środa, 29 lutego 2012

Rozdział 7 : 'Twist'


Gdy byłyśmy już gotowe zeszłyśmy na dół.
- Łał… - zachwycał się Louis. – Wyglądacie… Wyglądacie bosko.
- Wy też wyglądacie całkiem, całkiem. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się w ich stronę.
- Idziemy już? – zapytał zniecierpliwiony Harry.
- Jasne! – reszta odpowiedziała chórem.
Za bardzo nie chciałam zwracać na niego uwagi, ale jakoś dzisiaj, czułam potrzebę obserwowania go na tej imprezie. Wiedziałam, że powtórzy ostatnie wieczory z alkoholem. Wyszliśmy pojechaliśmy do ‘Twista’. Na początku zabawa była świetna. Wszyscy tańczyliśmy w swoim gronie, ale później każdy poszedł w swoim kierunku. Widziałam jak Harry podbija do jakiejś dziewczyny. Oczywiście, wszystko było by okej, gdyby nie fakt, że owa dziewczyna miała chłopaka…
- Moja dziewczyna. Odpieprz się. – koleś podszedł do nich i walnął Harremu w twarz. Ten zakołysał się i upadł. Gdy próbował wstać, chłopak dziewczyny kopnął go w brzuch. – Tak na przyszłość, zapamiętaj. – dodał.
Wtedy na salę weszła ochrona i wyniosła łysego typka. Wszyscy podbiegli do Harrego. Pech chciał, że ja stałam najbliżej i pojawiłam się przy nim pierwsza. Podniosłam go.
- Mama? – zapytał.
- Tak, mama – odpowiedziałam sarkastycznie i pomogłam mu wstać.
- Spokojnie, zajmę się nim. – powiedziałam do chłopaków i Destiny. – Bawcie się dalej, a ja pojadę z nim do lekarza. – tutaj spojrzałam na jego nos. – Oby nie był złamany.
- No dobra. – zgodzili się.
Przy pomocy Louisa wyniosłam go z klubu. Brat złapał jakąś taksówkę i pomógł mi wsadzić do niej Harolda. Oczywiście jak to on, musiał być nawiany. Taksówkarzowi kazałam jechać na izbę przyjęć. Chłopak był cały we krwi. Lekarz go opatrzył, całe szczęście nos nie był złamany. Nakleili mu jakieś plastry, a ja zaczęłam się z niego śmiać, z tym na nosie wyglądał komicznie. Oczywiście oberwało u się trochę za alkohol, ale po 1 wypił mało a po 2 ma skończone 18 lat, więc nic zrobić nie mogli.
*** Z perspektywy Destiny. ***
Ciekawe gdzie Zayn? Nigdzie go nie ma, a chciałam z nim potańczyć. Postanowiłam go poszukać . Przeszłam na drugi koniec pomieszczenia.. Zobaczyłam go… Stanęłam jak wryta. Całował jakąś dziewczynę . Poczułam się tak, jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Jak on mógł? Myślałam, że między nami coś jest.. Myślałam, że mu na mnie zależy. Nie... To niemożliwe. Z moich oczu wydobył się strumień łez. Rose? Gdzie Rose ? Zaczęłam się za nią rozglądać, naprawdę jej teraz potrzebowałam, ale jej nigdzie nie było. Czułam się tak beznadziejnie. Z każdą chwilą po moich policzkach zlatywało coraz więcej łez. Wybiegłam z budynku. Postanowiłam pójść.. Gdziekolwiek. Nie mogłam wrócić do domu.. Nie mogłam.
*** Z perspektywy Rose ***
Pojechałam z Harrym do domu.
- Dojdziesz sam do pokoju? – zapytałam.
- Tak.. Dojdę. – odpowiedział. – Rose.. Dziękuję, za wszystko, z tego co opowiadali mi chłopacy to Ty, po ostatniej imprezie mi pomogłaś.. Teraz znowu. Dziękuję za wszystko.
- Daruj sobie i idź do siebie. – rozkazałam mu.
- Jeszcze raz dziękuję. – powiedział i poszedł na górę, do swojej sypialni.
- Szkoda, że nie przeprosił mnie za tamten pocałunek. – powiedziałam sama do siebie.
Następnie zadzwoniłam do reszty i poinformowałam ich o stanie przyjaciela. Natychmiast zjawili się w domu.
- Nic mu nie jest. Jest tylko trochę posiniaczony. – odpowiedziałam na ich pytania z lekką obojętnością. – Idę spać. – była już 1 w nocy, więc to było najlepsze rozwiązanie.
Położyłam się do łóżka. Ciekawe jak się czuje. – myślałam, przez cały czas, ale przecież muszę go unikać, nie wolno mi o nim myśleć. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Gdy obudziłam się rano, przeżyłam lekki szok. W moim pokoju siedział Harry i przyglądał mi się z zaciekawieniem. Na twarzy miał kilka sińców i podbite oko.
- Dziękuję. – wyszeptał.
- emm.. Za co?
- Za wczoraj… Dziękuję.
- Nie ma za co… Mógłbyś teraz wyjść? – poprosiłam go.
- Nie. Musimy sobie coś wyjaśnić. – odpowiedział.
- Czekaj. Ty nie musisz mi niczego tłumaczyć. Byłam blisko to pomogłam i tak po za tym to zmęczona. Wiesz, nie za bardzo interesuje mnie co robisz, z kim, ani gdzie. Nie chcę się mieszać w Twoje życie prywatne. – wytłumaczyłam mu.
- Ale, Rose.. – zaczął.
- Nie. – wtrąciłam mu się w zdanie. – Chcę iść do łazienki. Mógłbyś wyjść?
- Jasne. – spuścił głowę i uczynił moją prośbę.
Było mi głupio go tak traktować, nie powiem, ale w końcu postanowiłam go unikać. Ogarnęłam się w łazience i zeszłam na dół. Destiny nie było w naszym pokoju. Na dole też nie.
- Gdzie jest Destiny? – zapytałam domowników.
- Nie ma jej w waszym pokoju? Byłem pewny, że jest tam. – odezwał się pierwszy Zayn, a ja zaczęłam się bać, nie powiem, że nie.
- Nie było jej… Wczoraj wieczorem jak kładłam się spać też jej nie było. – odpowiedziałam zszokowana. – Zadzwonię do niej.
Wzięłam mojego iPhona i zadzwoniłam do przyjaciółki.
J: Destiny, gdzie ty do diabła jesteś?
D: Ja.. – odpowiedziała szlochając. – Chcę być sama.
J: Boże Des co się stało?!
D: Nic.. Daj mi spokój .
Rozłączyła się. Przestraszyłam się.. Boże co się stało. Muszę jej poszukać. Nie znała dobrze Londynu. Mogła być albo w galerii, albo w parku. Szybko nałożyłam pierwsze lepsze jeansy, bluzkę i wybiegłam z domu. Najpierw sprawdziłam park, wydawało mi się, że tam powinna być szybciej. Sprawdziłam, większość terenu na którym znajdował się park. Poszłam w kierunku ostatniej ławki, która była na jego końcu. Znalazłam ją. Leżała, na niej cała zapłakana. Podbiegłam szybko do niej.
-Mała co się stało? – zapytałam ją i usiadłam obok niej, przytulając ją.
- Zayn… Zayn. – powiedziała przez łzy.
- Co z nim?
Wyjaśniła mi całą sytuację, a ja nie wiedziałam jak jej pomóc… Przytuliłam ją do siebie.
- Będzie dobrze.. Zobaczysz. Wszystko się ułoży..
Wzięłam ją za rękę i wróciłyśmy do domu…
________________________________________
Rozdział 7 za nami. Paulina wróciła ;P . 
Tam w domu będzie się dużo działo, tylko tyle zdradzimy ♥.
Rozdział 8 powinien pojawić się jakoś w weekend . Zależy od weny ;P.
I dziękujemy za ponad 4 tyś. wejść . Jesteście niezastąpieni ;)
#MuchLove .  

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 6 : Alkohol.


Następnego dnia obudziły mnie krzyki.
- Co Ty sobie wyobrażasz co ? Myślisz, że możesz tak sobie popijać kiedy chcesz?! Jesteś gwiazdą, Musisz dbać swój wizerunek! – ktoś wydzierał się na pół domu.
Wstałam, żeby sprawdzić co się dzieje. Kiedy wyszłam na korytarz, zobaczyłam Johna (menager) i Harrego. Kiedy mnie zobaczyli momentalnie ucichli.
- Możecie tak nie wrzeszczeć? – zapytałam. – Łeb mi pęka.
- Następna się znalazła! – zaczął John.
- Daj jej spokój, Rose idź do siebie. – powiedział Hazza.
Tak też zrobiłam, dopiero tam uświadomiłam sobie, że stałam w samym staniku i majtkach. Zrobiłam facepalma i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Następnie zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam Harolda. Stał przed lodówką i zastanawiał się co zjeść.
- Gdzie wszyscy? – zapytałam, ponieważ cały salon był pusty.
- Poszli na zakupy. – wyjaśnił.
- Fajnie, że nas ze sobą wzięli…
- Spójrz na zegarek.
- CO?! Już 15 ?! – powiedziałam zszokowana.
- Trochę sobie pospaliśmy. – uśmiechnął się.
- Gofry? – zaproponowałam, ponieważ dalej wpatrywał się w otwartą lodówkę.
- Dobry pomysł.
Zaczęliśmy robić umówione danie. W między czasie wspominaliśmy wczorajszą imprezę.
- Fajnie było. – powiedziałam.
- Ba! Musimy to powtórzyć. Tak w ogóle, to jak znalazłem się w swoim łóżku w samych bokserkach? – zapytał. Opowiedziałam mu całą historii, śmiejąc się z niego.
- Dziękuję, za pomoc.- kiedy to powiedział, wymachnął ręką i strącił na podłogę mąkę.
Schyliłam się, żeby ją podnieść. Harry zrobił to samo. Podniosłam moją głowę i nasze oczy się zetknęły. Spoglądaliśmy w swoje tęczówki. To była magiczna chwila.
- Przepraszam. – odezwał się pierwszy i wstał.
- Nie ma za co. Wróćmy do gotowania. – odpowiedziałam speszona.
Zrobiliśmy sobie, w zasadzie obiad. Zjedliśmy i poszliśmy do telewizora. Chłopak włączył swój ulubiony program. Było w nim pełno żartów. Teraz rozumiałam skąd brał te swoje suchary. Po chwili do domu wróciła reszta domowników z mnóstwem siatek z zakupami.
- IDZIEMY DZISIAJ NA IMPREZE ! – wydzierał się na cały dom Louis z Niallem.
- Idziecie z nami? – tym razem to Liam się do nas zwrócił.
- O nie, dzisiaj sobie daruję. – odpowiedziałam i spojrzałam pytająco na Harrego.
- Ja się piszę. – odpowiedział z entuzjazmem.
Szczerze? Byłam zdziwiona, nie doszedł do siebie po wczorajszym, a już kolejna impreza? No ale dobrze.. Skoro chce. Przecież mu nie zabronię.
- Dzisiaj wybieramy się do ‘Twista’, o 21. – powiedział głośno Zayn, co sprowadziło mnie na ziemię.
Wszyscy przygotowywali się już od 19. Pomogłam Destiny w wyborze sukienki. Pokręciłam jej włosy, zrobiłam makijaż. Na koniec spojrzałam na nią. Wyglądała nieziemsko.
- Wszyscy się w Tobie zakochają. – rzuciłam w jej kierunku.
- Na  pewno. – zaśmiała się.
- Idziemy jutro na zakupy? Ostatnio nigdzie razem nie wychodziłyśmy.. – zaproponowałam.
- Świetny pomysł. – uśmiechnęła się.
- Tylko się tam nie zalej w trupa.
- No coś ty. – odpowiedziała.
Za dziesięć 21, wszyscy domownicy zebrali się na dole przy drzwiach.
- Miłej zabawy. – życzyłam im.
- A może z Tobą zostać? – zaproponował mój brat.
- Przestań, jedź i baw się dobrze. – uśmiechnęłam się do niego, a oni ruszyli w kierunku taksówki. – Louis! – krzyknęłam za nim.
- Tak?
- Uważaj tam na Harrego. Za dużo pije. Jeszcze nie doszedł do siebie po wczorajszym. – poprosiłam Go, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam dlaczego to robię…
- Jasne. – uśmiechnął się i wyszedł z domu.
Hym.. Mam cały dom dla siebie, co by tutaj porobić, pomyślałam. Zdecydowałam, że zrobię ciasto. Dawno nic nie upiekłam, a uwielbiałam gotować. Włączyłam muzykę na maksa i zaczęłam przygotowywać sernik. Zrobienie go zajęło mi mniej więcej 1,5 h. Później poszłam się wykąpać, następnie opisałam swój dzień w pamiętniku i zeszłam na dół z laptopem. Popisałam trochę z ludźmi na twitterze i włączyłam mój ulubiony film „Po prostu walcz” . Kiedy skończyłam była już 1, więc poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć, jednak nie udało mi się to, ponieważ do domu wrócili imprezowicze. Wyszłam zobaczyć w jakim są stanie. Louis przytrzymywał Harrego. Znowu był zalany w trupa. Ogółem oni wszyscy byli pod wpływem i wyglądali dość śmiesznie.
- Daj wezmę go. – powiedziałam do brata i wzięłam od niego zalanego Harolda.
Poszłam z nim do pokoju i chciałam go położyć na łóżku, ale on wskazał ręką łazienkę.
- Ble. – powiedziałam, bo wiedziałam co się kroi.
Harold zwymiotował chyba wszystko to co wypił. Stałam nad nim i trzymałam jego loki, które spadały mu na twarz. Następnie wytarłam mu buzię i kazałam umyć zęby. Tak też zrobił, cały czas opierając się na zlewie. Później wzięłam go pod pachę i zaniosłam do łóżka. Kiedy go na nim położyłam, pociągnął mnie za sobą, a właściwie jego masa. Nie dało się ukryć, zbyt silna to ja nie byłam… Znajdowałam się na nim. Nasze usta dzieliły centymetry. Nagle chłopak zbliżył swoją twarz do mojej i musnął moje usta.
- Harry przestań. – powiedziałam i wybiegłam z pokoju.
Położyłam się na swoim łóżku z milionem myśli. Jejku jak on mógł! Przecież oboje nie szukamy miłości. To pewnie przez ten alkohol.. Tak, to alkohol tak na niego zadziałał. Nie możliwe, żeby on coś do mnie poczuł. On? Zimny i nieczuły Harry Styles, wyrywający wszystkie laski dookoła? To niemożliwe. Spojrzałam w stronę Destiny, chciałam jej o tym opowiedzieć, ale niestety już spała. Przewróciłam się na drugi bok i spróbowałam zasnąć.
***
Następnego dnia unikałam wzroku Harrego, ogółem z nim nie rozmawiałam. Starałam się nie przebywać w jego towarzystwie. Po prostu nie mogłam pozwolić sobie na poczucie do niego czegoś więcej. Nie mogłam. On pewnie robi sobie jakieś dziwne żarty, a ja nie mam ochoty na przygody. Nie mam. Poszłyśmy z Destiny na umówione zakupy. Przyjaciółka od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Dopytywała się co się stało. Najpierw nie chciałam jej o niczym mówić, jednak później chciałam poznać opinię kogoś z zewnątrz…
- A jeśli naprawdę coś do Ciebie poczuł? Rose… - powiedziała Destiny.
- To nie możliwe… Przecież nie szuka miłości no!
- Czasami przychodzi ona znienacka…
- Nie … To nie możliwe. – wyszeptałam.
- Co zamierzasz ? – zapytała.
- Będę go unikać.. Zdecydowanie nie chcę z nim rozmawiać. Nie mogę.. To mogłoby mieć fatalne skutki. – odpowiedziałam jej.
- Pamiętaj, że zawsze jestem przy Tobie. – powiedziała z uśmiechem.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. – przytuliłyśmy się.
Następnie pochodziłyśmy trochę po sklepach, kupiłyśmy nowe sukienki, ponieważ chciałyśmy iść dzisiaj razem na imprezę. Kiedy wróciłyśmy zapytaliśmy czy ktoś chciałby pójść z nami. O dziwo, wszyscy się zgodzili. Wszyscy poszli do swoich pokoi się szykować. Razem z Destiny, ubrałyśmy nasze nowe kreacje. Czyli ja : http://moda.allegro.pl/ds-3092r-klubowa-sukienka-cage-dress-sukienki-34-i2119446069.html , i ona : http://moda.allegro.pl/ds-3127m-przepiekna-sukienka-tulipan-sukienki-38-i2118319300.html . Ja pokręciłam swoje włosy, a moja przyjaciółka postanowiła wyprostować swoje. Dzisiaj postanowiliśmy pójść do ‘Dance four’ . Jednak znając konsekwencję tego wypadu wcześniej, nigdy w życiu nie poszłabym tam…
__________________________________________________
Coś czuję, że Was za bardzo rozpieszczam ;D. 5 była w sobotę, dzisiaj 6. No ale dobra ;D. Ej , jeszcze jedno. xd. Dodawanie komentarzy po 5 razy się od dzisiaj nie liczy ;d . Co do następnego rozdziału, nie wiem kiedy będzie, ale postaram się niedługo. Coś ostatnio mam wenę ;P.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :)

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 5 : Harold.


Razem z Destiny, zajęłyśmy największy pokój na górze. Miałyśmy dwa osobne łóżka, ogromną garderobę, ponieważ miałyśmy mnóstwo ciuchów. Co jak co, ale zakupy to my uwielbiałyśmy! Zawsze kiedy jakaś bluzka, spodnie itp.  nam się znudziły, albo były za małe, oddawałyśmy je dla biednych. Lubiłyśmy uszczęśliwiać innych, nawet takimi drobnymi rzeczami. Kolejnym plusem, w naszym nowym miejscu zamieszkania, była osobna łazienka! Miałyśmy z tego powodu wielką radochę. Ogółem w naszej willi znajdowały się jeszcze 3 inne, przy czym jedna była specjalnie dla Zayna. Uwielbiał dobrze wyglądać, więc musiał spędzać w niej dużo czasu. Sytuacja pomiędzy mną, a Harrym bardzo mnie męczyła. Zauważyłam, że On wraz z Louisem byli ze sobą bardzo zżyci, więc postanowiłam wypytać się mojego brata o co tak właściwie chodzi.
- Louis.. – zaczęłam.
- Tak?
- Mam pytanie…
- Wal śmiało.
- Mianowicie.. Chodzi mi o Harrego. Nie lubi mnie? – zapytałam.
- Dlaczego uważasz, że Cię nie lubi?
- Wszyscy rozmawiają ze mną normalnie.. A on.. Prawie się do mnie nie odzywa, unika mnie. – wytłumaczyłam mu.
- No tak.. Wspominał mi coś o Tobie.
- Czyli mnie nie lubi. – wywnioskowałam i zrobiłam smutną minę.
- Nie, to nie tak. – zaczął.
- A jak?! – wtrąciłam mu się w zdanie. – Nawet mnie nie zna! Nawet nie próbował mnie poznać! – zdenerwowałam się i podniosłam głos. - Czemu od razu zakłada, że mnie nie polubi?
- Rose uspokój się. Nie rozumiesz..
- To mi wytłumacz.
- Chyba nie ja powinienem Ci o tym powiedzieć. Pogadam z nim, żeby Ci to wytłumaczył.
- I myślisz, że Cię posłucha? Proszę Cię..
- Oj chyba mnie nie znasz wystarczająco dobrze siostrzyczko. – powiedział z tym swoim ogromnym uśmiechem. – A teraz idź do kuchni i przynieś mi marchewkę. – rozkazał.
- Ta jasne, może jeszcze frytki? – zapytałam.
- Dobra, nie pogadam z Harrym. – odpowiedział z udawanym fochem.
- No dobra już idę ! – uległam mu.
Zgodnie z umową przyniosłam mu marchewkę, a on zaczął się nią zajadać. Swoją drogą jestem ciekawa co wymyśli.. Postanowiłam się tym dłużej nie przejmować i wróciłam do swojego pokoju. Destiny nie było, co ostatnio zdarza się dość często. Wiecznie siedzi u Zayna w pokoju i rozmawiają. Zazdroszczę jej. Widać, że im na sobie zależy… Włączyłam laptopa i weszłam na twittera. Popisałam trochę z fankami 1D. Opowiedziałam im co robią teraz chłopacy. Następnie wzięłam do ręki mój pamiętnik i zaczęłam pisać. Prowadziłam go od czasu kiedy Lou poszedł do x-factora. Miałam tam zdjęcia najbliższych mi osób. Mamy, taty, Louisa, Destiny, Nialla, Zayna, Liama i Harrego.. Byli teraz w moim życiu najważniejsi. Zaczęłam opisywać swój dzień kiedy nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a do mojego pokoju ktoś wepchnął loczkowatego. „Więc taki był plan mojego ukochanego braciszka” pomyślałam.
- Louis wypuść mnie! – krzyczał.
- Nie! – powiedział stanowczo Loui i zamknął drzwi na klucz.
- Nie masz czasami zapasowego klucza? – zapytał mnie Harry.
- Nie.. Spokojnie nie zjem Cię.. – zaczęłam.
Zielonooki zaśmiał się i usiadł na łóżku.
- Co robisz? – zapytał.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że na biurku leży mój otwarty pamiętnik.
- Nic takiego. – speszyłam się i schowałam go w szufladzie.
- Aha. – odpowiedział i zaczęła się niezręczna cisza, którą musiałam przerwać.
- Harry nie wiem czemu mnie tak nie lubisz, nie wiem co takiego zrobiłam, ale chciałabym żebyśmy się polubili, przynajmniej ze względu na to, że dzielimy jeden dom. – powiedziałam na jednym wydechu.
- Dlaczego uważasz, że Cię nie lubię? – zapytał, a ja znowu musiałam to tłumaczyć, tylko że tym razem to jemu, nie mojemu bratu.
Wysłuchał mnie w spokoju i odezwał się.
- To nie tak…
- Więc jak?
- Po prostu wiem, że dziewczyny się we mnie zakochują, a ja… Ja po moich wcześniejszych związkach, nie chcę się wiązać i raczej się nimi bawię.. Tak bawię, chociaż wiem, że to złe itd. Ale po prostu tak jest mi łatwiej. Nie chciałem, żebyś poczuła do mnie coś więcej, bo jesteś siostrą mojego najlepszego kumpla. Nie chciałbym Cię zranić. To by wszystko zepsuło.. Rozumiesz prawda? – wyjaśnił.
- Rozumiem i spokojnie, nie szukam miłości, wręcz przeciwnie, podobnie jak Ty miałam trochę pod górkę z nią i postanowiłam sobie darować temat miłość, w moim życiu. Nie zakocham się w Tobie nie musisz się o to martwić.
- Mogę wiedzieć co się stało, że postanowiłaś sobie dać z tym spokój? –zapytał.
- Pod warunkiem, że będziesz się do mnie odzywał normalnie, okej? – zaproponowałam.
- Jasne. – uśmiechnął się, a ja odpowiedziałam mu tym samym.
Zaczęliśmy rozmawiać. Ja opowiedziałam mu moją historię z Tomem. Byłam z siebie zadowolona, ponieważ kiedy zaczęłam opowiadać z moich oczu nie wypłynęła ani jedna łza. Następnie Harry opowiedział mi jak to było z nim i Caroline.. Zrobiła sobie z niego jaja. Założyła się z jej mądrymi koleżankami o to, że Go poderwie. Udało jej się. Później cała sprawa wyszła na jaw, a On bardzo to przeżył. Kochał ją. Kochał ją jak nikogo innego na świecie. Po tym wszystkim stał się zimny, nieczuły. Zaczął imprezować i wyrywać laski. Próbowałam mu wytłumaczyć, że to mu w niczym nie pomoże, że powinien zająć się czymś innym, ale on nie chciał tego zmieniać. Tak mu było po prostu o wiele łatwiej. Skoro tak chciał, to dobrze. Niech tak robi. Pod koniec naszej rozmowy umówiliśmy się, że dzisiaj wychodzimy razem do klubu. Ucieszyłam się, ponieważ jeszcze nie byłam nigdzie w Londynie. Następnie Louis wypuścił nas z pokoju, a my zapytaliśmy się domowników czy nie chcieli by dzisiaj wieczorem iść z nami, niestety Lou umówił się z Eleanor na kolację, Niall, Liam, Destiny i Zayn postanowili, że dzisiaj będą oglądali filmy, więc z Haroldem postanowiliśmy pójść we dwoje. Wieczorem ubrałam się w http://allegro.pl/sexy-obcisla-sukienka-bodycon-mala-sukienki-r-s-36-i2156951312.html (czarna ), zrobiłam makijaż, wyprostowałam włosy i zeszłam na dół.
- Łał. – odezwał się Harry. – Wyglądasz prześlicznie. – pochwalił mnie.
- Dziękuję. – zarumieniłam się. – Ty też. – miał na sobie białą koszulę, czarny krawat i spodnie w tym samym kolorze. – Idziemy?
- No jasne. Dzisiejszy wieczór będzie nasz. –powiedział i wyszliśmy z domu.
Tam czekała na nas taksówka. Droga minęła nam bardzo szybko. Weszliśmy do klubu, zamówiliśmy drinki i zaczęliśmy się bawić. Harry wypił z 10 kolejek. Był nieźle zalany. Przystawiał się do dziewczyn, co chyba było jego tradycją. Ja natomiast nie znalazłam tam nikogo dla siebie. Około 2 zaczęłam szukać chłopaka. Znalazłam go.. Przy damskiej toalecie, obściskiwał się z jakąś blondynką.
- Harry wracajmy już! – krzyknęłam.
- Jeszcze trochę.
- Oj chodź już, jestem zmęczona, weźmiesz sobie numer od twojej koleżanki i zadzwonisz jutro. – nalegałam.
- No dobra. Daj mi chwilkę.
- Czekam przy wyjściu. – poinformowałam go i udałam się w kierunku drzwi.
Nie musiałam na niego długo czekać, ale był nieźle zalany, ledwo co stał na nogach.
- Boże Harry, coś Ty ze sobą zrobił. – powiedziałam do niego.
- Nic. – wybełkotał, a ja znalazłam taksówkę.
- Wsiadaj.
- Panie przodem. – powiedział i wskazał ręką, abym to ja weszła pierwsza do samochodu.
Tak też zrobiłam, tyle że zaczęłam się z niego śmiać, był taki pijany, że ledwo co udało mu się wejść do taksówki. Położył głowę na moich kolanach.
- Jesteś piękna. – zaczął.
- A Ty pijany. – przerwałam mu.
- Oj tam, zaraz pijany, troszeczkę wstawiony.
- Tak, tak. – odpowiedziałam mu, a On zamknął oczy i zasnął.
Nie zdziwiło mnie to, po takiej ilości alkoholu. Każdy by chyba padł. Do domu dojechaliśmy w 10 minut, kierowca musiał pomóc mi wysadzić Harolda. Później przytrzymywałam go i poszliśmy powoli do domu. Wszyscy już spali, więc nikt mi nie pomógł. Pomęczyłam się trochę z zaniesieniem go do jego pokoju, ale kiedy już to zrobiłam zdjęłam mu buty spodnie i koszulę, po czym wsadziłam pod kołdrę i poszłam do siebie. Zmęczona położyłam się na łóżku i zaraz zasnęłam . 
_____________________________________________
Jest rozdział 5, dłuższy i jak dla mnie lepszy ! :D. Szczerze to nawet mi się podoba xD.
Jest on dedykowany @Jessi3097 . Jesteś NAJLEPSZA ! ♥. Kocham Cię ! :*
Jeśli zmieniacie nazwę na tt , to dajcie znać, bo nie będę miała jak informować o kolejnych rozdziałach :)
+ Komentujcie, jestem ciekawa waszej opinii . Aa . i następny rozdział = 35 komentarzy ;d. A co xd. Zaszalejmy ;d 
#peace and #love ♥.

czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 4 : Simon.


Przez 4 następne miesiące w każdy weekend jeździłam do Louisa i chłopaków, oglądałam ich występy i byłam pod ogromnym wrażeniem, odwalali kawał dobrej roboty. Rodzice zawsze dojeżdżali w dzień występu, soboty spędzali w pracy, co było normą. Niestety 5 dni w tygodniu spędzałam w szkole. Całe szczęście to ostatnia klasa i później będę mogła być z nimi całymi dniami. Oczywiście koleżanki i koledzy gratulowali mi, a w zasadzie wysyłali gratulacje do Louisa przeze mnie. To było bardzo miłe, ale denerwowało mnie kiedy „plastiki” próbowały mi się podlizać, nigdy ich nie lubiłam i zazwyczaj wzajemnie się wyzywałyśmy, więc pod tym kątem się nie zmieniłam. Tak samo jak wcześniej byłam szczera do bólu wobec nich. Dzisiaj półfinały postanowiłam pomóc chłopakom w przygotowaniach. Wszyscy byli dla mnie bardzo mili, ale Harry… On prawie ze mną nie rozmawiał. Cały czas zajmował się czymś innym i odzywał się wtedy kiedy coś chciał… Nigdy więcej. Często się zastanawiałam co zrobiłam nie tak, może to było coś związanego z moim wyglądem? Nie wiem, ale było mi z tego powodu smutno… Jak już mówiłam dzisiaj półfinały, przez tą okazję przyjechała ze mną Destiny, była bardzo przejęta, ponieważ wydawało jej się, tak jak i mi, że skądś zna Zayna, ale obie nie wiedziałyśmy skąd. Moja przyjaciółka bardzo chciała go poznać, więc dojechała do nas.
*** Z perspektywy Destiny ***
Weszłam do wielkiego budynku, w którym odbywały się kolejne odcinki x-factoru. Szybko znalazłam Rose, która pociągnęła mnie za sobą i razem udałyśmy się do garderoby chłopców. Zobaczyłam go. Te jego tęczówki. Teraz już doskonale wiedziałam skąd go znam.
- Cześć chłopaki, to jest Destiny, moja przyjaciółka. – przedstawiła mnie Rose.
Chłopcy przedstawili się mi i z każdym przytuliłam się z osobna. Na koniec zostawiłam sobie Zayna.
- Hej, Zayn. – przedstawił się i przytuliłam się do niego. – Czy my się czasami skądś nie znamy? – zapytał.
- Galeria, upadek, jakieś 5 miesięcy temu. – zaśmiałam się.
- No tak! To Ty na mnie wtedy wpadłaś.
- Właśnie tak. – potwierdziłam.
Życzyłam im powodzenia i razem z Rose zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie.
*** Z perspektywy Rose ***
Chłopaki wypadli świetnie. Zaśpiewali piosenkę Torn, którą wykonała Natalie Imbruglia. To przyjemność patrzeć tutaj na tych wszystkich ludzi z talentem muzycznym. Teraz czekaliśmy na werdykt, trzymając mocno za nich kciuki. „Do następnego odcinka nie przechodzą…” Nastała chwila napięcia… „One Direction”. Na Sali rozeszły się krzyki niezgody. W moich i Destiny oczach stanęły łzy. Chłopaki przytulili się. Podziękowali wszystkim za wsparcie oraz oddane głosy.
- To była najlepsza przygoda w naszym życiu. – powiedział Lou, a chłopaki mu przytaknęli.
Następnie zeszli ze sceny a ja pobiegłam za nimi razem z Destiny. Przytuliłam się do brata. Z jego oczu dopiero teraz wypłynęły łzy.
- Będzie dobrze. – szepnęłam.
**
Już mieliśmy wychodzić z budynku kiedy Simon (jeden z jurorów) krzyknął :
- Chłopaki! Czekajcie! – tak też zrobili. – Macie mnóstwo fanów, nie wyobrażam sobie, żeby ślad po was zaginął. Postanowiłem, że pomogę Wam się wybić. Stworzycie zespół, taki prawdziwy. Będziecie mieli swoje własne piosenki, Wasz dom. – powiedział, a chłopaki równocześnie rzucili mu się na szyję
- Dziękujemy! – krzyczeli.
Następnie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Chłopaki podpisali kontrakt z Syco Music i zaczęli robić karierę, a ja dalej chodziłam do szkoły. Chciałam zamieszkać razem z nimi, w ich wielkim domu, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ale mama się nie zgodziła powiedziała, że najpierw muszę skończyć szkołę itd. Lou próbował ją przekonać, niestety bezskutecznie. Całe szczęście zostały tylko dwa miesiące, więc szybko zleci. Tym czasem mój brat wraz ze swoimi przyjaciółmi grali koncerty.
2 miesiące później.
- Mamo! No mamo proszę. – błagałam ją już na kolanach.
- Nie ma mowy! – upierała się.
- No, ale Lou i chłopaki się zgodzili, no mamo proszę, pozwól mi z nimi zamieszkać!
- Daj mi się zastanowić. Na dzisiaj koniec tego tematu.
- No dobrze… - przytaknęłam, ale ze smutną miną.
Następnego dnia włączyłam skype. Połączyłam się z moim bratem i zaczęliśmy rozmawiać.
- Błagam przekonaj ją!
- Spokojnie Rose. Daj jej trochę czasu na pewno się zgodzi. – powiedział i do pokoju weszła nasza rodzicielka, usiadła obok mnie i zaczęła :
- Dużo myślałam nad Waszą prośbą. W zasadzie może to i dobry pomysł.
- Mamo! To znaczy, że mogę? – wtrąciłam jej się w zdanie.
- Poczekaj. – zaczęła kontynuować. – Ja i tata mamy dla Was tak mało czasu, zawsze siedziałaś wtedy z bratem, prawda? – tym razem zwróciła się do Lou.
- Właśnie tak. – dumnie jej przytaknął.
- Postanowiliśmy z tatą, że możesz jechać do niego pod warunkiem, że… -
Mianowicie mieliśmy jej obiecać, że nie zapomnimy o niej, że będziemy ją odwiedzać i tatę. Po prostu bała się, że nas straci... Przytuliłam się do niej i powiedziałam:
- Mamuś.. Nigdy o Was nie zapomnimy, nie można zapomnieć o swoich rodzicach, obiecujemy, że będziemy przyjeżdżać do Was co najmniej raz w tygodniu. – i pocałowałam ją w policzek, a następnie cała szczęśliwa wyciągnęłam walizkę z szafy i zaczęłam się pakować.
Zapytałam się Louisa czy może przyjechać ze mną Destiny, zgodził się bez wahania. Mówił, że Zayn, bardzo chciałby ją poznać. Jej rodzice najpierw nie chcieli się zgodzić, ale kiedy porozmawiali z moimi, postanowili ją tam puścić. Byłam wtedy najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Będę miała przy sobie moją przyjaciółkę. Do Londynu rodzice odwieźli nas następnego dnia. Podróż minęła nam bardzo szybko, a same byłyśmy bardzo podekscytowane. Kiedy samochód się zatrzymał wysiadłyśmy.
- Spójrz.. To będzie najlepszy czas w naszym życiu. – odezwałam się do przyjaciółki.
- Zdecydowanie tak. – odpowiedziała z zachwytem, patrząc się na dom One Direction.
__________________
Rozdział wyszedł nijaki... Jakoś tak. Następny postaram się napisać dłuższy. Za wszelkie błędy przepraszam ;). Mam nadzieje, że nie zaśniecie. 
A i jak na razie to ja będę prowadziła bloga, bo Paulina nie ma weny xD. - Marcela.
+ akcja zacznie się rozkręcać w rozdziale 5 już tak bardziej :D. Postaram się napisać lepszy rozdział niż ten xd. 
Do następnego ♥.

piątek, 17 lutego 2012

Rozdział 3 : Plain White T's - Hey There Delilah


Kiedy rano wróciłam do domu czekała na mnie miła, niespodzianka. Po 1 porządek. Lou jest strasznym bałaganiarzem i to zazwyczaj ja sprzątałam w domu. Po 2 miał mi do przekazania jakąś bardzo ważną wiadomość. Szczerze mówiąc do głowy przyszedł mi tylko pomysł z Eleanor. Czyżby się zaręczyli? .. Wydaje mi się, że powiedziałby mi o tym pomyśle wcześniej. A może chciał zrobić kolejną niespodziankę? Nie wiem. Poczekałam na niego w kuchni, ponieważ on jak zwykle spędził mnóstwo czasu w łazience.
- Loooooouiss ! – darłam się z dołu.
- Już schodzę. – spokojnie odpowiedział i znalazł się na schodach. – Usiądź.
- Lou, boję się. Jesteś zbyt poważny. Stało się coś? – dopytywałam.
- W zasadzie tak.. Wczorajszy dzień pomógł mi w postanowieniu czegoś.
- Błagam nie mów, że chcesz się oświadczyć Eleanor. – zaczęłam panikować. Lubiłam ją, ale chyba nie byłam jeszcze gotowa, żeby stracić brata..
- Hahah – zaczął się śmiać. – Skąd taki pomysł? – zapytał.
- No nie wiem.. – zmieszałam się. – Dobra powiedz mi wreszcie co to za wiadomość.
- Rozmawiałem z nią wczoraj i powiedziałem jej o Twoich naleganiach na temat śpiewu.. – tutaj spojrzał na mnie spode łba.
- Ona ma takie samo zdanie jak ja. Rozmawiałam już z nią o tym. – wypaliłam.
- Tak wiem, nie powinnaś była tego robić za moimi plecami. Ale wracając do tematu.
- Gdybyśmy porozmawiali o tym w trójkę zaraz skończyłbyś temat. – wtrąciłam mu się w zdanie.
- Dobra Rose, daj mi powiedzieć ! – podniósł głos, jak zawsze musiałam dużo gadać, jak to ja. Więc postanowiłam się zamknąć.
- No w końcu. – powiedział z uśmiechem. – Rozmawialiśmy o tym z Eleanor przez dobrą godzinę i postanowiłem, że posłucham Cię i pójdę do x-factora.
Wypalił, a mi opadły szczeny. Jezu zgodził się ! O tak! .
- Louis się zgodził, Louis będzie gwiazdą. – zaczęłam tańczyć mój taniec radości, a Lou patrzył na mnie i się śmiał.
- Co do tej gwiazdy to nie jestem taki pewien, no ale spróbuję. – powiedział, po czym zaczął tańczyć razem ze mną.
Później wygłupialiśmy się rzucaliśmy poduszkami. Byłam z niego zadowolona. Swoją drogą jestem ciekawa jakim cudem udało się Eleanor zmienić jego zdanie. No, ale nie ważne. Liczy się tylko to, że się zgodził, muszę jej później pogratulować. Jak on się na coś uprze to naprawdę trzeba się wysilić, żeby zmienić jego decyzję.
- Ej czekaj! – krzyknęłam kiedy wymierzał we mnie poduszką. – Jaką piosenkę zaśpiewasz ? – wyszczerzyłam się.
- Teraz już mi nie dasz spokoju , prawda? – zapytał.
- Jakbyś mnie nie znał. – odpowiedziałam z wielkim uśmiechem, a on rzucił we mnie poduszką.
- No dobrze, więc brałem pod uwagę Plain White T's - Hey There Delilah no chyba, że masz jakieś inne propozycję, to jestem otwarty. – powiedział.
- W zasadzie, lubię tą piosenkę. Niech będzie. – zachowywałam się jak jego menadżer, co nie powiem śmieszyło mnie. – Kiedy najbliższe przesłuchanie i gdzie?
- Za dwa tygodnie. Niestety, ale w Londynie, będziemy mieli niezły kawałek drogi.
- Damy radę. – powiedziałam z uśmiechem.
**                                           
Nadszedł ten dzień. Przez 2 tygodnie Louis wręcz harował. Ale chciał zaśpiewać idealnie, więc musiał się poświęcić. Oczywiście na przesłuchanie jechaliśmy we dwoje.. Rodzice jak zwykle pracowali. A Eleanor miała swój casting. Mimo wszystko ma mnie. Więc najważniejsze, że nie jest teraz sam. Brat wziął samochód od taty, ponieważ miał już prawo jazdy mogliśmy bez problemu sami dostać się do Londynu. Od Chorley, gdzie mieszkaliśmy do stolicy mieliśmy około 4 godziny. Musieliśmy wyruszyć wcześnie rano i tak zrobiliśmy. Przez całą drogę Louis śpiewał. Strasznie się stresował, a to go relaksowało. Przez pierwszą połowę drogi spałam. Nigdy nie lubiłam wcześnie wstawać… W końcu dojechaliśmy. Przed naszymi oczami ukazał się ogromny budynek. Weszłam pewnym krokiem do środka i pociągnęłam za sobą Louisa. Tam załatwiliśmy wszystkie formalności i czekaliśmy w kolejce, która była niemiłosiernie długa. Po około 6 godzinach, przyszła kolej Lou. Wyszedł do jurorów, a ja zostałam w poczekalni, teraz denerwowałam się chyba bardziej niż on. Przedstawił się.. Podał tytuł piosenki.. Muzyka zaczęła grać, a Loui śpiewać. Wszystko wyszło tak jak miało być. Teraz werdykt.. „Jestem na tak, masz świetny głos, z przyjemnością posłucham Cię ponownie w drugim etapie.” Podskok radości. „Mam takie samo zdanie jak mój kolega. Jestem na tak!” . „Louis, gratulujemy, 3 razy tak!” . Zaczęłam skakać. Lou przybiegł do mnie, a ja przytuliłam go z całych sił.
- Wiedziałam, że Ci się uda!
- Teraz trzeba mocno pracować nad drugim etapem. – odpowiedział mi po czym wyszliśmy z pomieszczenia.
Był szczęśliwy. Nigdy wcześniej nie widziałam tak wielkiego uśmiechu na jego twarzy. Mieliśmy już wychodzić z budynku, kiedy nagle ktoś krzyknął.
- LOOOUU?! .
Mimo, że nieznajomy wołał mojego brata, obydwoje obróciliśmy się do tyłu.
- O mój Boże! Lou to naprawdę ty? – powiedział chłopak, po czym wpadli sobie w ramiona. – Jak ja Cię dawno nie widziałem! Opowiadaj co u Ciebie? – zaczął szybko nawijać.
- Nie mogę uwierzyć co Ty tutaj robisz ? – zapytał zdziwiony brat.
Stałam z boku i przyglądałam się całej tej sytuacji. Zastanawiałam się skąd znam tego chłopaka.. Pamiętałam jego twarz. Szczególnie ten piękny uśmiech.
- To Rose? – zapytał.
- Tak, minęło sporo czasu, ale chyba jeszcze ją pamiętasz nie?
- No jasne! Jak mógłbym zapomnieć, dziewczynę z która pierwszy raz się całowałem? – zaśmiał się. – Nie ważne, że to było w wieku 5 lat. – powiedział po czym przytulił się do mnie. – Wyładniałaś. – zwrócił się tym razem do mnie.
- Dziękuję.. Ale przepraszam.. Nie pamiętam Cię zbyt dobrze.. – odpowiedziałam zmieszana.
- Miałaś wtedy może z 3 latka, więc się nie obrażę. – odpowiedział z uśmiechem. – Jestem Harry.
- Miło mi. Rose, ale to już wiesz – uśmiechnęłam się.
- Lou! Dostałeś się! – tym razem zwrócił się do mojego brata.
- Tak wiem, wiem. – odpowiedział, a przy tym cały czas się uśmiechał.
Ostatecznie postanowiliśmy wszyscy pójść do restauracji na obiad. Dowiedziałam się, że Harry był również na przesłuchaniu i tak samo jak mój brat, dostał się do drugiego etapu. Chłopaki dzielili się wrażeniami, a ja po prostu słuchałam ich z zaciekawieniem. Później się pożegnaliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną.
2 tygodnie później.
- Lou szybciej, bo nie zdążymy na czas ! – krzyczałam z dołu, ponieważ mieliśmy już wyjeżdżać, a on dalej stał przed lustrem. Dzisiaj ogłoszą, kto dostał się do dalszego etapu.
Brat zszedł z góry i wsiedliśmy do samochodu. Droga do Londynu, o dziwo , minęła mi bardzo szybko. Nawet się nie obejrzałam, kiedy stałam za kulisami i trzymałam kciuki za Louisa. Razem z nim na scenie był Harry, 2 dziewczyny oraz 5 innych chłopaków z czego jednego skądś znałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Dziewczyny przeszły, piątka chłopaków niestety nie.. Wyczytano mojego brata. „Niestety nie przechodzisz dalej” . Mimowolnie w moich oczach pojawiły się łzy. Lou i Harry nie przeszli… Zeszli ze sceny, a za nim pozostali. W oczach każdego widziałam smutek i łzy, kiedy nagle jurorzy odezwali się ponownie : „Louis Tomlinson, Liam Payne, Harry Styles, Zayn Malik, Niall Horan wróćcie do nas na chwilę”. Tak też zrobili. „Mamy dla was dobrą wiadomość.. Możecie zostać w programie, pod warunkiem, że stworzycie zespół.” Widziałam po minie mojego brata, że jest najszczęśliwszym chłopakiem na świecie… „Przygoda dopiero się zaczęła” pomyślałam sobie.
_____________________________________________________
Na początek, przepraszam za ten drugi rozdział... Okropieństwo. - Marcela.
Mamy nadzieje, że ten Wam przypadnie do gustu ;D . Jest dłuższy xD.
+  Bardzo dziękujemy @xAniua za pomysł ! . Jesteś wielka :*. Osobiście Cię kocham ;D . I te historie z Loui xD . Dobra nie ważne ;d 
Aaa i jeszcze jedno . Rozdział 4 = 30 kom. Dacie rade nie ? :D .
Kochamy Was ♥.

piątek, 10 lutego 2012

Rozdział 2 : Destiny.


Louis od południa szykował się na kolację z Eleanor. To jego dziewczyna. Jest bardzo ładna. Lubię ją, widzę, że mój braciszek jest z nią szczęśliwy, a skoro on jest to i ja jestem. Musiałam pomóc  mu wybrać odpowiednie ciuchy. W końcu to wielka okazja. Dzisiaj mija pół roku odkąd są razem. Ostatecznie wspólnie wybraliśmy niebieską koszulę i czarne spodnie. Lou prezentował się bardzo sexownie. Tydzień wcześniej kupił śliczną złotą bransoletkę z literami „L” i „E”, dla swojej ukochanej. Ja natomiast postanowiłam, że pójdę z Destiny na zakupy. Chciała kupić sobie buty na obcasie do swojej ulubionej sukienki. Poszłyśmy do naszej ulubionej galerii, w której zawsze można było znaleźć coś odpowiedniego, jednak tym razem było inaczej. Przeszłyśmy ¾ sklepów i nic nie znalazłyśmy.
- Wracajmy do domu. Może za tydzień będą twoje upragnione szpilki. – zaproponowałam.
- Nie Rose. Muszę znaleźć coś dzisiaj! – upierała się.
- No proszę Destiny, nogi mnie bolą! – poskarżyłam się jej.
- Chodźmy jeszcze tutaj. – wskazała palcem na sklep.
- Wykończysz mnie dziewczyno. Dobrze chodźmy. –zgodziłam się.
Przyjaciółka szła wpatrzona na srebrne buty z wystawy, kiedy nagle…
** Z perspektywy Destiny **
Wpadłam na pewnego bruneta i wywróciłam się. Rose zamiast mi pomóc zaczęła chichotać.
- Przepraszam nie zauważyłam Cię. Przepraszam, naprawdę nie chciałam. – zaczęłam się tłumaczyć.
- Spokojnie nic się nie stało. – odpowiedział nieznajomy i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać.
Wtedy nasze oczy się spotkały, a ja odpłynęłam. Dopiero teraz zauważyłam jego piękno i nie mogłam oderwać wzroku od jego ślicznych, brązowych tęczówek. Wpatrywaliśmy się tak chwilkę, kiedy Rose szturchnęła mnie w bok, chyba wyglądało to dość dziwacznie.
- yym.. – wyrwałam się ze świata marzeń. – Przepraszam jeszcze raz.
- Nic się nie stało. – uśmiechnął się nieznajomy. – Będę już szedł, cześć.
- Cześć. – odpowiedziałam mu z uśmiechem.
** Z perspektywy Rose **
- Łał .. – tylko tyle byłam w stanie z siebie powiedzieć. – Ten chłopak był cudowny, widziałaś jego czarne włosy, ten uśmiech.. Ty to masz szczęście.
- Faktycznie.. Miał nieziemskie oczy. Ale pewnie więcej już go nie spotkam. – powiedziała smutno.
- Pamiętaj : nigdy nie mów nigdy. – uśmiechnęłam się do niej szeroko, a ona odpowiedziała tym samym. – Następnym razem nie daj mu tak szybko odejść.
- Nie dam. Tylko, żeby Bóg pozwolił mi go jeszcze raz spotkać..
- Na pewno to jakoś zorganizuje, zobaczysz! A jak nie On, to same go znajdziemy. – powiedziałam, aby podtrzymać ją na duchu.
- Chodźmy lepiej zobaczyć te buty, w końcu dzięki nim spotkałam tego chłopaka, chcę mieć po nim pamiątkę. – zaśmiała się.
Jak powiedziała, tak zrobiłyśmy. Destiny kupiła buty i była bardzo zadowolona z tego zakupu. Poszłyśmy razem na obiad, a następnie do domu przyjaciółki. Postanowiłam zostawić Louisowi wolny dom, więc noc spędziłam u Des. Oglądałyśmy romantyczne filmy, jednym słowem zrobiłyśmy sobie „babski wieczór”. Oczywiście nie obeszło się bez łez, obejrzałyśmy film pt. „Szkoła uczuć”. Coś pięknego. Przy okazji powspominałyśmy nasze związki.. A raczej nasze nieudane związki. Pół roku temu, przyłapałam mojego, teraz już eks, na kłamstwie, a właściwie na wielu kłamstwach. Oszukiwał mnie pod każdym względem.. Zresztą nie tylko mnie. Caroline też.. Chodził z nami obiema w tym samym czasie. Destiny i tak nie pobiję. Chodziła z Paulem. Z początku wszystko było kolorowo, jak w bajce. Ale później .. Zaczął żądać od niej czegoś więcej, niż tylko pocałunków, chodzenia za rękę, a ona tego nie chciała, po prostu nie była gotowa na sex. Na przypadkowej dyskotece, zaczął się do niej dobierać… Gdyby nie Lou.. Nawet nie chcę myśleć co by było, gdyby nie mój brat. Od tamtego zdarzenia minęło też jakieś pół roku.. Destiny była w okropnym stanie, ale teraz jest już o wiele lepiej.
- Skończmy o tym mówić. – powiedziała przyjaciółka ze łzami w oczach. – Chodźmy spać, już późno.
- Masz rację. Chodźmy spać. – zgodziłam się z nią.
Następnie ogarnęłyśmy się w łazience i położyłyśmy do łózka. Wydawało mi się, że nie jestem zmęczona, ale szybko zasnęłam. Pewnie to łzy mnie tak wymęczyły. 
_________________________________
Cześć ! Rozdział 2 za nami. :). Bardzo dziękujemy za te 40 komentarzy i ponad tysiąc wyświetleń ♥. Jesteście kochani. Dziękujemy jeszcze raz !! : *
Komentujcie i do następnego ! < 3 .
PS. Rozdział dedykowany naszej kochanej Wiktorii . haha :).

środa, 1 lutego 2012

Rozdział 1 : Spełnij swoje marzenia ;)

Wstałam rano, rozejrzałam się po pokoju, na podłodze walały się papierki po chipsach, butelki po coli, a w łóżku było pełno popcornu. Spojrzałam w lewo i ujrzałam Louisa. Uśmiechnęłam się. Braciszek leżał obok mnie i... i chrapał ! . Jego włosy rozchodziły się w każdym kierunku. Zajmował większą część mojego wielkiego łóżka. Postanowiłam że wstanę i zrobię śniadanie. Tak, też zrobiłam. Powolutku, żeby go nie obudzić zdjęłam z siebie kołdrę i na palcach poszłam do łazienki. Umyłam zęby, przeczesałam włosy, przemyłam twarz wodą. Weszłam do kuchni i przygotowałam nasze ulubione płatki. Potem zaniosłam je na górę. Louis już nie spał. Przeczesał dłonią tak uroczo poczochrane włosy i odezwał się.
- Widzę , że śniadanie gotowe.
- Dbam o swojego braciszka - wyszczerzyłam się do niego.
- Też cię kocham - wstał i pocałował mnie w czoło.
Jest naprawdę wspaniały. Zawsze mi pomaga wiem , że mogę na niego liczyć. Jedząc płatki wspominaliśmy wczorajsze filmy i głośno się śmialiśmy.
- Fajnie było - powiedziałam.
- Bardzo - potwierdził z pełną buzią płatków.
Siedzieliśmy teraz przy stoliku . Rozejrzałam się po pokoju .
- Wiesz lekki tu bałagan - roześmiałam się.
- Oj tam, nie marudź Młoda.
Gdy zjedliśmy, brat poszedł do łazienki się ogarnąć, a ja umyłam miseczki. Później trochę posprzątałam pokój a Louis nadal siedział w łazience. Zawsze spędza tam mnóstwo czasu, głównie przeznacza go na śpiewanie przed lustrem. Ma naprawdę świetny głos , ale oczywiście zaprzecza . Ale wierzcie mi , że ma ogromny talent . Myślę , że kiedyś przekonam go , żeby się otworzył i pokazał światu to co potrafi .
- Musisz pokazać komuś, kto zna się na śpiewie co potrafisz - odezwałam się do niego kiedy wyszedł z łazienki.
- To żaden talent i przestań o tym gadać, powiedziałem nie i koniec .
Zawsze kiedy próbowałam z nim o tym rozmawiać, mówił nie. Nie wiedziałam jak przekonać go do zmiany decyzji, ale byłam pewna, że muszę to zrobić.
- No dobra Lou, już się nie kłócę - powiedziałam zrezygnowana i zrobiłam smutną minę.
- Oj Rose , uśmiechnij się. Zabiorę cię za to na lody.
- Już mi lepiej - przytuliłam się do niego.
Na dworze słońce mocno grzało, a ja żałowałam, że nie wzięłam okularów przeciwsłonecznych. Gdy już doszliśmy do naszej ulubionej budki z lodami, Louis zamówił dwa czekoladowe i poszliśmy usiąść na najbliższą ławkę. Gdy je zjedliśmy postanowiliśmy wracać do domu . W drodze powrotnej wciąż się śmiałam, bo Louis cały czas żartował. Jest naprawdę taki zabawny, że nawet najbardziej załamany człowiek na świecie zaśmiałby się w jego towarzystwie.
W domu poszliśmy do pokoju i zaczęliśmy szczerze rozmawiać .
- Brakuje mi czasem rodziców - powiedziałam smutno - wiem , że się bardzo starają , ale przez większość czasu nie ma ich w domu . Rano wychodzą do pracy , a wracają o 18 . Jedyny czas jaki spędzamy razem to przy kolacji .
- Tak wiem . Mnie też ich brakuje . Ale muszą pracować żeby utrzymać nas i dom . Mamy siebie , to najważniejsze .
- Wiem , wiem . Ale jest czasem smutno bez nich . Jedyny dzień gdy nie pracują to niedziela . A i wtedy nie spędzamy z nimi dużo czasu .
- Rose, nie bądź smutna . Zobaczysz , że to się poprawi . Mama niedługo ma dostać awans i mówiła, że nie będzie już wtedy tak dużo pracować.
Przytuliłam się do niego i siedzieliśmy tak przez jakiś czas.
Później Louis poszedł po marchewki . Tak właśnie , marchewki . Śmiałam się z niego , bo bardzo je lubił . Gdy wrócił w ręce miał 3 wielkie warzywa . Poczęstował mnie jedną a ja z uśmiechem, wzięłam ją i podziękowałam. Po raz kolejny dzisiaj śmiałam się w najlepsze, bo jedząc pokazywał śmieszne miny. Gdy zjedliśmy rodzice wrócili i przygotowali kolację. Razem usiedliśmy do stołu i zajadaliśmy się smakołykami stojącymi na blacie oraz opowiadaliśmy rodzicom co dziś robiliśmy. A oni nam jak minął dzień w pracy. Po kolacji bardzo wyczerpani pożegnaliśmy się z rodzicami i położyliśmy do łóżka .
*
Kiedy rano zeszłam na dół, do kuchni, żeby przygotować śniadanie czekała na mnie miła niespodzianka. Lou wstał wcześniej i zrobił mi śniadanie ! Nie mogłam w to uwierzyć, to zawsze ja robiłam posiłki, ponieważ on uwielbiał spać.
- Łał, jestem pod wrażeniem – powiedziałam do niego z zaskoczoną miną.
- No wiesz, kiedyś musiał być ten pierwszy raz, kiedy to ja robię Tobie śniadanie – od razu wiedział o co mi chodzi.
- No tak, siadajmy, nie mogę się doczekać, aby spróbować tych pyszności .
I usiedliśmy przy stole. Posiłek był naprawdę bardzo smaczny.
- No brat, musisz częściej robić jedzenie – i wyszczerzyłam do niego zęby.
-  Nie przyzwyczajaj się za bardzo – powiedział to żartem, więc zaczęłam się troszkę śmiać. – Wiesz.. Miałem dzisiaj bardzo fajny sen.
- Opowiadaj – powiedziałam z entuzjazmem.
- Śniło mi się, że byłem gwiazdą, występowałem przed publicznością. Wszystkim bardzo się podobało i bili mi brawa. To był naprawdę dobry sen.
- Może to jakiś znak od Boga? Co braciszku ? – powiedziałam z zadowoleniem. Wydaje mi się, że w końcu w siebie uwierzył.

________________________________________________

Witajcie ! ;)
Rozdział 1 jest :) . Mamy nadzieje że się spodobał. Jeżeli chcesz być powiadamiany o następnych rozdziałach napisz w komentarzu. Możemy powiadamiać na twitterze, facebooku, gg . Liczymy na szczere opinie ♥.