- Jak to? - zdziwiłem się, przecież nigdy nikt o tym nie wspominał.
- Spójrz, tylko ja z całej rodziny mam brązowe oczy, a jak pamiętam z biologii geny dziedziczy się po rodzicach, ewentualnie dziadkach, a oni też mają niebieskie. Ale spokojnie, zawsze będziemy rodzeństwem. - uśmiechnęła się, po czym przytuliłem ją mocno do siebie, chciałem, żeby wiedziała, że nic się nie zmienia.
- Wiesz, że Cię kocham? - przytuliłem ją mocniej.
- No oczywiście, że tak.
Byłem szczęśliwy, ale i przygnębiony. W końcu mówienie komuś, że jest adoptowany, wcale nie jest przyjemne. Na szczęście Rose się nie załamała. Teraz już chyba wszystko będzie dobrze. Przynajmniej mam taką nadzieję. Siedzieliśmy tak z pół godziny rozmawiając o tym i o innych mniej ważnych sprawach, oczywiście wypytałem się jak to było pomiędzy nią i Harrym, a ona opowiedziała mi wszystko ze szczegółami, szczerze mówiąc to nie wiedziałem, że z Hazzy taki romantyk. Następnie poprosiłem ją, aby pomogła mi wybrać pierścionek dla Eleanor. Rose potrafiła trafić w jej gust, więc szybko się ubraliśmy i razem wyszliśmy z mieszkania. Nie brałem kluczyków od samochodu, chciałem pójść na spacer z siostrą jak za dawnych czasów. W sklepie pokazano nam milion różnych pierścionków, jedne ładniejsze, drugie niekoniecznie. Nigdy nie przypuszczałem, że w jednym sklepie można siedzieć ponad 1,5 godziny. W końcu Rose wybrała. Nie był to, z pozoru jakiś kosztowny pierścionek, był złoty, miał malutki srebrny brylancik, w zasadzie nic specjalnego. Jednak moja inteligentna siostra wpadła na genialny pomysł. W środku kazała wyrzeźbić napis „Eleanor&Lou”. Szczerze mówiąc, pomysł bardzo mi się spodobał i szybko się na niego zgodziłem. Zgodnie z planem jutro mam go odebrać. Później poszliśmy jeszcze na pizzę, ponieważ zgłodnieliśmy i rozmawiając oraz śmiejąc się, wróciliśmy do domu. Tam poszedłem się wykąpać i położyłem się spać.
**
- Looui, wstaaaaaawaj. – ktoś szepnął mi do ucha. Powoli otworzyłem jedno oko. Szczerze mówiąc spodziewałem się Eleanor… Tylko ona mnie tak budziła. Niestety, moje przypuszczenia były błędne, a na łóżku siedział Harry z piórkiem, którym głaskał mnie po szyi. Po całym ciele przechodziły mi ciarki, było to całkiem miłe uczucie.
- Która godzina? – zapytałem podnosząc się.
- 10, zaraz będzie tutaj Twoja mama, Rose już na nią czeka.- poinformował mnie, a ja jak oparzony wybiegłem z łóżka podążając w kierunku łazienki.
Szybko się ogoliłem, umyłem zęby, poprawiłem włosy. Z szafy wyjąłem czerwone spodnie i białą bluzkę w niebieskie paski, w tym zdecydowanie czułem się najlepiej. Zszedłem na dół, gdzie czekało na mnie śniadanie przyrządzone przez, wydaje mi się, moją siostrę. Niall siedział już przy stole i jadł z zamiłowaniem jajecznicę. W zasadzie to wiecznie widzę go z jedzeniem, dlatego ten widok wcale mnie nie zdziwił. Przywitałem się ze wszystkimi i usiadłem obok blondyna. Akurat, kiedy skończyłem jeść przyjechała mama. Otworzyłem jej drzwi i pomogłem wnieść do środka jedzenie, zawsze jak przyjeżdżała to, to robiła. Uważała, że nic nie jemy i dlatego jesteśmy tacy chudzi. Nie trudno zgadnąć kto jako pierwszy rzucił się na bigos. Mama przywitała się z resztą domowników i wspólnie z nią i Rose wyszliśmy z mieszkania. Postanowiliśmy spędzić dzień samotnie, był on przeznaczony bowiem tylko dla naszej trójki. Tego dnia byliśmy wszędzie i na placu zabaw, i w wesołym miasteczku, na lodach, w muzeum, na tenisie, nawet udało mi się je namówić na grę w piłkę nożną, z czego byłem bardzo zadowolony. Dzień minął nam bardzo szybko i ani się nie obejrzeliśmy, a już było ciemno. Niechętnie wróciliśmy do domu. Mama wbrew pozorom trzymała się bardzo dobrze. Myślę, że pogodziła się z całą tą sytuacją. Chciała wracać do domu, ale nie pozwoliliśmy jej na to. Wracanie do domu po nocach wcale nie było rozsądne. Miejsca w domu nie brakowało, w końcu był on ogromny, a pokoi gościnnych mamy sporo, a żeby nie zrobiło jej się smutno, postanowiliśmy wszyscy razem, to znaczy ja, Rose, Harry, Destiny, Zayn, Niall oraz Liam spać w jednym pokoju, wcześniej oglądaliśmy filmy, przy których się śmieliśmy. W końcu zmęczeni opadliśmy na złączone cztery łóżka.
**
Jako, że wstałem pierwszy, postanowiłem zrobić wszystkim śniadanie, wiedziałem, że po nim mama zaraz wróci do domu, a ja… Ja musiałem pójść po pierścionek i zrobić to, co powinienem. Przygotowałem umówione śniadanie, a zaraz na dole pojawili się moi przyjaciele, siostra i mama. Wszyscy zajęli miejsca przy stole i zaczęli zajadać się tym, co stało na blacie. Następnie jak przypuszczałem, mama pożegnała się i wróciła do domu. Teraz nadszedł mój czas. Poszedłem do łazienki, wziąć prysznic, po czym ubrałem się w jeansy, białą koszulę i czerwone szelki. Wypryskałem perfumami, przy okazji do pokoju wparowała banda wariatów, z którymi mieszkałem, życząc mi szczęścia i powodzenia. Podziękowałem im, wziąłem kluczyki i pojechałem do sklepu odebrać pierścionek. Oczywiście, przywitało mnie mnóstwo reporterów, na co tylko przewróciłem oczami. Po drodze kupiłem jeszcze czerwone wino i róże. Tak przygotowany, ruszyłem do domu Eleanor. Nerwy dawały o sobie znać, ręce powoli zaczynały mi się trząść, a brzuch nie chciał przestać boleć. W końcu dojechałem.
- Wdech, wydech Lou. Będzie dobrze. – powiedziałem sam do siebie, chwytając butelkę i kwiaty.
Pierścionek znajdował się w mojej kieszeni, niepewnym krokiem, zacząłem zbliżać się ku drzwiom. Nacisnąłem na dzwonek, pierwszy raz czułem taki stres. Otworzyła mi mama Eleanor, która wpuściła mnie do środka i poinformowała, że dziewczyna jest na górze, w swoim pokoju. Udałem się tam, a kiedy znajdowałem się przed drzwiami, głośno przełknąłem ślinę. Spokojnie stary – powtarzałem sobie w myślach. Nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi. Eleanor leżała na łóżku, na kolanach trzymając laptopa, kiedy mnie zobaczyła, szybko go odstawiła i usiadła. Zacząłem oddychać bardzo nerwowo. Bałem się jej reakcji. Nogi odmówiły mi przez moment posłuszeństwa i nic nie mogłem zrobić. W końcu nawrzeszczałem na siebie w myślach i podszedłem do łóżka. Butelkę położyłem na podłodze, a sam ukląkłem na niej. Wyjąłem z ręki granatowe pudełeczko i otworzyłem je.
- Eleanor Calder, zostaniesz moją żoną? – wydusiłem z siebie.
Brązowooka patrzała na mnie z niedowierzaniem. Zaskoczyłem ją, to pewne. Bałem się tylko, że odpowie nie… Co jeśli Rose się myliła? Teraz zwątpiłem już we wszystko. Patrzeliśmy tak sobie w oczy przez dłuższą chwilę. Eleanor nic się nie odzywała, więc postanowiłem przerwać tą ciszę..
- Elka, powiedz coś.. – powiedziałem szeptem.
Ta jednak nie zwróciła na te słowa kompletnie uwagi. Moje serce zaczęło dudnić jak szalone, a co jeśli zrobiłem z siebie idiotę?! Klęczałem tam jak jakiś debil, a ona dalej milczała. Cóż.. Rose się pomyliła. Spuściłem głowę i zamknąłem pudełko. Wstałem, wydusiłem marne przepraszam i udałem się w kierunku drzwi. Nacisnąłem na klamkę i otworzyłem drzwi.
- Louis czekaj! – krzyknęła, na co momentalnie się odwróciłem.
Eleanor podbiegła do mnie i ujęła w swoje dłonie moją głowę.
- Kocham Cię wariacie. – wyszeptała i szybko wbiła wargi w moje.
Lewą nogą kopnąłem drzwi, aby je zamknąć. Położyłem dłonie na pośladkach Eleanor i cofnąłem ją na łóżko, zwalając z niego wszystko i kładąc ją na nim. Temu wszystkiemu towarzyszyły pocałunki.
- Nieźle mnie nastraszyłaś. – powiedziałem, kiedy usiedliśmy na łóżku.
Ta tylko uśmiechnęła się i pocałowała moje usta. Ja natomiast wyjąłem z ręki pudełko, które otworzyłem i wyjąłem z niego pierścionek, delikatnie wsuwając go na palec tak, teraz już mojej narzeczonej.
** Z perspektywy Rose **
Tydzień później.
Zbliżała się godzina rozprawy, więc ubrałam ciemne spodnie i białą bluzkę. Domownicy chcieli, żebym ubrała sukienkę, ale teraz po prostu bałam się ją założyć. Każdy by mi się przyglądał... Nie chciałam tego.. Zdecydowałam się, więc na spodnie i pojechaliśmy. Wszyscy przy mnie byli. Kiedy weszliśmy na salę od razu w oczach stanęły mi łzy. Zobaczyłam tych bydlaków. Całe tamto zajście przemknęło mi przed oczami. Gdyby nie to, że Louis mnie trzymał, pewnie bym upadła. Usiadłam w ławce i czekałem na sędziego. Byłam trochę przerażona, ale całe szczęście rozprawa minęła szybko. Chociaż kiedy musiałam składać zeznania, to po prostu było strasznie. Dłużyło się i dłużyło, a ponadto czułam na sobie wzrok tych mężczyzn. Byli bezczelni, cały czas coś dopowiadali. Chcieli, żebym zmiękła i wszystko wycofała, ale nie tym razem… Po długich naradach sędzia skazał czwórkę jak mniemam kolegów na 2 lata więzienia.. Czy to mało? Nie ukrywam, dla mnie to nic. Moim zdaniem należało im się więcej, ale cóż… Takie prawo. Wróciliśmy do domu. Poszłam do pokoju. Kiedy byłam już w dresach i koszulce ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! – krzyknęłam.
- I jak się ma moja dzielna Rose? - zapytał Harry.
- Teraz jest już dobrze. Zamknęli ich, więc chyba mogę się cieszyć...
- Tak, ale i tak zasłużyli na gorszą karę niż 2 lata więzienia. - przytulił mnie Hazza.
- Tak, na pewno. – przytaknęłam.
Nastała chwila ciszy. Staliśmy tak wtuleni w siebie, po czym odezwałam się:
- Dziękuję.
- Nie masz za co mi dziękować kochanie. - uśmiechnął się.
- Cały czas przy mnie byłeś. Dziękuję.
- Taka moja rola. – powiedział i pocałował mnie w głowę, uwielbiałam kiedy to robił, wtedy czułam się bezpieczna...
- Jestem szczęśliwa. - teraz to ja pocałowałam jego z tym, że w usta.
** Z perspektywy Nialla **
Siedzieliśmy właśnie w pokoju, w którym na co dzień odbywały się programy rozrywkowe, czekaliśmy z chłopakami na Jerrego, który miał przeprowadzić z nami wywiad. Ja i Liam, postanowiliśmy w końcu się ujawnić, mamy dosyć udawania, że nic nas nie łączy. Kocham go i chcę okazywać swoje uczucia publicznie. Najbardziej baliśmy się tego, jak zareagują nasi fani, jedni na pewno się odwrócą, drudzy może niekoniecznie. Mimo wszystko jednak chcemy powiedzieć prawdę.
Z minuty na minutę bałem się coraz bardziej. Nie wiedziałem od czego mam zacząć, ani jak, ale chciałem mieć już to za sobą. W końcu po pół godziny czekania, zjawił się wysoki brunet. Przywitaliśmy się z nim, a program zaczął być nadawany. Siedzieliśmy z Liamem blisko siebie obydwoje tak samo zestresowani. Tylko chłopacy w tym momencie odpowiadali na pytania. Kiedy wydajcie nową płytę? Jakie macie plany na trasę? Kompletnie nie o tym chciałem rozmawiać.
- Niall i Liam, chłopcy coś nie tak? - zapytał prowadzący.
- Nie... W zasadzie to wszystko jest okej. - odpowiedział Liam po dłuższej przerwie.
- Tak w zasadzie, to chcielibyśmy coś powiedzieć. - szybko wszedłem mu w zdanie.
- Tak Niall? - odezwał się Jerry.
Spojrzałem na mojego chłopaka, wydawał się być przestraszony, ale jego oczy mówiły, abym to zrobił. Wziąłem głęboki łyk powietrza po czym odezwałem się:
- Chodzi o to, że ja i Liam. - tutaj ponownie na niego spojrzałem, tym razem uśmiechając się. - Od pewnego czasu jesteśmy razem i chcieliśmy to dzisiaj wszystkim powiedzieć. - całe powietrze zeszło z moich płuc, a Liam chwycił moją dłoń.
Reakcja Jerrego, jak i wszystkich w studio nie zaskoczyła nas, wiedzieliśmy, że będą to właśnie takie miny zdziwienia. Nie przewidzieliśmy tylko tego co zrobi jedna z fanek siedzących na widowni...
_________________________________
Na początek - PRZEPRASZAMY . Wiemy, dostaniemy opieprz w komentarzach za to, że tak długo nic nie dodawałyśmy, ale mamy maj, został tylko miesiąc do wystawienia ocen i końca roku szkolnego, a chcemy mieć dobre świadectwa, no i się uczymy i poprawiamy ;|.
A jeśli chodzi o rozdział, to myślę, że nie wyszedł najgorszy, chociaż przy tak ładnej pogodzie się pisze szczerze mówiąc ciężko, przynajmniej mi. Następny powinien się ukazać za kilka dni, mam nadzieję, że nie będzie to zbyt długa przerwa. No i jeszcze jedno, jeśli chodzi o zakończenie, smutne czy szczęśliwe ? :).