Przytulałam do siebie swoją przyjaciółkę. Było mi jej żal, ale chyba bardziej żal było mi Malika... To co musiał teraz czuć.. Nie życzę tego najgorszemu wrogowi, a co dopiero przyjacielowi. Patrzenie na ból, który zadaje to osobom, z którymi jesteś tak blisko, jest wprost nie do zniesienia.
- To moja wina, gdyby nie moje głupie namawianie go na te badania, wszystko byłoby okej. - karciła siebie Des, ale czy ona zrobiła źle? Nie. Wręcz przeciwnie, gdyby nie to, dalej żyli by w utwierdzeniu, że kiedyś będą mieli dziecko...
- Nie mów tak, to nieprawda. - odpowiedziałam i starłam łzy z jej policzków.
- Owszem prawda, gdyby nie to, pewnie siedzielibyśmy razem z Zaynem na kanapie i oglądali jakiś badziewny film, na który i tak nie zwracalibyśmy najmniejszej uwagi, ponieważ bylibyśmy zajęci sobą, a tak siedzę tutaj i odchodzę od zmysłów gdzie on teraz jest. - mówiła roztrzęsiona.
Nie odpowiedziałam już nic, to i tak by mało zmieniło. Odsunęłam się na chwilę od przyjaciółki i wyszłam z Haroldem z pomieszczenia. Oczywiste było to, że ze swoją super nowiną musimy się wstrzymać, ale wyciągnęłam go z pokoju po to, żeby kazać mu iść szukać Malika. Razem z Liamem i resztą chłopaków powinno im się udać. Wiedziałam, że spełni moją prośbę. Pocałowałam go tylko w usta i weszłam z powrotem do niewielkiego pokoju hotelowego. Harry wyciągnął z niej chłopców, a ja razem z Danielle i Eleanor próbowałyśmy uspokoić Des. Łatwo nie było.. Dawno nie widziałam swojej przyjaciółki w takim stanie. Co wcale mnie nie zdziwiło, przecież ostatnie miesiące były dla niej jak z bajki, kochający mężczyzna, przyjaciele, rodzina. Jeśli czegoś się nie spodziewaliśmy to właśnie tego. Tego, że Malik może być niepłodny. Mało o tym wiedzieliśmy, ale to musiało oznaczać tylko jedno. Żadnych możliwości na wspólne dziecko... W końcu przyjaciółka uspokoiła się, zrobiłam jej kawę, która powinna postawić ją trochę na nogi. W międzyczasie Destiny opowiedziała nam całe zajście.
- Ucieszyłam się, kiedy do pokoju, listonosz przyniósł mi kopertę zaadresowaną z kliniki. Nie czekając ani chwili dłużej postanowiłam, że ją otworzę. Byłam niemal pewna, że zobaczę tam wynik jak najbardziej mnie zadowalający. Nie wierzyłam w to co czytam, po prostu nie wierzyłam. Usiadłam i zaczęłam płakać... Zastanawiałam się jak ja to powiem teraz Zaynowi... - próbowała powstrzymać się od płaczu, którego była bliska, jednak z każdym słowem traciła swoje siły. - I wtedy on wyszedł z łazienki, podbiegł do mnie i zapytał co się stało, nie chciałam mu mówić, szybko wymyśliłam jakąś głupią wymówkę, w którą mi nie uwierzył, bo kto płakałby w taki sposób z powodu oparzenia ręki wrzątkiem, którego nie widać? Żałosne. - skarciła sama siebie. - Nie miał najmniejszych problemów z zauważeniem tego, że ściemniam, więc musiałam powiedzieć prawdę, ale mi by to nie przeszło przez gardło. Podałam mu tylko brązową kopertę. Nigdy wcześniej nie widziałam żeby płakał. - powiedziała i zaniosła się płaczem. - Rzucił ją w kąt, a sam wybiegł z pokoju, zamykając drzwi najmocniej jak się dało. - rozpłakała się na dobre.
- I wtedy przyszliśmy my. - dokończyła za nią Eleanor.
Znowu zaczęłyśmy pocieszać Destiny, tym razem mało skutecznie. Danielle zaproponowała jej, aby się położyła, ta natomiast zaczęła na nią wrzeszczeć. Poniosły ją emocje, co w takiej sytuacji wcale nie było dziwne. Zaraz się opanowała i przeprosiła brunetkę. Próbowała się uspokoić, ale bez lekarstw się nie obeszło, nie chciała ich brać, ale zdecydowałam, że tak będzie najlepiej. Minęło jakieś pół godziny, a Des już spała. Postanowiłyśmy przenieść ją na łóżko, po czym wyszłam z pokoju zadzwonić do Harrego, miałam nadzieję, że znaleźli Malika. Po krótkiej rozmowie z nim wróciłam do pomieszczenia.
- Wie coś? - zapytała szeptem Eleanor.
- Znaleźli go w pubie, co wcale mnie nie zdziwiło. Chciał się zalać, ale chłopaki wyprowadzili go z niego i postanowili, że zrobią sobie wycieczkę, chcą z nim o tym pogadać, pomóc... - wyjaśniłam jej.
** Z perspektywy Harrego **
Wpakowaliśmy się w piątkę w samochód i pojechaliśmy nad morze. Malik od zawsze je uwielbiał i doskonale o tym wiedziałem, zresztą jak chyba każdy. Miał największy ubaw podczas kręcenia teledysku do what makes you beautiful. Pomyślałem sobie, że go uspokoi, ale ten był w okropnym stanie, nie mówił nic, mimo, że chłopacy próbowali złapać z nim jakiś kontakt. Wszystko szło na nic, więc w połowie drogi się przymknęli. Jechaliśmy w ciszy jak nigdy przedtem. W końcu po godzinie jazdy dojechaliśmy do celu. Siłą wyciągnęliśmy Zayna z samochodu. Ucieszyłem się kiedy spostrzegłem, że na plaży nie ma nikogo, a mulat w końcu wyszedł z auta. Ruszyliśmy w stronę morza, niestety dalej w milczeniu, poważna rozmowa dopiero przed nami, ale jakoś nikomu nie uśmiechało się ją zacząć. Bo co niby mielibyśmy mu powiedzieć? 'Stary wszystko będzie dobrze', jakoś to by nie przeszło. Malik w końcu usiadł na zimny i mokry piasek, co miał kompletnie gdzieś. Nasza czwórka zaraz zajęła miejsca obok niego.
- Nigdy nie przypuszczałem, że nie będę mógł mieć dzieci... Destiny tak bardzo ich pragnie... - odezwał się pierwszy, co wyraźnie trochę dodało nam odwagi.
- Zayn... - zaczął Liam, niestety bez skutecznie, bo czarnowłosy zaraz wszedł mu w zdanie.
- Liam, nie pocieszaj mnie. Znając życie, kobieta którą kocham ponad wszystko, zostawi mnie samego, bo co miałbym jej niby zaoferować, co? Jedyne co mógłbym jej dać to prezenty, żadnego małego szkraba, który będzie dopieszczeniem naszej miłości, żadnej gromadki dzieci, która nie raz popsuje nam humor... Jestem niepłodny i beznadziejny. - użalał się nad sobą, bez wątpienia Zayn Malik, który zawsze patrzył na świat kolorowo, a przynajmniej od paru dobrych miesięcy, użalał się nad sobą, a ja nie mogłem na to patrzeć, mógł to robić każdy, każdy ale nie on.
Zacząłem szukać jakiegoś rozwiązania, kiedy to trójka moich przyjaciół, próbowała pocieszyć tego czwartego. Zastanawiałem się co mogę mu powiedzieć, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy, nic co nie zostało tutaj powiedziane. Po kilku dobrych minutach niezłej rozkminy, w końcu wpadłem na jakiś, całkiem sensowny pomysł.
- Malik, jesteś niepłodny, czy bezpłodny? - zapytałem.
- A to jakaś różnica? - odpowiedział poirytowany.
- Owszem i to ogromna, więc?
- Z tego co pamiętam na kartce pisało niepłodny, chociaż teraz już sam nie wiem, jak dla mnie to bez różnicy. - spodziewałem się trochę lepszej odpowiedzi.
Natychmiast wstałem i zatelefonowałem do Rose, poprosiłem ją o sprawdzenie tej jakże istotnej dla mnie informacji. BINGO! Zayn jest niepłodny, ta wiadomość, chodź wciąż okropna, ucieszyła mnie. Z uśmiechem wróciłem do chłopaków i przekazałem im moją, w tej sytuacji, nowinę. Ucieszyłem się, kiedy zobaczyłem mały, ale jednak jakiś, uśmiech na twarzy mojego przyjaciela. Otóż chodziło o to, że niepłodność można leczyć, bezpłodność nie, jest to stan którego nigdy nie można zmienić. Porozmawialiśmy jeszcze chwilkę, a raczej kazaliśmy mu przeprosić Destiny. Są razem, nawet jeśli jedno nie może mieć dziecka to i tak łączy ich mocne uczucie, w które nigdy nie powinien wątpić. Przyznał nam rację i w drodze powrotnej zajechaliśmy do kwiaciarni, w celu zakupienia bukietu czerwonych róż dla jego ukochanej.
** Z perspektywy Rose **
Minęło już 5 godzin odkąd chłopaki wyruszyli na poszukiwania Zayna. Harry odzywał się, ale mimo wszystko zaczynam się trochę martwić. Niebo stało się już granatowe, a księżyc świecił niemiłosiernie mocno. Destiny wciąż spała, Eleanor i Danielle poszły do swoich pokoi, były zmęczone, więc rozkazałam im się zdrzemnąć. Sama chodziłam nerwowo po pokoju z telefonem w ręce. Nie wiem co wykombinował Harry, ale oby był to dobry pomysł. Jako, że zaczynałam się robić senna, poszłam do kuchni zrobić sobie kawę, miałam zamiar poczekać na chłopaków, chociaż moje zmęczenie dawało się we znaki. Wyjęłam z szafki kubek, a z drugiej pudełko z kawą.
- Ja też poproszę. - usłyszałam za sobą czyjś głos, odwróciłam się i zobaczyłam ledwo żyjącą Destiny, musiała przed chwilą wstać.
Zgodnie z jej prośbą wyjęłam jeszcze jeden kubek i nasypałam do niego kawy, wstawiłam wodę i czekałam aż się zagotuje.
- Lepiej się czujesz? - zapytałam.
- Jeśli w tej sytuacji można czuć się lepiej, to chyba tak. - skwitowała, na co już nic nie odpowiedziałam, zrobiło mi się głupio, no tak sama jestem sobie winna, to chyba najgorsze pytanie jakie mogłam zadać. - Przepraszam. - powiedziała Destiny, widząc moje zmieszanie. - Po prostu martwię się o niego, jest 23, a go nadal nie ma...
- Chłopacy znaleźli go i zabrali na małą wycieczkę. - wyjaśniłam jej.
Ucieszyła się, że nic mu nie jest jednak dalej odchodziła od zmysłów. W końcu woda się zagotowała, a ja zrobiłam nam kawę. Usiadłyśmy przy stole i zaczęłyśmy rozmawiać. Jak za dawnych czasów, szkoda tylko, że robimy to w takich okolicznościach. Sięgnęłam po kubek w celu wypicia już ostatniego łyka kawy, powstrzymałam się kiedy w drzwiach zobaczyłam pięciu mężczyzn. Uśmiechnęłam się na widok Zayna z kwiatami. Podszedł on do Destiny i powiedział ciche przepraszam, zobaczyłam w jego oczach łzy, które w tym samym momencie napłynęły do oczu mojej przyjaciółki. Ta tylko przytuliła go i poprosiła, aby już więcej tak nie robił. Ja natomiast podeszłam do reszty chłopaków i zaproponowałam, abyśmy zostawili ich samych. Wszyscy, bez żadnego 'ale' wróciliśmy do swoich pokoi. Usiadłam na łóżku i zapytałam Harrego, jaki był jego pomysł, a ten szybko mi go wyjaśnił. Ucieszyłam się, w końcu to jakieś rozwiązanie. Później poszliśmy wspólnie pod prysznic i wróciliśmy do łóżka, po czym wtuleni w siebie zasnęliśmy.
2 miesiące później.
Mój brzuch przez ten czas zdążył już trochę urosnąć, w celu schowania go przed najbliższymi ubierałam rzeczy o rozmiar większe. To już 3 miesiąc, a my dalej nic im nie powiedzieliśmy. Nie chcieliśmy sprawiać przykrości Zaynowi i Destiny, a jeśli o nich chodzi... Niestety, wada Malika jest zbyt poważna, żeby mógł ją leczyć. Jednak trzyma się już znacznie lepiej niż na początku. Ma ogromne wsparcie ze strony najbliższych, sam nawet wpadł na pomysł adoptowania dziecka. Des miała niewielkie obawy, ale skoro Zayn tego chciał, zgodziła się na tą propozycję. Starają się o półrocznego chłopczyka. Moja przyjaciółka chciałaby jednak kiedyś poczuć, jak maluszek kopie ją w brzuch, czy przewraca się z boku na bok, niestety wie, że Malik nigdy nie zgodziłby się, żeby miała nasienie kogoś innego niżeli jego... Mimo wszystko starają się żyć normalnie. W końcu się kochają, a to jest najważniejsze.
Wiemy z Harrym, że nie możemy już dłużej ukrywać naszej wiadomości. Musimy im powiedzieć, zastanawiamy się tylko jak...
- Zróbmy to normalnie, na spontana. - zaproponowałam.
- Zadzwonię do nich, żeby tutaj przyszli. - odpowiedział, po czym wyjął telefon i zadzwonił do naszych przyjaciół, po jakiś 10 minutach wszyscy byli u nas w pokoju.
Harry chwycił moją dłoń, chciał mnie tym uspokoić, jednak mnie w tej chwili nie dało się uspokoić, bałam się reakcji Zayna i Destiny.
- Musimy powiedzieć wam coś bardzo ważnego. - zaczął mój chłopak, dało się wyczuć w jego głosie nutkę strachu. - Chodzi o to, że Rose. - tutaj popatrzył na mnie i delikatnie się uśmiechnął. - Jest w ciąży. Będziemy rodzicami. - dokończył.
Zdziwiła ich ta wiadomość, nawet bardzo, jednak ucieszyli się. Nawet Zayn i Destiny wydawali się naprawdę szczęśliwi. Wszyscy złożyli nam gratulacje, a później poszliśmy na kolację, w celu uczczenia tego.
6 miesięcy później.
** Z perspektywy Destiny **
To właśnie dzisiaj jedziemy z Zaynem po Larrego, właśnie tak nazywa się nasz synek Larry Malik. Zabawne.. Tak samo jak bromance Harrego i Louisa, mimo wszystko jednak chcieliśmy zostać przy tym imieniu, nie trudno także zgadnąć, kto zajmował się nim równie mocno, jak Malik. Przez te kilka miesięcy przywiązaliśmy się do niego bardzo mocno. Nie wyobrażam sobie życia bez tego małego szkraba u naszego boku. Wiedziałam, że mój chłopak lubi dzieci, ale nie spodziewałam się takiego zaangażowania z jego strony, nie daje mi nawet przebrać małego, karmi go, śpiewa na dobranoc. Będzie najlepszym ojcem pod słońcem, chwila, on już nim jest. Mały od dzisiaj zostanie już w naszym domu, wszystko zostało już przygotowane. Jako, że będziemy mieli teraz kogoś mniejszego, postanowiliśmy z Malikiem wyprowadzić się z domu One Direction, jednak dalej spędzamy tam mnóstwo czasu. Takie same zmiany nastąpiły u Harrego i Rose. Mieszkamy jednak po sąsiedzku, nie chcieliśmy się rozstawać. Jeśli o nich chodzi... Jest mi trochę smutno, że będą mieli swoje dziecko właśnie teraz, kiedy to my staraliśmy się o nie bezskutecznie. Jednak cieszę się wraz z Zaynem z ich szczęścia.
Po godzinie załatwiania formalności, które wcześniej trwały już od jakiś 7 miesięcy, w końcu Larry jest nasz. Jesteśmy jego prawnymi opiekunami. Razem z Zaynem z uśmiechem podpisaliśmy ostatni dokument i poszliśmy do pokoju po naszego synka. Już chciałam brać go na ręce, kiedy Malik zatrzymał się i złapał mnie za rękę. Szybko znalazł się na kolanach, a z kieszeni wyciągnął małe granatowe pudełeczko.
- Wiem, że powinno wyglądać to kompletnie inaczej, ale Destiny Jones, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - odezwał się, a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy.
Spodziewałam się, że kiedyś nadejdzie ten moment jednak nie myślałam, że tak szybko. Czy miałam wątpliwości? Nie. Kocham go i to mi w pełni wystarcza, wiem, że to mężczyzna mojego życia.
- Jasne, że tak, wariacie. - odpowiedziałam, po czym przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek.
Nagle z łóżeczka usłyszeliśmy cichy śmiech, spojrzeliśmy do środka, a w nim siedział Larry przyglądając się całej tej sytuacji. Zaśmialiśmy się tylko z Zaynem i szybko wzięliśmy go na ręce. Jesteśmy teraz rodziną.
_________________________________
Zaskoczeni, że tak szybko macie nowy rozdział, prawda? :D. Lubię zaskakiwać ;p. Cóż jeśli o rozdział chodzi to przepraszam za wszelkie błędy i mam nadzieję, że się nie zanudziliście. Jestem ciekawa czy podoba wam się imię małego, co prawda zmieniłam je w ostatniej chwili, ale mam nadzieję, że jest okej ;). A właśnie, dawno nie było Niama, ale spokojnie w następnym rozdziale będzie :D.
Dziękuję za życzenie mi szybkiego powrotu do zdrowia, można powiedzieć, że już wyzdrowiałam ;d. I zgadzam się, piękną mamy jesień tego lata -,-.
A i jeszcze jedna mała prośba, byłoby mi naprawdę bardzo, bardzo miło gdybym pod rozdziałem zobaczyła liczbę komentarzy taką jak we wcześniejszych rozdziałach, wiem, że to moja wina, że to przez tą długą przerwę, ale błagam zróbcie coś z tym, bo mam wrażenie, że zanudzam jak nie ma komentarzy. Tak więc CZYTASZ = KOMENTUJESZ . :)) .
Kocham Was i do następnego ♥.
Spodziewałam się, że kiedyś nadejdzie ten moment jednak nie myślałam, że tak szybko. Czy miałam wątpliwości? Nie. Kocham go i to mi w pełni wystarcza, wiem, że to mężczyzna mojego życia.
- Jasne, że tak, wariacie. - odpowiedziałam, po czym przybliżyłam się do niego i złożyłam na jego ustach pocałunek.
Nagle z łóżeczka usłyszeliśmy cichy śmiech, spojrzeliśmy do środka, a w nim siedział Larry przyglądając się całej tej sytuacji. Zaśmialiśmy się tylko z Zaynem i szybko wzięliśmy go na ręce. Jesteśmy teraz rodziną.
_________________________________
Zaskoczeni, że tak szybko macie nowy rozdział, prawda? :D. Lubię zaskakiwać ;p. Cóż jeśli o rozdział chodzi to przepraszam za wszelkie błędy i mam nadzieję, że się nie zanudziliście. Jestem ciekawa czy podoba wam się imię małego, co prawda zmieniłam je w ostatniej chwili, ale mam nadzieję, że jest okej ;). A właśnie, dawno nie było Niama, ale spokojnie w następnym rozdziale będzie :D.
Dziękuję za życzenie mi szybkiego powrotu do zdrowia, można powiedzieć, że już wyzdrowiałam ;d. I zgadzam się, piękną mamy jesień tego lata -,-.
A i jeszcze jedna mała prośba, byłoby mi naprawdę bardzo, bardzo miło gdybym pod rozdziałem zobaczyła liczbę komentarzy taką jak we wcześniejszych rozdziałach, wiem, że to moja wina, że to przez tą długą przerwę, ale błagam zróbcie coś z tym, bo mam wrażenie, że zanudzam jak nie ma komentarzy. Tak więc CZYTASZ = KOMENTUJESZ . :)) .
Kocham Was i do następnego ♥.
Ochh gad! XD Miła niespodzianka nie powiem XD Ale dużooo się wydarzyło! Czekaj... Rose już jest w 9 miesiącu? Uuu... Niedługo bedzie mały Styles :D A co do Zayna... Szkoda mi ich. Tak chcieli mieć dziecko... no ale jest Larry XD No właśnie... Larry - genialny pomysł :P Czekammm na następnee!
OdpowiedzUsuńsuper; DD fajnie, że tak szybko dodałaś. Co do Larrego to fajny pomysł miałaś. Nie mogę się doczekać NN; DD
OdpowiedzUsuń@malinka151
Oww, Larry :3 z tym imieniem doskonale trafiłaś! Hm, a więc wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia państwo Destiny i Zaynie Malik :D ciekawe też jak będzie się zachowywać dziecko Rarry'ego :D odziedziczy cechy tatusia i będzie miał skłonności do chodzenia nago? xDD dobra, ponosi mnie wyobraźnia! Ow, i nie mogę się doczekać następnego, bo będzie Niam <3 tak, zaskoczyłas mnie, że tak szybko, ale mi to nie przeszkadza! :3 uwielbiam to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, fanka #1 :D @iHugHoran x
No no no wkoncu czesciej dodajesz rozdzialy z czego bardzo sie cieszymy :) Jak zwykle super !:P
OdpowiedzUsuńJak słodko- oświadczyny i jeszcze Larry... Ten rozdział jest pełen niespodzianek. Już myślałam, że jednak Zayn będzie płodny...
OdpowiedzUsuńAle to dobrze, że zaadoptowali Larrego ;D
Czekam na następny rozdział (i na Niama) ^^
Lubie, lubie, lubie! następny. xD :)
OdpowiedzUsuńNo i jest! Bravo, Zaje*isty jak zawsze. Czekam na nastepny. ;)
OdpowiedzUsuńLarry. Boziu, ja chcę być chrzestną (chuj, że mnie tam nie ma, no ale xD) Ciekawe kto Ci doradzał z adopcją, prawda? :D Rozdział świetny po raz 25. :*
OdpowiedzUsuńRozpisałabym się bardziej, ale wiesz, że muszę się zbierać zaraz spać.
Nie no nie mogę..
OdpowiedzUsuńDziewczyno.! Ja cię po prostu kocham.! ♥
Zayn , Destiny.. Harry , Rose.. NIAM. ♥
Kocham imię ,,Larry'' Jest cudowne.
Ten blog jest cudowny.!
A tak w ogóle. Pojawiła się tam Danielle. ;)
I teraz mam zmieszane myśli.
Liam jest z Niallem czy z Danielle.? ;)
Szkoda , że Zayn nie jest płody. :C
OdpowiedzUsuńA miałam taką nadzieję , że w końcu będą mieli tego swojego małego szkrabka. ;)
Cudowny, ale chwila...
OdpowiedzUsuńSkoro Des i Zayn mają Larry'ego, to w takim wypadku Harry i Rose nie mogą tak nazwać synka...;)o ile by go mieli.
Swoją drogą ciekawa jestem jak nazwiesz dziecko H i R...:)
Ej no zajebisty. Szkoda Zayna ale dobrze ze wszystko sie poukladalo ;)
OdpowiedzUsuń@MisiekStyles
Jakie to piękne ....Aż się wzruszyłam ;) Kocham ten blog!!!
OdpowiedzUsuńCudownie....rodzina.........uwielbiam czytać o tym jak dziecko się rodzi (lub ktoś je adoptuje) bo to dopełnienie miłości, która łączy dwoje ludzi.....ach....zaraz się rozpłaczę.....
OdpowiedzUsuńhttp://my-love-one-direction.blogspot.com/
http://together-forever-in-love-for-you.blogspot.com/
Świetny rozdział ;) xxxx
OdpowiedzUsuńEj, popłakałam się.
OdpowiedzUsuńRozdział cuudowny. Nie umiem opisać tego słowami .
Czekam na kolejny .
Pozdrawiam . xx
http://loadupongunsandbringyourfriends.blogspot.com/
haha Larry, ale fajnie ;D
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny w końcu wszyscy są szczęśliwi ;>
Rozdział fantastyczny..! Jak zawsze! POchłonelam tego bloga w ponad godzinę. Przynajmniej tak mi sie zdaje.. i nie mogę się doczekać nexta <3
OdpowiedzUsuńwpadniesz do mnie? też piszę opowiadanie o 1D:)
http://onlyluckygirl.blogspot.com/
Dawaj mi tu kolejny rozdział :D Uwielbiam twojego bloga juz sie nie moge doczekac co bedzie w nastepnym ;*****
OdpowiedzUsuńJuż go piszę tylko jakoś nie mogę się zebrać, żeby opisać jedną scenę, po prostu nie wiem jak -,-. Ale coś wykombinuje i postaram się niedługo dodać ;D.
Usuńprzez cały czas zastanawiałam się, kiedy będzie Niam, a tu dupa. >D
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zwykle. idę czytać dalej. :3