Siedzenie w sobotę wieczorem w domu samemu, nie jest zbyt fajne, szczególnie jeżeli osoba, którą kochasz nad życie, jest teraz w miejscu, którego kompletnie nie znasz, z ludźmi o których wcześniej nie słyszałeś. Właśnie w takiej sytuacji się dzisiaj znalazłem. Cóż Lou jest z Eleanor, Zayn z Destiny i Larrym cieszą się sobą, Harry i Rose są na górze, ale nie będę im przeszkadzał narzucając się swoim towarzystwem, w pełni rozumiem to, że są razem i cieszą się z wielkiego brzucha dziewczyny. Swoją drogą sam mam wielką frajdę, kiedy przykładam rękę do jej ciała, więc doskonale rozumiem Stylesa. Zastanawia was pewnie gdzie jest Liam. Szczerze mówiąc mnie też. Nie wiem co się ostatnio między nami dzieje, ale z pewnością jest to coś złego. Nie wiem czy już mu się znudziłem, czy chce spróbować czegoś innego, ale to boli, boli fakt, że nie liczy się już z moim zdaniem tak, jak kiedyś. Nawet spędzanie czasu razem, stało się dla jednego z nas uciążliwe. I zapewniam, że nie jestem to ja. Przydałaby nam się rozmowa, szczera rozmowa, bez owijania w bawełnę. Jeśli już nie chce ze mną być, to wolałbym to usłyszeć i chociaż sprawiłoby mi to wiele bólu, lepsza najgorsza prawda, niżeli kłamstwo.
Nigdy wcześniej nie oglądałem dramatu, ale dzisiaj miałem na niego ochotę. Wziąłem popcorn, chusteczki, czekoladę, chrupki, lody i picie. Zastanawiałem się jeszcze nad żelkami, ale przez mój dzisiejszy humor, kompletnie straciły swój urok. Zapytałem fanów na twitterze jaki film polecają, jako pierwszy dostrzegłem 'Jeden dzień', skoro Directioners tak mówią, to musi być dobry, podziękowałem, wyłączyłem laptopa, telefon i resztę urządzeń, dzięki którym można by się ze mną skontaktować. Chciałem mieć spokój, moje serce powoli krwawiło i chciało zostać same. Z jedzeniem przy boku, włączyłem umówiony wcześniej film i przyglądałem się całej akcji. 'Zostańmy przyjaciółmi' - to nigdy nie brzmi dobrze. Jednak tam było inaczej, może trochę lepiej, ale co ja mówię... Kobieta podkochująca się w swoim przyjacielu, który może mieć każdą, którą zapragnie i jeszcze się tym jej chwali. To zdecydowanie nie jest fajne. Wkrótce oboje, po ciężkich przeżyciach stwierdzają, że tak naprawdę to siebie kochają, oczywiście są razem jest sielanka. Przepraszam, czy fani aby na pewno dobrze przeczytali moją prośbę? Chciałem filmu, który mnie wzruszy, a nie jakiegoś badziewnego romansu, który kończy się jak każdy, czyli jeden wielki happy end. Kobieta jedzie uliczką do swojego ukochanego, nic nadzwyczajnego.
- NIALL !!! - mój spokój właśnie został przerwany, ale może to i lepiej.
- Tak Harry?!
- ROSE !! - i tutaj zerwałem się jak oszalały z kanapy i ruszyłem na górę.
- Co z nią?
- Ona rodzi! - powiedział przestraszony Styles. - Spokojnie, tylko spokojnie, przecież dobrze wiesz co powinieneś teraz zrobić. - mówił sam do siebie, nie wiem czy to jakiś skutek uboczny, czy co, ale był teraz potrzebny, a panikował, jako, że to ja myślałem teraz za niego, kazałem mu wziąć torbę z rzeczami Rose, a następnie razem pomogliśmy dojść jej do samochodu.
Wziąłem kluczyki i prędko ruszyłem w kierunku szpitala, w którym Rose miała rodzić. Gnałem jak oszalały, a czerwone światło na krzyżówce, wcale nie było mi straszne, bez żadnych skrupułów przejechałem na nim, byle tylko jak najszybciej dostać się do budynku. W końcu dojechaliśmy, wszystko działo się tak szybko, nawet nie wiem skąd mieliśmy wózek inwalidzki, na którym zawieźliśmy, a raczej ja zawiozłem Rose na recepcję i na salę porodową. Harry był przerażony jak nigdy wcześniej, latał w kółko i panikował, w końcu nie wytrzymałem, wstałem i walnąłem mu liścia, zachowywał się tak jakby to on rodził, musiałem w końcu go otrząsnąć. Całe szczęście poskutkowało, bo zaraz się uspokoił i wszedł do sali, gdzie słychać było krzyki Rose, obiecał jej, że tego dnia będzie z nią. Ja zostałem na korytarzu sam, cóż fajnie byłoby zawiadomić resztę, tylko jak? Komórkę mam w domu, na dodatek jest wyłączona, Styles swojej nie wziął, a o Rose to nawet nie wspomnę. Udałem się w kierunku recepcji, gdzie znalazłem telefon i szybko wykonałem parę rozmów z najbliższymi. Po 15 minutach byli tutaj wszyscy, wszyscy oprócz Liama. Ma nowych znajomych, nie powinienem się dziwić, ale się dziwię, w końcu będzie wujkiem. Wszyscy byli równie podekscytowani co Harry, wydawało mi się, że tylko ja tutaj jestem spokojny. Usiadłem wygodnie na krześle i czekałem na jakieś wieści. Po około dwóch godzinach w drzwiach pojawił się nikt inny jak Liam. Ucieszyłbym się, gdyby nie fakt, że nie był sam. Dokładniej mówiąc, był w towarzystwie Danielle. Na sam widok ich razem dostałem szału. Teraz to ja musiałem wyjść z pomieszczenia i odetchnąć świeżym powietrzem. Powstrzymywałem się, aby nie uronić żadnej łzy, co było trudne, naprawdę trudne. Czułem jakby ktoś wbijał mi nóż w plecy, w zasadzie to właśnie tak było. Payne przesadził, wiedziałem, że znowu spotyka się z tą jędzą, ale nie myślałem, że przyjdzie z nią do szpitala, gdzie byli tylko najbliżsi Harrego i Rose, a przede wszystkim byłem tutaj ja, osoba z którą rzekomo jest. Potrzebowałem się napić, albo odreagować jakkolwiek inaczej, tyle, że jestem w szpitalu, a moja przyjaciółka właśnie rodzi. Spojrzałem na zegarek, siedzę już tutaj od dobrej godziny i jakoś nie chce mi się tam wracać.
- Stary, będzie dobrze. - ktoś położył mi rękę na ramieniu, był to Zayn, chyba wyczuł, że coś jest nie tak, w zasadzie to każdy głupi by to wyczuł.
- Czy ja wiem. - odpowiedziałem zrezygnowany, było mi ciężko, jak nigdy przedtem.
- Nie wiem, co się stało, ale porozmawiajcie, musicie sobie wszystko wyjaśnić. - polecił mi.
- Tak wiem, ale nie wiem kiedy, ani gdzie, ostatnio więcej nie ma go w domu niżeli jest.
- Wiesz, że nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, nie potrafię powiedzieć Ci jak masz to zrobić, ale sam doskonale wiesz, że potrzebujecie rozmowy, poważnej rozmowy, która powie Ci na czym stoisz, wiem, że go kochasz, on na pewno Ciebie też, ale może się pogubił? - szukał jakiegoś wytłumaczenia dla niego, chociaż ja go nie widziałem, Payne nie ma usprawiedliwienia, postępuje jak świnia.
- Wracajmy do nich. - zaproponowałem, a Malik tylko mi przytaknął.
Postanowiłem być silny jako tako, ale silny i wróciłem z Zaynem na korytarz, gdzie każdy dopytywał się już pielęgniarki stojącej w drzwiach, czy wszystko jest okej. Niestety, ale nie udzieliła nam żadnych informacji i po chwili znowu zniknęła w drzwiach sali porodowej. Wiedziałem, że one zazwyczaj długo trwają, ale ten ciągnął mi się niesamowicie. Jestem tutaj od 4 godzin, chociaż czuję się jakbym spędził tutaj wieczność. Lou chodził w kółko, jest naprawdę wspaniałym bratem. Zayn i Destiny również się niepokoili. Jedynie Liam i Danielle siedzieli i rozmawiali. Nie chciałem na to patrzeć i postanowiłem, że zabiorę Larrego do domu. Jest 3 w nocy, a roczne dziecko prawie zasypia na kolanach swojej matki. Destiny podziękowała i oddała mi małego. Fajne uczucie nieść na rękach takiego malucha. Uśmiechnąłem się do niego i pocałowałem w czółko. Powoli kierowałem się ku wyjściu sam, chociaż w głębi siebie miałem jeszcze nadzieję, że mój chłopak podąży za mną i powie 'Niall czekaj, pojedziemy razem', a następnie złapie mnie za rękę i razem wrócimy do domu. Niestety, nadzieja matką głupich. Wsadziłem małego do fotelika i pojechałem z nim do domu. Nim się obejrzałem już byłem na miejscu. Wysiadłem, wziąłem Larrego i poszedłem do swojego pokoju. Położyłem go na łóżku i przykryłem kołdrą. Wyglądał tak słodko, że musiałem zrobić mu zdjęcie i bez wahania ustawiłem je sobie na tapetę w telefonie. Spojrzałem na telewizor, nie wyłączyłem jeszcze filmu, więc postanowiłem go dokończyć. W tym momencie, dziękowałem Bogu, że nikt mnie nie widzi, ryczałem jak mały chłopczyk. Zacząłem z powodu filmu, to ciężkie, kiedy traci się ukochaną osobę i to jeszcze przez jakiegoś kretyna, który nie umie jeździć, skończyłem już z myślami przy Liamie, postanowiłem, że porozmawiam z nim jutro rano. Tak po prostu nie może być. Otrząsnąłem się i pozbierałem wszystkie chusteczki leżące obok mnie. Za chwilę spałem już obok Larrego.
**
'If I was your boyfriend I'd never let you go...' Obudził mnie dźwięk telefonu. Leniwie przetarłem ręką twarz i złapałem za iPhona. Dzwonił Lou, więc odebrałem słuchawkę.
- JESTEM WUJKIEM!!!! - usłyszałem jego krzyk i uśmiechnąłem się.
- Zaraz tam będę, czekajcie. - odpowiedziałem i rozłączyłem się.
Spojrzałem w lewo, gdzie leżał Larry i przyglądał się mi.
- To co mały, jedziemy zobaczyć, o boże, nawet nie wiem, czy to chłopiec czy dziewczynka, powiedzmy, że jedziemy zobaczyć małego stworka, z którym będziesz się użerał, przez najbliższe kilka lat. - zwróciłem się do niego, a on tylko się zaśmiał na co odpowiedziałem wielkim, szczerym uśmiechem.
Odczuwałem głód, więc mały na pewno też. Pobiegłem do kuchni i wziąłem kilka owoców, następnie pobiegłem po Larrego i dałem mu banana, po czym wziąłem na ręce i pobiegliśmy do samochodu, tam włożyłem go do fotelika i szybko udałem się na miejsce kierowcy. Droga zajęła mi 15 minut, ponieważ o 6 rano nie ma zbyt wielkich korków. Powoli, już nie śpiesząc się, wziąłem małego i poszliśmy szukać naszej rodzinki. Całe szczęście, było ich słychać już z końca korytarza, więc szybko trafiłem na miejsce. Oddałem Larrego Destiny, a sam zapytałem się o płeć dziecka. Okazało się, że Rose z Harrym mają córeczkę, którą nazwali Darcy. No tak, planowali to od początku. Pogratulowałem Haroldowi, który ledwo co trzymał się na nogach, ale na jego twarzy gościł wielki uśmiech. Rose jak się dowiedziałem zasnęła, co się dziwić, męczyła się przez całą noc. Zobaczyliśmy malutką przez szybę, ponieważ lekarze musieli sprawdzić czy na pewno jest zdrowa. Postanowiliśmy zabrać Harrego do domu, aby się trochę odświeżył, chociaż było to trudne, chciał zostać tutaj w szpitalu. Jednak Lou przekonał go, że teraz do niczego się tutaj nie przyda. Wspólnie wróciliśmy do domu One Direction jak za dawnych czasów, jednak Destiny, Eleanor i Larry wrócili do domu Malików, my natomiast tzn. ja, Harry, Zayn, Lou oraz Liam (całe szczęście był bez Danielle) musieliśmy iść opić piękną córeczkę Stylesa.
** Z perspektywy Rose **
** Z perspektywy Rose **
dzień później.
Leżałam właśnie na łóżku, kiedy do mojego pokoju weszła pielęgniarka z małą Darcy. Zrobili jej już wszystkie badania i całe szczęście, mała jest zdrowa. Wzięłam ją na ręce i spojrzałam na nią, w zasadzie dopiero teraz mogłam jej się dobrze przyjrzeć, bo wcześniej byłam zbyt zmęczona. Okazało się, że mała odziedziczyła po Haroldzie zielone oczka, były tak samo piękne jak jego. Raczej nic więcej jeszcze nie mogłam powiedzieć, bo Darcy była przecież noworodkiem. Jeśli chodzi o tatusia, to jestem ciekawa, gdzie on teraz jest. Byłoby miło gdyby nas odwiedził. Byłam z niego dumna, ponieważ tak jak obiecał, towarzyszył mi przy porodzie, nawet sam odciął pępowinę i przy tym nie zemdlał. Czy był przerażony? Oo tak, był, nawet bardzo, ale dał radę. Uśmiechałam się do małej, kiedy ją karmiłam.
- Kochanie już jestem! - krzyknął Hazza, a ja natychmiast uciszyłam go przykładając palec do swoich ust. - Przepraszam. - szepnął, dopiero teraz zobaczył Darcy, podszedł do mojego łóżka i pocałował mnie w czoło. - Hej skarbie. Cześć malutka. - pogładził ją po policzku. - Odpoczęłaś trochę? - zapytał.
- Tak, tak. Lekarz mówił, że za dwa dni będę mogła wyjść. - uśmiechnęłam się.
- To wspaniale. - powiedział podekscytowany.
** Z perspektywy Nialla **
- Liam! - darłem się przez pół domu, ponieważ chłopak miał zamiar już go opuszczać, a ja dopiero wstałem.
- Tak? - zatrzymał się w korytarzu.
- Możemy przez chwilę pogadać? - zapytałem, w moim głosie można było wyczuć nutkę niepewności, nic dziwnego, bałem się tej rozmowy jak cholera.
- Teraz? Trochę mi się śpieszy.
- Wolałbym teraz. - odpowiedziałem stanowczo.
Całe szczęście chłopak zgodził się i za moment siedzieliśmy już razem na kanapie, nie wiedziałem jak mam zacząć, a Liam wcale mi w tym nie pomagał, siedział i wpatrywał się we mnie, co trochę mnie wkurzało. Zachowywał się tak, jakby wszystko było w najlepszym porządku, w końcu nie wytrzymałem i zacząłem swoją przemowę :
- Przebolałem to, że Danielle była z nami w Stanach, nie powiedziałem wtedy ani słowa, doskonale zrozumiałem, kiedy powiedziałeś, że chcesz pomóc jej w karierze, ale tego, że przyszedłeś z nią do szpitala, gdzie byli tylko najbliżsi Harrego i Rose już nie mogę. Nie rozumiem Cię Payne, zapomniałeś, że jesteśmy razem? Wcale nie liczysz się z moim zdaniem, nawet nie zwracasz na mnie uwagi, unikasz mnie, co to ma być? Myślisz, że możesz robić ze mną co chcesz, bo jestem w Tobie zakochany? I tu się mylisz, bo nie dam sobą pomiatać. - powiedziałem na jednym wydechu.
Liam wpatrywał się we mnie, zrobiło mu się głupio dokładnie znałem tą minę. Nie odpowiedział nic, ani wcale nie zanosiło się, żeby miał zacząć gadać.
- Jeśli już Ci na mnie nie zależy to powiedz. - dodałem.
- Niall to nie tak... - zaczął powoli.
- A jak ?! - podniosłem głos.
- Nie krzycz, to przede wszystkim. - spróbował mnie uciszyć, szkoda tylko, że rozwścieczył mnie tym jeszcze bardziej.
- Nie krzycz?! A jakbyś Ty znalazł się w takiej sytuacji jak ja, byłbyś spokojny? Raczej wątpię. - powiedziałem z ironią.
- To nie tak, że mi na Tobie nie zależy, zależy i to bardzo, zawsze będziesz dla mnie kimś naprawdę ważnym, chodzi o to, że... - zająkał się, widząc mój wyraz twarzy, byłem bliski płaczu.
- Chodzi o to, że już mnie nie kochasz. - dokończyłem za niego słabym i łamiącym się głosem.
- Nie, znaczy się, trochę tak, ale Niall, ja po prostu chcę spróbować czegoś innego, czegoś czego nigdy nie miałem, muszę być pewien w stu procentach, że jestem gejem. Nie powiem Ci, że już nie wrócę, albo, że wrócę, bo nie wiem. Naprawdę nie wiem, chcę tylko zasmakować czegoś nowego. - wytłumaczył się, a ja z trudem powstrzymałem łzy, które napływały mi do oczu, powinienem był się domyśleć.
- Trzeba było tak od razu. - powiedziałem zimnym tonem, wstałem i udałem się do swojego pokoju, słyszałem jak Payne woła mnie, ale olałem to, nie chciałem teraz na niego patrzeć.
Wbiegłem do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Szybko chwyciłem pierwszy lepszy przedmiot leżący tuż obok mnie i rzuciłem nim mocno w ścianę. Pech trafił, że padło na moją gitarę. Jestem debilem, kompletnym kretynem, który myślał, że życie będzie dla niego teraz łaskawsze. Doskonale wiem, że nie będzie, dopiero teraz zostanę wyśmiany, już widzę te nagłówki w gazetach 'Liam Payne spotyka się z Danielle Peazer, w takim razie co z Niallem Horanem, z którym niedawno był w związku?'. Na samo wyobrażenie sobie tego z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Zjechałem po ścianie, zanosząc się płaczem. Jak on mógł... Wiedział, że znaczy dla mnie tak strasznie dużo, a mimo to już zaczął coś nowego, coś w czym nie będzie mnie, albo będę, ale nie będę grał głównej roli. Spojrzałem w swoje odbicie w lustrze, wyglądałem jak pokraka, w zasadzie co się dziwić? Jestem nią. Wstałem i udałem się w jego kierunku, przetarłem łzy, zmieniłem koszulkę i wyszedłem z pokoju. Chciałem iść się napić, ale nie chciałem robić tego samotnie, poszedłem do pokoju Harrego, niestety nikogo tam nie zastałem, pokój Lou, to samo, Zayna nie było. 'Horan, nikt się Tobą nie interesuje, powinieneś przywyknąć' powiedział ktoś w mojej głowie.
- Fakt, wszyscy mają mnie w dupie. - odpowiedziałem mu.
Chwyciłem parasol, ponieważ za oknem padało i wyszedłem z domu, podążyłem w kierunku najbliższego baru i zamówiłem kolejkę, później kolejną i następną, i następną, aż w końcu urwał mi się film...
_____________________________________________
Siemanko ; **. Wiecie, nawet spodobał mi się ten rozdział ; o. Szczególnie początek xd.
Pewnie zabijecie mnie za to, co zrobiłam z Niamem <boi się>.. No i w zasadzie nie ma żadnej niespodzianki, jeżeli chodzi o małą Rose i Harrego, ale to wszystko przez to, że tak samo jak Haroldowi, podoba mi się to imię ;). I jak opisywałam scenę porodu Rose, to tak mnie natchnął ten filmik, gdzie Zayn i Lou wkręcali chłopców, hahahahah ;d. Taką pompę miałam z Stylesa, albo z Horana taki opanowany, kiedy kobieta rodzi ;D.
Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że będzie ich więcej :). Za błędy przepraszam.
I jak tam lecą wakacje? U mnie właśnie się rozpogodziło OŁ YEAH ! Jezioro - przybywam ♥.
Kocham Was baaardzo mocno i do następnego ;*.
- Kochanie już jestem! - krzyknął Hazza, a ja natychmiast uciszyłam go przykładając palec do swoich ust. - Przepraszam. - szepnął, dopiero teraz zobaczył Darcy, podszedł do mojego łóżka i pocałował mnie w czoło. - Hej skarbie. Cześć malutka. - pogładził ją po policzku. - Odpoczęłaś trochę? - zapytał.
- Tak, tak. Lekarz mówił, że za dwa dni będę mogła wyjść. - uśmiechnęłam się.
- To wspaniale. - powiedział podekscytowany.
** Z perspektywy Nialla **
- Liam! - darłem się przez pół domu, ponieważ chłopak miał zamiar już go opuszczać, a ja dopiero wstałem.
- Tak? - zatrzymał się w korytarzu.
- Możemy przez chwilę pogadać? - zapytałem, w moim głosie można było wyczuć nutkę niepewności, nic dziwnego, bałem się tej rozmowy jak cholera.
- Teraz? Trochę mi się śpieszy.
- Wolałbym teraz. - odpowiedziałem stanowczo.
Całe szczęście chłopak zgodził się i za moment siedzieliśmy już razem na kanapie, nie wiedziałem jak mam zacząć, a Liam wcale mi w tym nie pomagał, siedział i wpatrywał się we mnie, co trochę mnie wkurzało. Zachowywał się tak, jakby wszystko było w najlepszym porządku, w końcu nie wytrzymałem i zacząłem swoją przemowę :
- Przebolałem to, że Danielle była z nami w Stanach, nie powiedziałem wtedy ani słowa, doskonale zrozumiałem, kiedy powiedziałeś, że chcesz pomóc jej w karierze, ale tego, że przyszedłeś z nią do szpitala, gdzie byli tylko najbliżsi Harrego i Rose już nie mogę. Nie rozumiem Cię Payne, zapomniałeś, że jesteśmy razem? Wcale nie liczysz się z moim zdaniem, nawet nie zwracasz na mnie uwagi, unikasz mnie, co to ma być? Myślisz, że możesz robić ze mną co chcesz, bo jestem w Tobie zakochany? I tu się mylisz, bo nie dam sobą pomiatać. - powiedziałem na jednym wydechu.
Liam wpatrywał się we mnie, zrobiło mu się głupio dokładnie znałem tą minę. Nie odpowiedział nic, ani wcale nie zanosiło się, żeby miał zacząć gadać.
- Jeśli już Ci na mnie nie zależy to powiedz. - dodałem.
- Niall to nie tak... - zaczął powoli.
- A jak ?! - podniosłem głos.
- Nie krzycz, to przede wszystkim. - spróbował mnie uciszyć, szkoda tylko, że rozwścieczył mnie tym jeszcze bardziej.
- Nie krzycz?! A jakbyś Ty znalazł się w takiej sytuacji jak ja, byłbyś spokojny? Raczej wątpię. - powiedziałem z ironią.
- To nie tak, że mi na Tobie nie zależy, zależy i to bardzo, zawsze będziesz dla mnie kimś naprawdę ważnym, chodzi o to, że... - zająkał się, widząc mój wyraz twarzy, byłem bliski płaczu.
- Chodzi o to, że już mnie nie kochasz. - dokończyłem za niego słabym i łamiącym się głosem.
- Nie, znaczy się, trochę tak, ale Niall, ja po prostu chcę spróbować czegoś innego, czegoś czego nigdy nie miałem, muszę być pewien w stu procentach, że jestem gejem. Nie powiem Ci, że już nie wrócę, albo, że wrócę, bo nie wiem. Naprawdę nie wiem, chcę tylko zasmakować czegoś nowego. - wytłumaczył się, a ja z trudem powstrzymałem łzy, które napływały mi do oczu, powinienem był się domyśleć.
- Trzeba było tak od razu. - powiedziałem zimnym tonem, wstałem i udałem się do swojego pokoju, słyszałem jak Payne woła mnie, ale olałem to, nie chciałem teraz na niego patrzeć.
Wbiegłem do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Szybko chwyciłem pierwszy lepszy przedmiot leżący tuż obok mnie i rzuciłem nim mocno w ścianę. Pech trafił, że padło na moją gitarę. Jestem debilem, kompletnym kretynem, który myślał, że życie będzie dla niego teraz łaskawsze. Doskonale wiem, że nie będzie, dopiero teraz zostanę wyśmiany, już widzę te nagłówki w gazetach 'Liam Payne spotyka się z Danielle Peazer, w takim razie co z Niallem Horanem, z którym niedawno był w związku?'. Na samo wyobrażenie sobie tego z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Zjechałem po ścianie, zanosząc się płaczem. Jak on mógł... Wiedział, że znaczy dla mnie tak strasznie dużo, a mimo to już zaczął coś nowego, coś w czym nie będzie mnie, albo będę, ale nie będę grał głównej roli. Spojrzałem w swoje odbicie w lustrze, wyglądałem jak pokraka, w zasadzie co się dziwić? Jestem nią. Wstałem i udałem się w jego kierunku, przetarłem łzy, zmieniłem koszulkę i wyszedłem z pokoju. Chciałem iść się napić, ale nie chciałem robić tego samotnie, poszedłem do pokoju Harrego, niestety nikogo tam nie zastałem, pokój Lou, to samo, Zayna nie było. 'Horan, nikt się Tobą nie interesuje, powinieneś przywyknąć' powiedział ktoś w mojej głowie.
- Fakt, wszyscy mają mnie w dupie. - odpowiedziałem mu.
Chwyciłem parasol, ponieważ za oknem padało i wyszedłem z domu, podążyłem w kierunku najbliższego baru i zamówiłem kolejkę, później kolejną i następną, i następną, aż w końcu urwał mi się film...
_____________________________________________
Siemanko ; **. Wiecie, nawet spodobał mi się ten rozdział ; o. Szczególnie początek xd.
Pewnie zabijecie mnie za to, co zrobiłam z Niamem <boi się>.. No i w zasadzie nie ma żadnej niespodzianki, jeżeli chodzi o małą Rose i Harrego, ale to wszystko przez to, że tak samo jak Haroldowi, podoba mi się to imię ;). I jak opisywałam scenę porodu Rose, to tak mnie natchnął ten filmik, gdzie Zayn i Lou wkręcali chłopców, hahahahah ;d. Taką pompę miałam z Stylesa, albo z Horana taki opanowany, kiedy kobieta rodzi ;D.
Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że będzie ich więcej :). Za błędy przepraszam.
I jak tam lecą wakacje? U mnie właśnie się rozpogodziło OŁ YEAH ! Jezioro - przybywam ♥.
Kocham Was baaardzo mocno i do następnego ;*.