiadzie, a później z Hazzą postanowiliśmy pójść już do swojego pokoju.
**
Nawet nie zdążyłam dobrze wejść do naszej sypialni, a już znajdowałam się przy ścianie. Harry namiętnie mnie całował. Czułam się tak wspaniale. Zaczął całować mnie po szyi. Ściągnął ze mnie bluzkę. Wziął na ręce i delikatnie położył na łóżku. Mój chłopak znajdował się nade mną. Wspólnie pozbyliśmy się jego koszuli. Delikatnie sięgnął po mój stanik, który zaraz znajdował się na ziemi. Zdjęłam jego spodnie, a on jednym ruchem pozbył się moich. Został w samej bieliźnie, pomogłam mu pozbyć się jego bokserek i moich majtek. Byliśmy nadzy. Harry spojrzał głęboko w moje oczy.
- Na pewno tego chcesz? – zapytał, na co kiwnęłam twierdząco głową.
Ręce położyłam na jego lokach i przyciągnęłam go do siebie. Napajałam się jego zapachem. Hazza powolutku we mnie wszedł. Z początku jego ruchy były powolne, ale mocne i zdecydowane. Później robił to coraz szybciej, a z moich ust wydobywały się coraz głośniejsze jęki. W końcu doszliśmy i oboje zdyszani opadliśmy na łóżko. Przytuliłam się do niego, a głowę położyłam na jego nagim torsie, po czym zasnęłam...
_____________________________________
Rozdział dedykowany wszystkim zboczeńcom, które to czytają ;d . Co prawda ostatnia scena nie była nie wiadomo jak dobra - brak doświadczenia się kłania hahah, ale chyba nie jest najgorzej nie? 
+ prosimy o głosy na http://onedirection.pl/ bo naprawdę spadłyśmy i już nie prowadzimy co jest okropne ;<. To teraz każdy wchodzi i głosuje, okej? :). 
+ Prowadzimy bloga od 1 lutego, a mamy 277 komentarzy, ponad 6 tyś. wejść i 25 obserwatorów. MASSIVE THANK YOU ! ♥. 
Czekamy na wasze komentarze i do następnego ! :). x

środa, 7 marca 2012

Rozdział 9 : Poukładajmy nasze sprawy.


Harry objął mnie i przysunął do siebie, następnie przybliżył swoje usta do moich. Zamarłam. Co prawda oddałam mu pocałunek, ponieważ nie mogłam się powstrzymać, ale po chwili odsunęłam się od niego.
- Harry… My nie powinniśmy… - zaczęłam.
- Przepraszam… Poniosło mnie. – wytłumaczył się.
Nastała krępująca cisza, której nie mogłam znieść.
- LOUIS OTWIERAJ TE CHOLENRE DRZWI! – krzyczałam.
Całe szczęście nie musiałam długo czekać, aż je otworzy. Wybiegłam z kuchni, a kiedy mijałam mojego brata spojrzałam na niego wrogim spojrzeniem. Pobiegłam do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i oparłam się plecami o drzwi. Po chwili jednak przesunęłam się po nich na podłogę. Cholera! Przecież ja nie mogę nic do niego poczuć. Nie chce czuć tego pieprzonego rozczarowania po wszystkim. Nie chce znowu być zraniona. W co jak w co, ale w wieczną miłość to ja nie wierzę. Wszystko kiedyś musi się skończyć. Mimo to jednak coś sprawiało, że chyba nie chciałam zapominać o Harrym… Raczej chciałam to ciągnąć. Ale po pierwsze, jak zareagują na to wszyscy w domu? Po drugie, co ja pocznę po zerwaniu? Po trzecie, jak to by wyglądało? Tak czy siak, postanowiłam, że to przemyślę. Spojrzałam w kierunku łóżka Destiny. Nie było jej w nim. Przez to wszystko nawet nie wiem czy Zayn już wrócił. Wyszłam z pokoju i poszłam w kierunku jego sypialni. Grzecznie zapukałam.
- Kto tam? – zapytał.
- Rose. Mogę?
- Tak jasne, wejdź. – uzyskałam zgodę.
Weszłam do pomieszczenia. Zayn stał na balkonie.
- Co robisz?
- Myślę..
- O czym?
- O tym wszystkim, o tym co zrobiłem Destiny. Wiem, że pewnie mi nie uwierzysz, ale kocham ją. Nie wiem co mi odbiło na tamtej imprezie. Nie potrafię się usprawiedliwić. Zależy mi na niej, a ona nawet nie chce zamienić ze mną słowa. I właśnie to jest w tym wszystkim najgorsze, ta bezsilność. Chociaż chciałbym coś zrobić, nie mogę. Nie mogę zrobić nic wbrew jej woli.
- Dobra. Przestań się nad sobą użalać. – zwróciłam się do niego. – Pomogę Ci. Jej na Tobie też zależy, a ja nie umiem patrzeć na to jak cierpi. Ten cały horror powinien się skończyć. Zrobimy tak… - i zaczęłam tłumaczyć mu mój plan.
- Jejku! – krzyknął z entuzjazmem. – Jesteś geniuszem! – przytulił mnie do siebie tak mocno, że nie mogłam złapać tchu.
- Zayn.. Udusisz mnie. – zwróciłam się w jego kierunku.
- ym.. Przepraszam. – wypuścił mnie z objęć.
- To pamiętaj, dzisiaj wieczorem. – powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Teraz miałam zamiar poukładać swoje sprawy… Zapukałam do drzwi Harrego.
- Wejdź. – odpowiedział, nawet nie pytając kto to.
Weszłam do pokoju. Chłopak leżał na łóżku, a w ręku trzymał iPhona. Kiedy mnie zobaczył wyrzucił go w kąt. Usiadłam niepewnie na łóżku.
- Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać. – rozpoczęłam.
- Chyba tak. – przytaknął mi.
- Więc, nie wiem co się między nami dzieje… - powiedziałam niepewnie. – Ale wydaje mi się, że powinniśmy to zakończyć, zanim jeszcze się dobrze nie rozpoczęło.
- Ale dlaczego? – zapytał. – Rose.. Ja.. Ja nie wiem, ale chyba coś do Ciebie poczułem. – powiedział i przybliżył się do mnie. – Wiem też, że ja nie jestem obojętny Tobie. Czujesz coś do mnie. – chwycił mój podbródek tak, abym na niego spojrzała.
- Harry.. Wszystko tym zepsujemy.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Nie możemy być razem, po prostu nie możemy, tak będzie lepiej. Zostańmy przyjaciółmi. – powiedziałam i wstałam z łózka.
- Nie chce być Twoim przyjacielem! – krzyknął i złapał mnie za nadgarstek.
- Może po prostu kolegą? – zaproponowałam.
- Rose, przestań.  
- Nie Harry, to ty przestań, nie możemy być razem. – pociągnęłam ręką, aby się uwolnić.
On w tym czasie podparł mnie o ścianę.
- Nie pozwolę Ci teraz odejść. – powiedział i namiętnie mnie pocałował.
Mimo iż wiedziałam, że powinnam go odepchnąć od siebie, nie zrobiłam tego. Nie chciałam tego. Przy nim czułam się lepiej, zdecydowanie lepiej. Bezpieczniej… Odkleiliśmy się od siebie. Harold spojrzał w moje oczy.
- Po prostu nie pozwolę. – dodał.
- Jesteś pewien? – zapytałam.
- Jak niczego innego. – uśmiechnął się.
- Nie mówmy im jeszcze, dobra? – poprosiłam.
- Jak chcesz. – musnął moje usta.
*** Z perspektywy Destiny ***
- Des chodź! – wołała mnie Rose.
- Po co?! – zapytałam zdenerwowana, nie miałam ochoty wychodzić ze swojego łóżka.
- Mam niespodziankę. – nalegała.
- Mam nadzieje, że to coś naprawdę fajnego! – krzyknęłam i wyszłam z łóżka.
Weszłam na korytarz, gdzie stała Rose.
- Gdzie ta niespodzianka? – zapytałam.
Przyjaciółka nic mi nie odpowiedziała, tylko wzięła za rękę i podążała w kierunku naszego tarasu. Później wbrew mojej woli wepchnęła mnie na niego. Odwróciłam się do okna i zaczęłam krzyczeć, żeby mnie wypuściła, bo nie mam ochoty na żarty, kiedy nagle ktoś się odezwał.
- Zjesz ze mną kolację? – zapytał.
O cholera! Zayn… „Rose, zabiję Cię.” Pomyślałam sobie. Odwróciłam się, a przed sobą ujrzałam nakryty stół. Wino, świece.. Kwiaty. To było takie piękne i romantyczne.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. – odpowiedziałam po chwili, a chłopak podszedł do mnie.
- Destiny, przepraszam. Wiem, nawaliłem… Ale nie chciałem.. Przepraszam Cię za tamten wieczór… - tłumaczył się.
- Zayn.. – zaczęłam.
- Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? – przerwał mi.
- Dobrze.. Wybaczam. – odpowiedziałam po chwili.
- Czyli wszystko wraca do normy? – zapytał z uśmiechem.
- Nic nie będzie jak kiedyś… Zrozum mnie. Zraniłeś mnie. Nie wiesz co wtedy czułam.. Wybaczam Ci, ale nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Możemy być jedynie przyjaciółmi. – wytłumaczyłam mu.
W jego oczach stanęły łzy. Odwrócił się ode mnie i podszedł do barierki.
- Jestem beznadziejny.
- Nie jesteś…
- Wszystko spieprzyłem.
Nic nie odpowiedziałam..  Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Było mi trudno tak go traktować, ale nie mogłam postąpić inaczej… Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą zaraz wytarłam. Stałam tak i wpatrywałam się w niego przez dobre 10 minut.
- To jak z tą kolacją? – zapytał i odwrócił się do mnie.
- W sumie.. Zgłodniałam. – zaburczało mi w brzuchu, na co Zayn uśmiechnął się i odsunął mi krzesło, abym usiadła.
________________________
OMG ;O . 45 komentarzy, jesteście WIELCY ! Dziękujemy, dziękujemy i dziękujemy <3 . 
Przepraszamy, że rozdział dopiero dzisiaj, ale zapierdziel w szkole mamy straszny. -,- .  
Przypominamy o głosowaniu na stronce http://onedirection.pl/ prosimy o głosy, ponieważ spadłyśmy ;<. 
Rozdział 10 powinien pojawić się w weekend, bo raczej wcześniej nie damy rady -,- . 
Dziękujemy jeszcze raz i do następnego ! <3 . 

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 8 : Gofry.


- Jejku Destiny, co się stało? – dopytywał się Zayn.
- Daj jej spokój! – wydarłam się na niego, był zaskoczony, ale zrobił to co wykrzyczałam.
Poszłam z moją przyjaciółką do naszego pokoju, kazałam jej wziąć prysznic, a sama zeszłam na dół po coś do jedzenia.
- Rose, co się dzieje? – dopytywał się Zayn.
- Jeszcze się pytasz? – zapytałam z ironią, patrzał na mnie i nie wiedział o co mi chodzi. – Dobrze, skoro tak, to Ci powiem, bo nigdy na to nie wpadniesz... Jej na Tobie zależało i nie wiem jak mogłeś tego nie dostrzec… Całowałeś się z inną na jej oczach, wiesz jak to ją zraniło? Nie, nie wiesz. Nawet sobie nie wyobrażasz…
- Ale.. Ja nie chciałem.. Nie wiedziałem. – zaczął się jąkać.
- Skończ. Naprawdę nie musisz się mi tłumaczyć. Jeśli będzie chciała z Tobą porozmawiać to sobie porozmawiacie, chociaż osobiście w to wątpię.
- Pójdę do niej.
- Później. Nie teraz. Daj jej trochę czasu. Po pierwsze to musi coś zjeść i się zagrzać. Spędziła całą noc w parku na ławce, ale pewnie mało Cię to interesuje.
- Boże co ja narobiłem. – zaczął się stukać w głowę. – Jakim jestem idiotą!
- No jesteś, nie da się ukryć. – odpowiedziałam mu i poszłam do kuchni.
Tam przyrządziłam Destiny śniadanie i wróciłam do naszego pokoju. Przyjaciółka leżała na łóżku cała zapłakana. Podeszłam do niej i przytuliłam do siebie.
- Błagam nie płacz.. Des.. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
*** Z perspektywy Harrego ***
- Harry chodź tutaj! – wołał mnie John.
Boże co on znowu ode mnie chce! Mam go dosyć. Dałby sobie spokój…
- Jest sprawa. Mianowicie ostatnio coś o Tobie cicho w świecie.
- I tak powinno zostać. – wszedłem mu w zdanie.
- Chyba sobie żartujesz ze mnie. – parsknął. – Musisz zrobić wokół siebie jakiś szum. Niedługo wydajecie pierwszą płytę, przyda nam się to.
- Co masz na myśli?
- No nie wiem.. – zaczął rozmyślać. – Albo wiem. Fajnie by było gdybyś znalazł sobie jakąś dziewczynę. Tak to byłby najlepszy pomysł.
- Nie bawię się w związki.
- To raz się pobawisz, żeby było ciekawiej, masz poderwać Rose, pasujecie do siebie, więc nie będzie problemu.
- Chyba zgłupiałeś! – wydarłem się na niego. – NIE MA MOWY! – przeliterowałem mu to.
- Oczywiście, że jest. Masz to zrobić, albo inaczej porozmawiamy.
- Nie będę podrywał siostry mojego najlepszego kumpla, rozumiesz?! NIE BĘDĘ!
- Owszem będziesz. Masz tydzień.
- A jak tego nie zrobię?
- Wiesz, świat chętnie dowie się co było pomiędzy Tobą, a Caroline. – zagroził.
- Chyba sobie ze mnie jaja robisz!
- Nie robię. – odpowiedział mi po raz kolejny z tym udawanym spokojem.
- Nie możesz tego zrobić!
- Jasne, że mogę.
Wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami.
- Dupek! – darłem się na pół domu.
Byłem zdenerwowany jak nigdy. Jak on tak może…
*** Z perspektywy Rose ***
Destiny zjadła trochę jajecznicy i wypiła herbatę. Później zasnęła. Biedna.. Nie mogłam patrzeć  na nią w takim stanie. Zeszłam na dół, żeby przypadkowo jej nie obudzić. Na kanapie siedział Liam, Niall i Louis.
- Gdzie Zayn? – zapytałam chłopców.
- Wziął kluczyki i gdzieś pojechał. – odpowiedział mi Niall.
- Chciałam z nim pogadać… Ale nie ważne. Co robicie?
- Myślimy nad nową piosenką.
- Ooo jak fajnie, pomóc wam?
- Jak wymyślisz dalszą część do tego będę Cię wielbił. – powiedział Liam po czym podał mi kartkę z ich zapisami.
Under the lights tonight
You turned around and you stole my heart
With just one look
When I saw your face”
- Hym.. Może „I fell in love. It took a minute girl to steal my heart, tonight. With just one look. I've been waiting for a girl like you”  – zaproponowałam.
- Świetne!  - zachwycili się w trójkę.
- Cieszę się, że Wam pomogłam, a teraz idę do kuchni, bo zgłodniałam. – odpowiedziałam im.
- Zrób mi kanapkę! – krzyknął Niall.
Zaśmiałam się.
- Jak zawsze głodny. – odpowiedziałam mu i odwróciłam się na chwilę w jego stronę.
Zrobiłam krok do przodu i wpadłam na Harrego. Prawie bym się wywróciła, więc szybko złapał mnie za rękę i nie pozwolił upaść.
- Przepraszam nie zauważyłam Cię. – powiedziałam i już miałam iść w kierunku kuchni.
- Gdzie idziesz? – zapytał.
- Do kuchni, zrobić coś do jedzenia. – odpowiedziałam mu
- Pomogę Ci.
- Poradzę sobie.
- Ale kiedy ja chcę Ci pomóc.
- Ale naprawdę nie potrzebuję twojej pomocy.
- Ale i tak Ci pomogę.
- Uparciuch.- rzuciłam w jego stronę.
- To co robimy? – zapytał.
- Gofry. – odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- To bierzemy się do roboty. – odwzajemnił uśmiech.
Wtedy pojawiły się te jego cudowne dołeczki. Rozmarzyłam się. Rose już! Koniec! Krzyczałam sama do siebie w myślach. Wyjęliśmy potrzebne składniki zaczęliśmy robić umówione danie.
- Harry więcej mąki! – upierałam się, ponieważ on twierdził, że jest wystarczająco dużo.
- Nie. – odpowiedział zdecydowanym tonem.
- Ale to pływa, no zobacz!
- Nie dam więcej mąki i koniec kropka.
- Oczywiście, że dasz. – powiedziałam i poruszyłam znacząco brwiami.
Następnie chwyciłam mąkę i wysypałam ją Harremu na twarz.
- O nie! – krzyknął.
Później oddał mi podwójnie, a ja jemu i tak oto zaczęła się nasza bitwa. Rzucaliśmy się tak mąką, kiedy do kuchni wszedł Louis.
- Co tutaj się dzieje? – zapytał niepewnie.
Wtedy odskoczyliśmy od siebie z Haroldem i spojrzeliśmy na pomieszczenie. Wszędzie znajdowała się mąka, a w powietrzu unosił się biały proszek.
- Ym… No.. Bitwa na mąkę! – krzyknęłam i rzuciłam w Louisa składnikiem.
- Już po Tobie! – krzyknął Louis i zaczęliśmy się bawić.
Po chwili dołączyli do nas Niall z Liamem. Ten pierwszy najpierw zrobił smutną minę, ponieważ wiedział, że z jedzenia nici, ale później bawił się z nami w najlepsze.
- Dobra już. – mówiłam śmiejąc się. – Starczy.
Wtedy Louis pchnął Harrego w moją stronę, który wpadł na mnie i wywróciliśmy się. Znajdowaliśmy się teraz na podłodze, Harold leżał na mnie. Nasze oczy się styknęły. Patrzeliśmy na siebie z dobrą minutę, ale całe szczęście Niall to przerwał.
- Robimy kanapkę! – krzyknął i wszyscy wskoczyli na nas.
- Złaście ze mnie! – błagałam ich.
Posłusznie spełnili moją prośbę i zeszli ze mnie. Spojrzeliśmy na kuchnię.
- OMG. – odezwałam się pierwsza. – Jestem ciekawa kto to posprząta.
- Jak to kto? Ten kto to zaczął. Czyli WY ! – krzyknął Liam.
- O nie! Wy też się bawiliście. To nie sprawiedliwe.
- Taki już jest ten świat. – zaczęli się śmiać i wybiegli z kuchni zamykając ją na klucz.
- Jak skończycie to powiedzcie! – krzyczał do nas Louis przez drzwi.
- Miłego sprzątania. – dodał Niall.
Spojrzałam na Harrego. Nasze miny mówiły „nie chce mi się”. Ale jednak wzięliśmy się za sprzątanie. Zajęło nam to z dobre 2 godziny. Po skończonej pracy usiedliśmy wygodnie na podłodze, w zasadzie to się na niej położyliśmy.
- Nigdy więcej sprzątania. – odezwałam się pierwsza.
- Nie było tak źle.
- No w zasadzie…
Po tych słowach nastąpiła krępująca cisza, którą przerwał Harold.
- Rose.. – zaczął.
- Tak?
- Umówiłabyś się ze mną? – zapytał.
- Myślałam, że nie szukasz miłości. – odpowiedziałam mu szybko.
- Możemy to nazwać kolacją przyjacielską. – powiedział z uśmiechem i znowu te dołeczki, którym nie potrafiłam się oprzeć.
- Skoro tak, to dobrze.
- Dzisiaj?
- Jutro. Chcę jeszcze pobyć z Destiny.
- A właśnie jak ona się czuje?
- Nie najlepiej. Nie myślałam, ze Zayn mógłby coś takiego zrobić. – odpowiedziałam mu ze smutną miną.
- Zobaczysz, będzie dobrze. Dojdzie do siebie.. Zayn był trochę wstawiony.. Wpadł mu do głowy jakiś dziwny pomysł … Naprawi to.
- Mam nadzieję.
Zaczął się śmiać, spojrzałam na niego z miną typu WTF?
- Jak byłem wstawiony to zepsuli mi nos.
- Nie tylko to się stało po pijaku. – odpowiedziałam mając nadzieje, że nie usłyszy.
- Co jeszcze zrobiłem? – zapytał.
- Nic takiego. – odpowiedziałam, a później wstałam i udałam się w kierunku drzwi.
Już miałam krzyczeć, żeby Louis nas wypuścił, kiedy Harry obrócił mnie w swoją stronę.
- Co zrobiłem po pijaku? – ponowił pytanie.
Nie chciałam mu odpowiedzieć.
- Lepiej będzie jak już wyjdziemy. – odpowiedziałam próbując zmienić temat.
- Powiedz mi.
- Nie.
- Proszę.
- Nie.
- Jak mi nie powiesz, to nie wyjdziemy stąd.
- Jakoś nie przeraża mnie siedzenie tutaj.- zaśmiałam się.
- No proszę powiedz mi.
- Ale to było po pijaku , nie ma o czym mówić.
- Mimo wszystko chcę wiedzieć.
- Daj spokój.
- Nie dam.
- JEJKU! – zdenerwowałam się. – Pocałowałeś mnie tyle, a teraz wyjdźmy stąd.
I tutaj stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała…
___________________________________
Hej <3. Przepraszamy, że musieliście tak długo czekać na rozdział 8, ale po prostu nie miałyśmy czasu na napisanie go ;|. Mamy nadzieję, że się spodoba :P. 
A i jeszcze jedno, mianowicie na stronce : http://onedirection.pl/ nasze opowiadanie walczy o tytuł 'opowiadania marca'. ŁOOOOO . JARAMY SIĘ ! :D. Nie spodziewałybyśmy się tego w życiu ;O. Wchodzicie na tą stronkę i po prawej stronie macie różne głosowania, to jest prawie na samym końcu. Wystarczy jedno kliknięcie na naszego bloga i pomożecie nam wygrać. To jak pomożecie ? :) Z góry dziękujemy ♥. 
+ Rozdział 9 = 42 komentarze ( mniej więcej tyle osób powiadamiamy o nowych rozdziałach ). Jestem pewna, że dacie radę.
P.S. jeśli zmieniacie nazwę na tt to dajcie znać, napiszcie starą i nową ;)
Kochamy Was <3.